Łupieżu, na szczęście, nie posiadam, a mimo to kupuję czasem szampony przeciwłupieżowe. Dlaczego? Otóż wychodzę z założenia, że jeśli taki szampon ma dobry, naturalny skład, to jego antyłupieżowe działanie nie powinno mi zaszkodzić. I rzeczywiście tak jest. Dziś przedstawiam Wam kolejny taki kosmetyk, a mianowicie Szampon przeciwłupieżowy do włosów przetłuszczających się włoskiej marki BIOEARTH.
Producent zapewnia, że jest to szampon głęboko oczyszczający przeznaczony do włosów przetłuszczających się oraz do problematycznej skóry głowy (łupież, łojotokowe zapalenie skóry głowy, łuszczyca). W szamponie zastosowano łagodne substancje powierzchniowo-czynne pochodzenia roślinnego. Ma on działanie oczyszczające, odświeżające, kojące. Reguluje też wydzielanie sebum, eliminuje przykre swędzenie, w włosom dodaje blasku i objętości. Dzięki zastosowanym ekstraktom ziołowym działanie szamponu jest skuteczne i jednocześnie delikatne.
Skusiłam się na ten szampon gdyż spodobał mi się jego skład. Wygląda tak:
W większości szamponów na pierwszym miejscu w składzie znajdujemy wodę. a tu pierwsze miejsce zajmuje sok z liści aloesu. Aloes często wykorzystywany jest przez producentów kosmetyków ze względu na swoje dobroczynne działanie na skórę. Łagodzi on podrażnienia skóry i przyspiesza regenerację naskórka. Łagodzi ból, swędzenie i ewentualny obrzęk. Aloes wzmacnia włosy gdyż przyspiesza krążenie krwi w drobnych naczyniach w skórze i jednocześnie dostarcza witaminy i minerały. Dzięki temu skóra i cebulki włosowe są lepiej odżywione, a włosy wzmocnione. Następnym ziołowym składnikiem jest ekstrakt z korzeni łopianu (Arctium Lappa Root Extract). Korzeń łopianu zawiera wiele cennych substancji jak proteiny, karoten, olejki eteryczne, fitosterole, siarkę, fosfor, witaminę C. Wzmacnia cebulki włosowe, odnawia słabą i uszkodzoną strukturę włosa. Pomaga usuwać łupież, a także dolegliwości związane z łuszczycą czy egzemą, eliminuje swędzenie. Ponadto posiada silne działanie przeciwgrzybicze i przeciwbakteryjne. Kolejnym składnikiem są hydrolizowane proteiny pszenicy (Hydrolyzed Wheat Protein). Proteiny bardzo często stosowane są w kosmetyce. Ich główna funkcja to działanie nawilżające i zmiękczające. Proteiny mają zdolność wypełniania ubytków w strukturze włosa co poprawia jego kondycję i zapobiega dalszym zniszczeniom. Ostatnim składnikiem ziołowym jest ekstrakt z kwiatów rumianku (Chamomilla Recutita Extract). Rumianek nadaje włosom połysk i elastyczność, a w przypadku włosów przetłuszczających się przeciwdziała powstawaniu łupieżu. Zawiera też wiele minerałów zapobiegających wypadaniu włosów.
Poza tym w składzie widzimy dwa łagodne detergenty (Decyl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine) oraz panthenol i gluconolacton. Są to substancje o działaniu głównie nawilżającym.
Widać, że skład tego szamponu jest przemyślany, a składniki starannie dobrane i nie ma ich przesadnie dużo.
Szampon zamknięto w przezroczystej, plastikowej butelce o pojemności 250 ml. Lubię takie przezroczyste opakowania dzięki którym bez problemu można kontrolować ilość kosmetyku jak nam pozostała. Butelka zapakowana jest w kartonik o takiej samej, przyjemnej dla oka, szacie graficznej. Szampon jest przezroczysty i ma barwę żółtą. Konsystencja jest lekko żelowa, typowa dla większości szamponów. Zapach z powiewem świeżości, a dokładnie ziołowy z dominującą nutą miętową. Przyjemny i niezbyt intensywny.
Szampon zawiera tylko dwa łagodne detergenty ale mimo to pieni się całkiem dobrze. Bardzo dobrze oczyszcza skórę i włosy. Bez problemu zmywa oleje. Jest rzeczywiście łagodny. Ani razu nie spowodował swędzenia mojego wrażliwego skalpu. Włosy po umyciu są nieco splątane, jak po większości szamponów. Jednak rzadko używam po nim odżywki. Przeważnie rozczesuję i pozostawiam włosy do wyschnięcia. Suche włosy ładnie się błyszczą i dobrze ukladają. Natomiast jeśli idzie o regulację wydzielania sebum, to zawsze sceptycznie odnoszę się do takich obietnic producentów. Jeszcze nie miałam szamponu, który dokonałby tej sztuki. Jak już niejeden raz wspominałam, ze względu na silne przetłuszczanie się mojej czupryny, myję ją codziennie rano. Gdybym następnego dnia jej nie umyła, to do południa włosy wyglądałyby jako tako ale po południu byłyby to już brzydkie, tłuste strączki. Zrobiłam więc eksperyment. Jednego dnia umyłam włosy bardzo wcześnie rano, niemal w nocy (przed wyjazdem do pracy), a następnego dnia nie umyłam ich wcale. Wyobraźcie sobie, że wieczorem tego drugiego dnia moje włosy były jeszcze w niezłym stanie. Z pewnością nie były okazem świeżości ale nie wyglądały tragicznie. Wygląda na to, że ten szampon rzeczywiście w pewnym stopniu reguluje wydzielanie sebum. Mimo to nadal myję włosy codziennie. Pewnie działa siła wieloletniego przyzwyczajenia :)
Już po składzie widać, że szampon BIOEARTH jest kosmetykiem naturalnym. Potwierdza to certyfikat ICEA. ICEA jest jednym z najważniejszych organów certyfikujących produkty naturalne i organiczne we Włoszech i w Europie.
Nie muszę chyba dodawać, że jestem z tego szamponu bardzo zadowolona. Jest jednym z lepszych jakie miałam i pewnie jeszcze niejeden raz zagości w mojej łazience. Nie wiem tylko jak sobie radzi z łupieżem gdyż, jak wspomniałam na początku postu, łupieżu nie posiadam. Szampon kupiłam w tym sklepie.
Zainteresowałaś mnie tym szamponem. Jeślli przedłuża świeżość to muszę go wypróbować.
OdpowiedzUsuńSzampon wart jest zainteresowania. Bardzo go polubiłam i z przyjemnością myję nim włosy.
UsuńSkład zachęca :)
OdpowiedzUsuńMasz rację :) Skusiłam się na zakup tego szamponu właśnie ze względu na skład.
UsuńJa też kiedyś nie wierzyłam w tą regulację gruczołów łojowych szamponami, bo to przecież zależy od pracy hormonów,
OdpowiedzUsuńa jednak niektóre szampony trochę przedłużają świeżość, choć i tak myję włosy co drugi dzień, a latem to i codziennie.
Ja też nie wierzyłam gdyż nie spotkałam jeszcze szamponu który choć w niewielkim stopniu przedłużałby świeżość włosów. Szampon Bioearth jest pierwszy który cokolwiek potrafi zdziałać w tej materii i jest to dla mnie bardzo przyjemne zaskoczenie :)
Usuńja tez myje codziennie przynajmniej wtedy gdy chodze do pracy i chyba tez to sie nie zmieni ale szamponn mnie zaciekawił:)
OdpowiedzUsuńSzampon jest bardzo fajny ale chyba już pozostanę na zawsze przy codziennym myciu włosów. Nie ukrywam też, że przyzwyczaiłam się już do tego, że moje włosy codziennie są świeże i błyszczące :)
UsuńPrzedłużenie świeżości - odwieczne marzenie :)))))
OdpowiedzUsuńJa tez myję włosy rano, ale potem susze suszarką. Jak Ty to robisz, że wysychają Ci same?????? Ja potrzebuję 2,5-3 godzin na wyschnięcie włosów a mam krótkie, troche tylko za linie żuchwy.....
Ty masz włosy krótkie, a ja mam króciutkie i pocieniowane, a to jest zasadnicza różnica. Przeważnie wychodząc do pracy mam już włosy suche. Czasem zdarza się, że są jeszcze troszkę wilgotne ale latem, wiosną czy jesienią mogę z takimi wyjść z domu. Natomiast zimą, jeśli zajdzie taka potrzeba, dosuszam suszarką. Najczęściej moje włosy potrzebują na całkowite wyschnięcie jakieś 30 - 40 minut.
UsuńCiągle mi się wydawało, że masz dłuższe włosy od moich.....
UsuńPrawie 50 zł za szampon to trochę drogo zwłaszcza, że za tą cenę można mieć dwa dobre produkty. Ze względu na cenę na pewno go nie kupię.
OdpowiedzUsuńskład super - hiper! Fajnie, ze się sprawdza, może jak wykończę co mam pokuszę się o to cacko:)
OdpowiedzUsuńCześć! Czy dla mężczyzn ten szampon się nadaje? Łupież mi wraca co jakiś czas i szampon, który go wcześniej wytępił już nie działa :/ Próbowałem znane i nieznane szampony, ale pozostaje mi tylko bezradnie rozłożyć ręce :(
OdpowiedzUsuńO to coś dla mnie, może w końcu coś u mnie zadziała:)
OdpowiedzUsuń