Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BIOEARTH. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BIOEARTH. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 1 maja 2016
Projekt DENKO - marzec i kwiecień 2016
Marzec i kwiecień mamy już za sobą, przyszedł więc czas na pokazanie tego, co wykończyłam w ciągu tych dwóch miesięcy. Oto wszystkie, puste opakowania:
Kosmetyki do pielęgnacji twarzy
1. BIOEARTH Aktywny krem nawilżający do twarzy - poznałam już kilka włoskich marek kosmetycznych i, jak dotychczas, na żadnej z nich się nie zawiodłam. Tak samo jest z marką Bioearth. Kremik spełnił moje oczekiwania, był bardzo dobrym nawilżaczem. Więcej na jego temat przeczytacie tu. Jak najbardziej zasługuje na ponowny zakup.
2. BALM BALM Oczyszczająca maseczka z hibiskusa - ten kosmetyk podbił moje serce. Ma arcyprosty, naturalny skład. Pełni rolę maseczki i peelingu, takie dwa w jednym. Recenzję znajdziecie tutaj. Z pewnością kupię ten produkt ponownie.
Pielęgnacja ciała
3. PAT&RUB Otulające masło do ciała - kosmetyk o bardzo dobrym, naturalnym składzie. Świetnie spełnia swoją rolę. Dobrze nawilża skórę i jest bardzo wydajne, a na dodatek pięknie pachnie. Pisałam o nim tu. Zasługuje na ponowny zakup.
4. PAT&RUB Otulający scrub cukrowy do ciała - ten kosmetyk nie zachwycił mnie tak jak masło z tej samej linii. Był bardzo twardy, zbity. Zdatny do użytku był dopiero wówczas gdy dodałam do niego sporo oleju. Mimo to nie polubiłam go i raczej go już nie kupię. Recenzja znajduje się tutaj.
Kosmetyki do włosów
5. PETAL FRESH Odmładzający szampon do włosów - nie napisałam recenzji tego szamponu ale byłam z niego zadowolona. Nie zauważyłam czy działa odmładzająco ale dobrze oczyszcza skalp i włosy. Bez problemu zmywa też oleje. Zawiera wyciąg z pestek winogron i z oliwek. Podobał mi się również jego winogronowy zapach. Myślę, że jeszcze niejeden raz zagości w mojej łazience.
Mydła
6. ALAFFIA Mydło Pineapple Coconut Shea Butter soap - jest to duża, prawie dwustugramowa kostka mydła. Ma miły, delikatny zapach. Jest to mydło twarde i bardzo wydajne. Pisałam o nim tu. Chętnie kupiłabym je ponownie.
7. TEA NATURA Mydło kokosowo - oliwne z nagietkiem - w mydełku zatopiono suszone płatki nagietka przez co kostka ma lekko peelingujące działanie. Jest to jeszcze jedno naturalne mydlo dobrej jakości. Dobrze spełnia swoje zadanie i nie wysusza skóry. Tutaj znajdziecie recenzję. Warto kupić je ponownie.
8. 94b hand made Mydło ręcznie robione Migdał - jest to mydełko polskiej produkcji. Jest bardzo delikatne i dlatego producent przeznaczył je do mycia twarzy i dla dzieci. Więcej o tej małej kosteczce przeczytacie tutaj. Z pewnością kupię je jeszcze niejeden raz.
To już wszystkie kosmetyki, które zużyłam lub wykończyłam w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. A jak wyglądają Wasze denka?
sobota, 5 marca 2016
Projekt DENKO - styczeń i luty 2016
Styczeń i luty mamy już za sobą, a więc przyszła pora pokazać, co udało mi się wykończyć w ciągu tych dwóch miesięcy. Nie ma tego dużo. Być może jest w tym zasługa właśnie projektu DENKO. To dzięki niemu staram się nie zaczynać nowego kosmetyku dopóki nie wykończę poprzedniego produktu tego samego rodzaju i przeważnie mi się to udaje chociaż odstępstwa od tej reguły też mi się zdarzają. A oto puste opakowania:

Pielęgnacja włosów:
1. BIOEARTH Szampon przeciwłupieżowy do włosów przetłuszczających się - bardzo dobry szampon. Delikatny i jednocześnie skuteczny. Pisałam o nim tutaj. Z całą pewnością zasługuje na ponowny zakup. Zaliczam go do nielicznej grupy najlepszych szamponów jakie kiedykolwiek miałam.
2. BIOLAVEN ORGANIC Szampon do włosów - ten szampon, niestety, nie podbił mojego serca. Domownicy też niezbyt chętnie go używali. W końcu jakoś udało się go wykończyć. Recenzja tutaj. Raczej nie kupię go ponownie.
Pielęgnacja twarzy:
3. SYLVECO Oczyszczający peeling do twarzy - poznałam już kilka kosmetyków Sylveco i na żadnym z nich się nie zawiodłam. Tak samo jest z tym peelingiem. Jest bardzo dobrym zdzierakiem. Możliwe, że to zasługa zawartego w nim korundu. Bardzo polubiłam ten kosmetyk i z pewnością do niego wrócę. Więcej na jego temat przeczytacie tu.
4. OLINI Olej z wiesiołka tłoczony na zimno - bardzo lubię używać olejów do celów kosmetycznych. Olej z wiesiołka spisał się wspaniale. Stosowałam go do twarzy zamiast kremu na noc, a czasem także do ciała. Więcej na jego temat przeczytacie tutaj. Z pewnością kupię go ponownie.
5. EcoSpa Olej konopny zimnotłoczony - bardzo ciekawy olej. Zawiera dużą ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych i mniejszą kwasów nasyconych. Kwasy nienasycone zostają wchłonięte przez skórę, natomiast nasycone nie są wchłaniane i na powierzchni skóry tworzą barierę ochronną spowalniającą parowanie wody. Używałam go zamiast kremu na noc dodając do niego odrobinę kwasu hialuronowego lub gliceryny roślinnej. Czasem używałam go do ciała i w tej roli również spisywał się znakomicie. Zasługuje na ponowny zakup.
Mydełka:

6. APEIRON Ashwaganda mydło z olejami roślinnymi - bardzo dobre mydło z interesującym składem. Oprócz olejów roślinnych zawiera glicerynę, a także ekstrakty z ziół indyjskich, takich jak ashwaganda, wąkrota azjatycka i amla. O tym mydełku pisałam tutaj. Z pewnością jeszcze je kupię, a także inne mydła tej marki.
7. NUBIAN HERITAGE Afrykańskie czarne mydło - kolejne interesujące mydło. Jego niewątpliwym atutem jest piękny zapach. Zawiera ekstrakty z aloesu i tamaryndowca, a także glicerynę i witaminę E. Recenzję znajdziecie tutaj. Warto kupić je ponownie.
Zużyłam jeszcze jedno mydło, o takie:
8. SAVON DU MIDI Mydło oliwne z lawendą - mydełko zapakowane było w białą, papierową torebkę, którą ktoś z domowników wyrzucił. Nie pisałam też jego recenzji gdyż zapomniałam o zrobieniu zdjęć. Ewidentnie mydełko ma pecha :) Nie zmienia to jednak faktu, ze jest to bardzo dobry produkt. Mydło jest delikatne. Nie drażni i nie wysusza skóry. Przyjemnie się je używa. Warto pokusić się o ponowny zakup.
To już wszystko, co udało mi się wykończyć w styczniu i lutym. Nie zużyłam, niestety, ani jednej próbki. Z ich zużywaniem jakoś mi nie po drodze. Może w przyszłości uda mi się to poprawić...
piątek, 8 stycznia 2016
Moje kosmetyczne hity roku 2015
Trudno jest wybrać kosmetyczne hity gdyż w ubiegłym roku przetestowałam wiele dobrych kosmetyków. Po przejrzeniu swoich postów z roku z roku 2015 zdecydowałam, że na miano absolutnych hitów zasługują te oto kosmetyki :
Pielęgnacja twarzy
- SYLVECO Oczyszczający peeling do twarzy - ten peeling zdobył moje serce od pierwszego użycia. Dobry, naturalny kosmetyk i do tego w przystępnej cenie. Recenzja tutaj.
- ABELLIE Organiczny krem witalizujący - świetny krem z aloesem i produktami pszczelimi: z miodem, woskiem pszczelim i mleczkiem pszczelim. Recenzję znajdziecie tu. Żałuję tylko, że kosmetyków tej marki nie można już znaleźć w polskich sklepach.
- ANTIPODES Vanilla Pod Nawilżający krem na dzień - jestem zachwycona tym kremem. Recenzji jeszcze nie ma ale będzie.
Pielęgnacja włosów
- LAVERA Odżywka do włosów cienkich i delikatnych z bio-wyciągiem z kwiatów chmielu - nie wiem czy pamiętacie ale w podobnym poście w styczniu ubiegłego roku pisałam, że mam już kosmetyk, który ma szansę być hitem roku 2015. To była ta odżywka Lavery. Moje włosy bardzo ją polubiły. Recenzja tutaj.
- BIOEARTH Szampon przeciwłupieżowy do włosów przetłuszczających się - dobrze oczyszczający, a jednocześnie delikatny szampon. Polubiłam go i ja i moje włosy. Więcej o nim możecie przeczytać tutaj.
- APEIRON NATURAL CARE Szampon Keshawa do włosów delikatnych i przetłuszczających się - kolejny szampon, który wysoko cenię. Podobnie jak poprzedni dobrze oczyszcza włosy i jednocześnie jest delikatny. Delikatność szamponów jest dla mnie bardzo ważna ze względu na wrażliwy skalp. Recenzję szamponu znajdziecie tutaj.
Pielęgnacja ciała

- DELIDEA BIO COSMETICS Rewitalizujący krem do ciała - bardzo przyjemny krem o pięknym zapachu miodu i cynamonu. Tutaj napisałam o nim więcej. Żałuję tylko, że jest do kupienia wyłącznie w zestawie i nie można nabyć go solo.
- BIOLAVEN ORGANIC Balsam do ciała - ten balsam miło mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że będzie taki dobry. Jest kolejnym dowodem na to, że można wyprodukować dobry, naturalny kosmetyk nie rujnując jednocześnie naszych kieszeni. Recenzja jest tutaj.
Mydła naturalne
- W roku 2015 poznałam dwie polskie marki mydeł naturalnych. Są to SZTUKA MYDŁA i 94b hand made. Nie potrafię powiedzieć, które z tych mydeł są lepsze. Obie firmy produkują wspaniałe mydła naturalne. Mycie ciała tymi niewielkimi kosteczkami to prawdziwa przyjemność. Naprawdę warto je kupować.
wtorek, 1 grudnia 2015
BIOEARTH Aktywny krem nawilżający do twarzy
Kosmetyki do pielęgnacji twarzy staram się dobierać wyjątkowo starannie. No cóż, czas nieubłaganie płynie i na twarzy widać coraz więcej efektów jego upływu. Przybywa zmarszczek, skóra jest coraz bardziej wysuszona. Mam cerę mieszaną ale policzki, do niedawna o skórze normalnej, coraz bardziej przypominają suchą. Niedawno wdrożyłam etapowe oczyszczanie twarzy (klik) i staram się "dokarmiać" i nawilżać cerę dobrymi kosmetykami naturalnymi. Aktualnie używam Aktywnego kremu nawilżającego włoskiej marki BIOEARTH.
Producent twierdzi, że zimno, wiatr, słońce i zanieczyszczenia atakują skórę i przyspieszają proces jej starzenia poprzez zmniejszanie nawodnienia tkanki łącznej. Całkowicie zgadzam się w tej kwestii z producentem. Aktywny krem nawilżający firmy Bioearth ma za zadanie nawilżyć skórę twarzy i dekoltu oraz uspokoić i zregenerować ją bez natłuszczenia. Krem szybko się wchłania i pozostawia skórę nawodnioną, elastyczną i witalną. Naturalna formuła z Aloe Vera i olejkami roślinnymi działa intensywnie regenerująco i nawilżająco. Krem idealny dla każdego typu skóry, szczególnie dla normalnej, suchej i odwodnionej.

Krem zamknięty jest w białym, plastikowym słoiczku o pojemności 50 ml dodatkowo zapakowanym w kartonik. Po odkręceniu zakrętki możemy zobaczyć, że krem zabezpieczony jest dodatkowym plastikowym wieczkiem.
Miałam już jeden kosmetyk marki Bioearth, a mianowicie szampon przeciwłupieżowy, o którym pisałam tu. Szampon ten skusił mnie w dużej mierze tym, że zamiast wody miał w składzie sok z aloesu. Tak samo jest w tym kremie.

Aloes dobrze służy mojej skórze, a więc bez wahania wrzuciłam kremik do koszyka zakupowego. Oczywiście sok z aloesu nie jest jedynym składnikiem aktywnym tego kremu. Mamy tu wartościowe oleje roślinne jak olej z wiesiołka, który poprawia elastyczność skóry, reguluje jej wilgotność, przemianę komórkową i pracę gruczołów łojowych. Olej makadamia przeciwdziała wolnym rodnikom. Szczególnie polecany jest dla skór suchych, wrażliwych i dojrzałych. I wreszcie olej arganowy przeciwdziałający procesom starzenia się skóry, poprawiający jej jędrność i elastyczność.
Są tu jeszcze inne, interesujące składniki aktywne jak skwalan (Squalane) otrzymywany z oliwy z oliwek. Zapewnia on prawidłowe nawodnienie skóry, a także jej miękkość i elastyczność, ułatwia przenikanie składników aktywnych w głąb skóry. Wykazuje też działanie ochronne przed bakteriami i grzybami i jest dobrym antyoksydantem. Kolejny składnik nawilżający to pantenol zwany też D-pantenolem lub prowitaminą B5. Pantenol bardzo łatwo przenika do głębszych warstw skóry, poprawia barierę lipidową naskórka i jest skutecznym nawilżaczem. Działa też łagodząco i przeciwzapalnie. Jest pomocny w leczeniu oparzeń. Często spotykamy go w składzie kosmetyków po opalaniu. Glukonolakton jest jednym z kwasów PHA. Delikatnie usuwa zrogowaciałe komórki naskórka dzięki czemu poprawia się struktura i koloryt skóry. Glukonalakton jest skutecznym antyoksydantem i nawilżaczem, zwiększa też skuteczność działania innych kosmetyków. W kremie znajdziemy też witaminę E (Tocopherol) i pochodne witamin E i A (Tocopheryl Acetate i Ascorbyl Palmitate), a jak wiemy, witaminy te są silnymi antyoksydantami.

Konsystencja tego kosmetyku jest w zasadzie typowa dla większości kremów, a jego delikatny zapach określiłabym jako owocowy z nutą kwiatową w tle.
Używam tego kremu na dzień, a od niedawna również na noc. Wklepuję go w oczyszczoną i zwilżoną tonikiem skórę twarzy. Nie muszę chyba dodawać, że pod pojęciem "skóra twarzy" kryje się również skóra szyi i dekoltu. Tuż po wklepaniu kremu na twarzy pozostaje cieniutka, tłustawa i lekko lepiąca się warstewka ale pozostaje tylko przez chwilę. Bardzo szybko się wchłania i znika, a więc można przystąpić do nakładania makijażu.
Krem rzeczywiście dobrze nawilża skórę. Pozostawia ją nawodnioną, gładką i miękką. Nie powoduje żadnych podrażnień, a aplikuję go na całą twarz, a więc i pod oczy. Krótko mówiąc jest to bardzo dobry krem. Spełnia moje oczekiwania, a więc nie żałuję, że go kupiłam.
Aktywny krem nawilżający od BIOEARTH jest kosmetykiem testowanym dermatologicznie i posiadającym certyfikat ICEA. Kupiłam go w sklepie Ecco Verde. W tej linii kosmetyków BIOEARTH znajduje się również krem typu anti-aging. Zapowiada się równie interesująco i pewnie też się na niego skuszę.
niedziela, 4 października 2015
BIOEARTH Szampon przeciwłupieżowy do włosów przetłuszczających się
Łupieżu, na szczęście, nie posiadam, a mimo to kupuję czasem szampony przeciwłupieżowe. Dlaczego? Otóż wychodzę z założenia, że jeśli taki szampon ma dobry, naturalny skład, to jego antyłupieżowe działanie nie powinno mi zaszkodzić. I rzeczywiście tak jest. Dziś przedstawiam Wam kolejny taki kosmetyk, a mianowicie Szampon przeciwłupieżowy do włosów przetłuszczających się włoskiej marki BIOEARTH.

Producent zapewnia, że jest to szampon głęboko oczyszczający przeznaczony do włosów przetłuszczających się oraz do problematycznej skóry głowy (łupież, łojotokowe zapalenie skóry głowy, łuszczyca). W szamponie zastosowano łagodne substancje powierzchniowo-czynne pochodzenia roślinnego. Ma on działanie oczyszczające, odświeżające, kojące. Reguluje też wydzielanie sebum, eliminuje przykre swędzenie, w włosom dodaje blasku i objętości. Dzięki zastosowanym ekstraktom ziołowym działanie szamponu jest skuteczne i jednocześnie delikatne.
Skusiłam się na ten szampon gdyż spodobał mi się jego skład. Wygląda tak:
W większości szamponów na pierwszym miejscu w składzie znajdujemy wodę. a tu pierwsze miejsce zajmuje sok z liści aloesu. Aloes często wykorzystywany jest przez producentów kosmetyków ze względu na swoje dobroczynne działanie na skórę. Łagodzi on podrażnienia skóry i przyspiesza regenerację naskórka. Łagodzi ból, swędzenie i ewentualny obrzęk. Aloes wzmacnia włosy gdyż przyspiesza krążenie krwi w drobnych naczyniach w skórze i jednocześnie dostarcza witaminy i minerały. Dzięki temu skóra i cebulki włosowe są lepiej odżywione, a włosy wzmocnione. Następnym ziołowym składnikiem jest ekstrakt z korzeni łopianu (Arctium Lappa Root Extract). Korzeń łopianu zawiera wiele cennych substancji jak proteiny, karoten, olejki eteryczne, fitosterole, siarkę, fosfor, witaminę C. Wzmacnia cebulki włosowe, odnawia słabą i uszkodzoną strukturę włosa. Pomaga usuwać łupież, a także dolegliwości związane z łuszczycą czy egzemą, eliminuje swędzenie. Ponadto posiada silne działanie przeciwgrzybicze i przeciwbakteryjne. Kolejnym składnikiem są hydrolizowane proteiny pszenicy (Hydrolyzed Wheat Protein). Proteiny bardzo często stosowane są w kosmetyce. Ich główna funkcja to działanie nawilżające i zmiękczające. Proteiny mają zdolność wypełniania ubytków w strukturze włosa co poprawia jego kondycję i zapobiega dalszym zniszczeniom. Ostatnim składnikiem ziołowym jest ekstrakt z kwiatów rumianku (Chamomilla Recutita Extract). Rumianek nadaje włosom połysk i elastyczność, a w przypadku włosów przetłuszczających się przeciwdziała powstawaniu łupieżu. Zawiera też wiele minerałów zapobiegających wypadaniu włosów.
Poza tym w składzie widzimy dwa łagodne detergenty (Decyl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine) oraz panthenol i gluconolacton. Są to substancje o działaniu głównie nawilżającym.
Widać, że skład tego szamponu jest przemyślany, a składniki starannie dobrane i nie ma ich przesadnie dużo.

Szampon zamknięto w przezroczystej, plastikowej butelce o pojemności 250 ml. Lubię takie przezroczyste opakowania dzięki którym bez problemu można kontrolować ilość kosmetyku jak nam pozostała. Butelka zapakowana jest w kartonik o takiej samej, przyjemnej dla oka, szacie graficznej. Szampon jest przezroczysty i ma barwę żółtą. Konsystencja jest lekko żelowa, typowa dla większości szamponów. Zapach z powiewem świeżości, a dokładnie ziołowy z dominującą nutą miętową. Przyjemny i niezbyt intensywny.

Szampon zawiera tylko dwa łagodne detergenty ale mimo to pieni się całkiem dobrze. Bardzo dobrze oczyszcza skórę i włosy. Bez problemu zmywa oleje. Jest rzeczywiście łagodny. Ani razu nie spowodował swędzenia mojego wrażliwego skalpu. Włosy po umyciu są nieco splątane, jak po większości szamponów. Jednak rzadko używam po nim odżywki. Przeważnie rozczesuję i pozostawiam włosy do wyschnięcia. Suche włosy ładnie się błyszczą i dobrze ukladają. Natomiast jeśli idzie o regulację wydzielania sebum, to zawsze sceptycznie odnoszę się do takich obietnic producentów. Jeszcze nie miałam szamponu, który dokonałby tej sztuki. Jak już niejeden raz wspominałam, ze względu na silne przetłuszczanie się mojej czupryny, myję ją codziennie rano. Gdybym następnego dnia jej nie umyła, to do południa włosy wyglądałyby jako tako ale po południu byłyby to już brzydkie, tłuste strączki. Zrobiłam więc eksperyment. Jednego dnia umyłam włosy bardzo wcześnie rano, niemal w nocy (przed wyjazdem do pracy), a następnego dnia nie umyłam ich wcale. Wyobraźcie sobie, że wieczorem tego drugiego dnia moje włosy były jeszcze w niezłym stanie. Z pewnością nie były okazem świeżości ale nie wyglądały tragicznie. Wygląda na to, że ten szampon rzeczywiście w pewnym stopniu reguluje wydzielanie sebum. Mimo to nadal myję włosy codziennie. Pewnie działa siła wieloletniego przyzwyczajenia :)
Już po składzie widać, że szampon BIOEARTH jest kosmetykiem naturalnym. Potwierdza to certyfikat ICEA. ICEA jest jednym z najważniejszych organów certyfikujących produkty naturalne i organiczne we Włoszech i w Europie.
Nie muszę chyba dodawać, że jestem z tego szamponu bardzo zadowolona. Jest jednym z lepszych jakie miałam i pewnie jeszcze niejeden raz zagości w mojej łazience. Nie wiem tylko jak sobie radzi z łupieżem gdyż, jak wspomniałam na początku postu, łupieżu nie posiadam. Szampon kupiłam w tym sklepie.
czwartek, 10 września 2015
Zakupy w Ecco Verde po raz drugi
Niedawno Łucja z Agulkowego Pola pisała (klik), że dopadł ją wirus o nazwie Ecco Verde. Mnie dopadł dokładnie ten sam wirus. Może to jakaś epidemia? Podobnie jak ona składałam niedawno pierwsze zamówienie w tym sklepie, a wczoraj kurier dostarczył mi już drugą paczuszkę. A co w paczuszce? Oczywiście szampon.

Jest to Szampon Keshawa australijskiej marki Apeiron Natural Care. Przeznaczony jest on do włosów tłustych, a więc takich jak moje. Producent twierdzi, że szampon normalizuje funkcje gruczołów łojowych i redukuje szybkie przetłuszczanie włosów. Praktyka pokaże czy to prawda.
Do pielęgnacji twarzy używam aktualnie kremu regenerującego z witaminą C od Avalon Organics. Pisałam o nim tu. Z kremu jestem zadowolona ale jego poziom w słoiczku niebezpiecznie zbliża się do dna. Trzeba było więc pomyśleć o zakupie jego następcy. Oto on:
Jest to Aktywny krem nawilżający włoskiej marki Bioearth, który ma nawilżać i regenerować skórę bez natłuszczania. Jestem bardzo ciekawa tego kremu ale zanim zacznę go używać muszę wykończyć jego poprzednika.
Następnym kosmetykiem jest puder sypki transparentny Lavery.
Puder ten nie jest dla mnie nowością. Miałam go już i pisałam o nim tutaj. Świetnie sprawdził się na mojej cerze i dlatego kupiłam go ponownie.
Ostatnią pozycją jest oczywiście mydełko.

Mydła marki Dr. Bronner`s widywałam w sklepach internetowych ale nigdy żadnego z nich nie miałam. Teraz postanowiłam jedno wypróbować i wybrałam wersję różaną. Bardzo lubię różane kosmetyki więc ten wybór był dla mnie oczywisty.
Zapewne zastanawiacie się dlaczego tak chwalę ten sklep. Jednym z powodów jest ciekawa i bogata oferta kosmetyczna. Ale to nie wszystko. Drugim, bardzo ważnym powodem jest stosunek tego sklepu do klienta. Opowiem Wam co mi się ostatnio zdarzyło. Zamówienie, które tu pokazałam złożyłam w czwartek 3 września i wtedy też zrobiłam przelew. Okazało się (nie będę tłumaczyć dlaczego bo to zawiła historia), że przelew z mojego konta poszedł dwa razy. W piątek, już przed ósmą rano, dostałam maila od pani Moniki z Ecco Verde z informacją, ze dostali podwójną zapłatę i z pytaniem, czy jest to moja pomyłka, czy też życzę sobie za te pieniądze jakieś produkty. Odpisałam, że to pomyłka i że proszę o zwrot tych pieniędzy. Jeszcze tego samego dnia nadpłacone pieniądze wpłynęły na moje konto bankowe, a zamówienie miało status "wysłane". I jak tu nie chwalić takiego sklepu? Dodam jeszcze, że jeśli wyślę maila do Ecco Verde z jakimś zapytaniem to bardzo szybko dostaję od pani Moniki wyczerpującą odpowiedź. Chciałabym żeby wszystkie polskie sklepy mogły pochwalić się takimi standardami. Polecam wszystkim ten sklep, jest to naprawdę solidna firma.
sobota, 1 sierpnia 2015
Nowości z ECCO VERDE
Kosmetyki mają tę cechę (zaletę?), że się kończą. Chyba to jednak zaleta, bo wtedy można z czystym sumieniem zamawiać nowe. Już jakiś czas temu postanowiłam ograniczyć swoje kosmetyczne zakupy i nie tworzyć niepotrzebnych zapasów. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo lubię te chwile kiedy mogę pobuszować po sklepach w sieci i wyszukiwać dla siebie odpowiednie produkty. Wybór wcale nie jest łatwy gdyż na mojej liście zakupowej znajduje się po kilka lub więcej pozycji z każdego rodzaju kosmetyków. Tym razem zamówienie złożyłam w sklepie Ecco Verde. Paczuszka dotarła do mnie w czwartek, a oto jej zawartość:

A teraz bardziej szczegółowo:
Jest to zestaw kosmetyków do pielęgnacji ciała włoskiej marki Delidea Bio Cosmetics. Zestaw składa się z żelu pod prysznic, peelingu do ciała i kremu do ciała. Kosmetyki te zostały wyprodukowane na bazie miodu. Zapakowane są w elegancką, kartonową torebkę i z powodzeniem mogą być atrakcyjnym prezentem.
Kolejna włoska marka to Bioearth i jej Szampon przeciwłupieżowy i do włosów przetłuszczających się. Według producenta szampon jest bardzo delikatny i ma przywracać równowagę skóry głowy. Teraz powiem tylko tyle, że w składzie na pierwszym miejscu jest sok z liści aloesu, co bardzo mi się podoba.
I wreszcie mydełka! W każdym moim zamówieniu muszą być mydełka, chociaż jedno ale musi być. Tym razem są aż trzy. Dwa z nich (nagietkowe i lawendowe) to produkty jeszcze jednej włoskiej marki TEA Natura. Są to mydła kokosowo-oliwne.
Pokazuję tu same włoskie kosmetyki ale jest jeden wyjątek. Trzecie mydełko, to w brązowym opakowaniu, reprezentuje australijską markę Apeiron natural care. Mydło o nazwie ashwaganda zalecane jest dla skóry dojrzałej i odznacza się delikatnym zapachem.
To już wszystkie moje nowości. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak porobić im zdjęcia i testować, testować, testować... Mam nadzieję, że sprawdzą się na mojej skórze i włosach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)