środa, 26 lutego 2014

Ol`VITA Olej z Pestek Wiśni



            Jakiś czas temu pisałam o oleju z nasion pietruszki produkowanym przez firmę OL`VITA (klik). Razem z tym olejem kupiłam również Olej z pestek wiśni tej samej marki.



Kupiłam go z ciekawości gdyż po raz pierwszy zetknęłam się z olejem z pestek wiśni, a ponieważ bardzo lubię stosować oleje w pielęgnacji ciała, twarzy i włosów, więc lubię też poznawać nowe, nieznane mi dotychczas.

Dlaczego warto zainteresować się olejem z pestek wiśni? Przede wszystkim ze względu na jego cenne składniki. Zawiera on kwasy tłuszczowe nasycone, a także jedno- i wielonienasycone.



Oprócz kwasów tłuszczowych w oleju tym znajdziemy również flawonoidy, a także witaminy A i E oraz amigdalinę zwaną witaminą B17, którą stosuje się pomocniczo w leczeniu nowotworów i w profilaktyce antynowotworowej. Ze względu na zawartość witamin i przeciwutleniaczy olej z pestek wiśni znalazł szerokie zastosowanie w kosmetyce. Dzięki swoim właściwościom przeciwutleniającym i zdolności do oczyszczania skóry z martwych komórek znajdziemy go w składzie wielu kosmetyków, również tych anti-aging. Olej z pestek wiśni można też stosować wewnętrznie, a zalecane dawkowanie to 1 łyżeczka dziennie.




Olej z pestek wiśni jest dosyć gęsty, lekko lepki i ma ładny, żółty kolor. Jeśli go powąchamy, to w pierwszej chwili poczujemy zwykły, olejowy zapach. Chwilę później przez tę olejową woń przebija się piękny, wiśniowy aromat.




Podobnie jak Olej z nasion pietruszki, Olej z pestek wiśni OL`Vita otrzymujemy w butelce o pojemności 100 ml. Butelka wykonana jest z ciemnego szkła, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem do przechowywania olejów. Natomiast za minus uważam to, że butelka ma szeroki otwór, co utrudnia dozowanie oleju. Często wylewało mi się z butelki więcej oleju niż chciałam i po każdym użyciu ścianki butelki były tłuste i trzeba było je wycierać.
Olej z pestek wiśni OL`VITA, podobnie jak wszystkie oleje tej marki, jest tłoczony na zimno i nieoczyszczony. Nie zawiera żadnych konserwantów i dlatego, po otworzeniu buteleczki, należy przechowywać go w lodówce.
Używałam tego oleju do pielęgnacji twarzy, ciała i do olejowania włosów. Jeśli idzie o włosy, to spektakularnych efektów nie zauważyłam. Nie zaszkodził moim włosom, ale i nie pomógł. Dużo lepiej było ze skórą. Często używałam go zamiast kremu do twarzy na noc. Rano rzeczywiście skóra była dobrze nawilżona i napięta. Jednak chyba najlepiej sprawdzał się na skórze ciała. Moja sucha skóra dosłownie piła ten olej. Mimo iż jest dosyć gęsty i lepki wchłaniał się bardzo szybko i pozostawiał skórę natłuszczoną i nawilżoną. Dodałam go również do samorobionego masła do ciała (klik) i masełko spisuje się znakomicie. Z pewnością będę wracała do tego oleju. Jest to kolejny dobry, polski produkt i w dodatku niedrogi. Nie pamiętam ceny dokładnie ale kosztował nieco ponad 20 zł.



Ciekawa jestem czy znacie olej z pestek wiśni? Jeśli tak, to co o nim sądzicie?

niedziela, 16 lutego 2014

Coś dla miłośniczek orientalnych wonności... czyli Mydło Royal Arabian Night 7 Olejów


 
        
           Na mydło to natknęłam się przypadkiem przeglądając strony sklepów internetowych z kosmetykami naturalnymi. Dowiedziałam się, że jest to mydło naturalne, pochodzi z Syrii i odznacza się pięknym zapachem. Zainteresowałam się nim zwłaszcza ze względu na ten zapach i postanowiłam, że kiedyś sobie je sprawię. Nie spieszyło mi się gdyż mydeł naturalnych z reguły jest u mnie dostatek. Widziałam to mydło w kilku sklepach internetowych, a także w Mydlarni u Franciszka stacjonarnie i on-line. Gdy wreszcie zdecydowałam się na zakup i poszłam w tym celu do mydlarni, okazało się, że mydła nie ma i nie wiadomo kiedy będzie gdyż są problemy ze sprowadzeniem go z Syrii ze względu na trwającą tam wojnę domową. Zaczęłam więc przeszukiwać sklepy internetowe i tak trafiłam do Perfumerii Orientalnej YASMEEN  gdzie dokonałam zakupu tego cudeńka.



Otrzymałam dużą kostkę mydła (185g), zafoliowaną i przepasaną kolorową, papierową opaską. Folia nie była przesadnie szczelna, a więc  jeszcze przed zdjęciem jej z mydła czułam piękny, orientalny zapach.
Producent określa ten zapach jako "Oudh&Amber". Wiedziałam, że ambra jest to substancja zapachowa uzyskiwana z wydzieliny z przewodu pokarmowego kaszalota i od wieków używa się jej w perfumiarstwie. Nie wiedziałam natomiast co to jest ów "oudh" gdyż pierwszy raz zetknęłam się z tą nazwą. Poszukałam i znalazłam. Nazwa ta pochodzi od arabskiego słowa Al-oud i oznacza drewno. Możemy też spotkać się z nazwami: oud, aoud, agar.




W Indiach, a także w innych krajach Azji Południowej rośnie drzewo aloesowe/agarowe. Czasem zdarza się, że takie drzewo zostanie zainfekowane pewnym rodzajem grzyba/pleśni. W takim przypadku drzewo, broniąc się przed infekcją, wytwarza rodzaj żywicy mający na celu zwalczanie infekcji. Proces ten zachodzi wewnątrz pnia drzewa i trwa wiele lat (od kilkudziesięciu do kilkuset) i kończy się zazwyczaj śmiercią zarówno drzewa jak i grzyba. Właśnie ta żywica i przesiąknięte nią drewno odznaczają się pięknym zapachem. Oudh od setek lat stosowany jest w pachnidłach i kadzidłach orientalnych, ma też zastosowanie w Ajurwedzie i medycynie chińskiej. Do perfumiarstwa europejskiego trafił bardzo niedawno, bo dopiero w XXI wieku. Obecnie istnieją plantacje drzewa aloesowego/agarowego. Na takich plantacjach drzewa są sztucznie infekowane i produkują oudh. Przy ogromnym popycie na tę substancję zapachową drzewa dziko rosnące zostałyby całkowicie wytrzebione, zresztą już są objęte ochroną.  




Wróćmy jednak do mydełka. Jak już wspomniałam wyżej, wydziela ono piękny, orientalny zapach. Niestety, nie potrafię dokładniej określić go słowami. Zapach jest wyraźny ale nie nachalny. Długo utrzymuje się na skórze i nie tylko na skórze. Pachnie nim w całej łazience. Jak wygląda skład tego mydła możemy zobaczyć tu:



Mydło Royal Arabian Night 7 Olejów ma ciemnozielony kolor. W trakcie zużywania kostki kolor ten nie ulega zmianie. Jest to bardzo delikatne mydło. Myję nim całe ciało i twarz. Świetnie też sprawdza się w higienie intymnej. Dobrze oczyszcza skórę ale jej nie wysusza, co dla mnie jest bardzo ważne. Można też myć nim włosy ale wówczas konieczne jest zastosowanie płukanki octowej. No i ten obłędny zapach...
Jest również wydajne. Po miesięcznym używaniu mam go jeszcze tyle:


 
Mydło Arabian Royal Night, podobnie jak mydła Aleppo, produkowane jest według starej, nie zmienianej od wieków receptury. Do jego wytworzenia używane są oleje roślinne tłoczone na zimno, a także wyciągi z ziół i kwiatów z dodatkiem kadzideł. To mydło mnie urzekło. Kąpiel z nim i z tym pięknym zapachem to prawdziwy relaks. W Perfumerii Orientalnej są trzy rodzaje tego mydła. Jedno już poznałam, a poznanie pozostałych dwóch to tylko kwestia czasu. Polecam każdemu, kto lubi orientalne wonności.

 

poniedziałek, 10 lutego 2014

BENTLEY ORGANIC Szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się



            Od dawna kusił mnie Szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się BENTLEY ORGANIC oraz odżywka tej samej marki. Wreszcie je kupiłam, a nowymi nabytkami chwaliłam się tutaj. Dzisiaj podzielę się z Wami swoją opinią na temat szamponu.



O szamponie możemy przeczytać:
"Wyprodukowany w 70% ze składników organicznych, z liściem herbaty, eukaliptusa i mięty, cytryną i Aloe Vera.
Drzewo herbaciane, znane ze swoich antybakteryjnych właściwości, w połączeniu z cytryną i miętą pozostawią Twoje włosy odświeżone i lśniące".



Szampon zamknięto w plastikowej butelce w kształcie walca. Pojemność butelki to 250 ml. Jest ona wygodna w użyciu, można ją otworzyć trzymając jedną ręką, a zamknięcie na zatrzask pozwala na właściwe dozowanie szamponu.



Szampon Bentley Organic ma konsystencję lekko żelowatą i jest przezroczysty jak woda. Podoba mi się jego orzeźwiający, miętowy zapach.
Mam włosy przetłuszczające się i dlatego myję je codziennie. Ten szampon zupełnie nieźle się pieni i dobrze oczyszcza moje włosy. Przy rozczesywaniu trochę się plączą ale tak jest zawsze jeśli nie zastosuję odżywki. Miłą niespodzianką było to, że szampon poradził sobie z usunięciem oleju arganowego z włosów. Po drugim namydleniu włosy dosłownie skrzypiały pod palcami.



Skład szamponu (INCI): Aqua (Water), Decyl Glucoside, Lauryl Betaine, Xanthan Gum, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice Powder*, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Oil*, Melaleuca Altemifolia (Tea Tree) Leaf Oil*, Eucalyptus Globulus (Eucalyptus) Leaf Oil*, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil*, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil*, Limonene*, Glycerin, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Citrus Grandis (Grapefruit) Fruit Extract, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Extract, Citrus Tangerina (Tangerine) Fruit Extract, Citrus Grandis (Grapefruit) Seed Extract, Potassium Sorbate, Lactict Acid, Citric Acid. 

* - substancje pochodzące z kontrolowanych upraw organicznych. 



Szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się BENTLEY ORGANIC  jest kosmetykiem odpowiednim dla wegan gdyż nie zawiera żadnych składników pochodzenia zwierzęcego. Posiada też certyfikat Soil Association, najpopularniejszej organizacji certyfikującej w Anglii.
Podsumowując mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z tego szamponu. Moje włosy go polubiły. Natomiast jeśli idzie o odżywkę BENTLEY ORGANIC, to jeszcze muszę ją potestować, jeszcze nie mam wyrobionej opinii na jej temat.   

poniedziałek, 3 lutego 2014

Projekt DENKO - grudzień 2013 i styczeń 2014



              Dziś znów denko dwumiesięczne. W końcu grudnia okazało się, że mam tak mało opróżnionych opakowań, że lepiej będzie dać sobie jeszcze miesiąc czasu na zużycia. W grudniu i styczniu wykończyłam dziewięć produktów. Oto one:




1. GAIIA  Mydło Szlachetne Kurkuma-Paczula-Wetiwer - bardzo dobre mydło naturalne. Pisałam o nim bardzo dawno tutaj. Zasługuje na ponowny zakup.

2. FENIQIA Mydło Perfumowane Eukaliptus - wszystkie mydła tej marki oceniam bardzo wysoko. Recenzja tego mydełka znajduje się tutaj. Czy kupię ponownie? Chciałabym ale chyba to się nie uda. Czytałam gdzieś, że firma Feniqia likwiduje się, a więc jej produkty są już prawie niedostępne.

3. SANOFLORE  Jedwabisty olejek do ciała, twarzy i włosów - jest to tzw. suchy olejek o pięknym i dosyć trwałym zapachu. Idealny na lato. Więcej o tym olejku tutaj. Z pewnością kupię go ponownie.

4. PLANETA ORGANICA Szampon Tybetański - objętość i siła - ciekawy szampon z ekstraktami z wielu ziół tybetańskich i o pięknym orientalnym zapachu. Byłam z niego zadowolona i z pewnością kupię go ponownie. Recenzja tutaj.

5. LOVE ME GREEN  Organiczny Witalizujący Szampon do Włosów - całkiem przyjemny i delikatny szampon. Więcej na jego temat można przeczytać tu. Czy kupię ten szampon ponownie? NIE. Dlaczego? Wyjaśnienie znajdziecie tu.

6. OL`VITA  Olej z nasion pietruszki - używałam tego oleju na noc do ciała, twarzy i włosów. Z efektów byłam zadowolona. Dodatkowe plusy są takie, że jest to produkt polski, całkowicie naturalny i niedrogi. Więcej przeczytacie tu. Czy kupię ponownie? Oczywiście, że tak.

7. KALLOS  Maska do włosów Carota - o tej masce pisałam tutaj. Muszę przyznać, że włosy po jej użyciu wyglądały dobrze ale nie kupię jej więcej ze względu na chemiczny skład.

8. PAT&RUB  Rewitalizujące masło do ciała - kosmetyk ten wygrałam w blogowym rozdaniu i był to mój pierwszy kontakt z tą marką. Bardzo mi się podobało działanie masła na skórę, a także jego zapach. Efekt jest taki, że nabrałam ochoty na kolejne produkty tej marki. Recenzję znajdziecie tutaj. Kosmetyk zasługuje na zakup. Mam też ochotę na przetestowanie innych maseł (i nie tylko maseł) PAT&RUB.

9. l`ORIENT Savon Noir a la Rose de Damas - uwielbiam czarne mydło. Wraz z rękawicą kessą stanowią wspaniały duet do peelingu. To mydło miało dodatkowy atut w postaci pięknego różanego zapachu. Używałam go głównie do twarzy ale raz czy dwa użyłam też do ciała. Niestety, szybko się skończyło gdyż słoiczek zawierał tylko 100 g mydełka. Jeśli chcecie przeczytać więcej o tym kosmetyku, zajrzyjcie, proszę, tu. Czy kupię to mydło ponownie? Oczywiście, że tak. Savon Noir, tego lub innego producenta, zawsze gości w mojej łazience.



 Zdaję sobie sprawę z tego, że zdenkowanie dziewięciu produktów w ciągu dwóch miesięcy to nie jest dużo. No cóż, takie mam "moce przerobowe" i nic na to nie poradzę. Najważniejsze, że wszystkie kosmetyki są zużywane do końca i nic się nie marnuje. W końcu o to chodzi w Projekcie DENKO.
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...