sobota, 31 marca 2018

Wielkanoc 2018







Wszystkim Czytelnikom tego bloga życzę wesołych, spędzonych w miłej, rodzinnej atmosferze, świąt Wielkiej Nocy.

sobota, 24 marca 2018

BIOLAVEN Krem do rąk odżywczy




    Skóra moich dłoni jest mocno przesuszona i dlatego zużywam sporo kremów do rąk. Ze względu na tę suchość skóry najlepsze są dla mnie kremy treściwe, o wyraźnym działaniu odżywczym i nawilżającym. Na Krem do rąk odżywczy marki BIOLAVEN zwróciłam uwagę dlatego, że czytałam o nim dużo opinii. Były to opinie bardzo różne, od bardzo pozytywnych do zdecydowanie krytycznych. Postanowiłam więc wypróbować go na własnej skórze.



Producent pisze, że Bogaty w składniki odżywcze krem do rąk, przeznaczony do intensywnej pielęgnacji przesuszonej i szorstkiej skóry dłoni. Zawiera masło shea, olej z pestek winogron, masło avocado, mocznik, skwalan i lecytynę sojową, które silnie nawilżają, uzupełniają niedobory lipidów i chronią delikatną skórę przed niekorzystnymi czynnikami atmosferycznymi. Naturalny olejek eteryczny z lawendy, symbol Prowansji, łagodzi podrażnienia i wszelkie zaczerwienienia.



Krem do rąk odżywczy BIOLAVEN otrzymujemy w miękkiej, plastikowej tubie z wygodnym zamknięciem. Tuba jest dosyć duża i mieści 100 ml kosmetyku. Krem ma konsystencję podobną do większości tego typu produktów, a pachnie tak, jak wszystkie kosmetyki tej marki, które miałam przyjemność poznać. Jest to zapach winogron z lekkim aromatem lawendowym w tle. Wolałabym żeby był to wyraźny zapach lawendy ale ta woń też jest przyjemna.




A jak działa ten krem? Całkiem dobrze. Po wmasowaniu w dłonie pozostawia na nich tłustą warstwę, która potrzebuje chwili żeby się wchłonąć. Po wchłonięciu znika szorstkość dłoni, a skóra jest miękka i gładka. Ani śladu suchości. Miewałam kremy do rąk lepsze niż ten ale gorsze też miałam. Uważam, że skoro ten krem sprawdza się na moich wysuszonych dłoniach, to jest to całkiem niezły kosmetyk i nie mam powodu, żeby się go czepiać. Dodatkowym jego plusem jest spora tuba (100 ml) i przystępna cena tzn. kilkanaście złotych w zależności od sklepu. Moim zdaniem zasługuje na to, żeby czasem do niego wracać.

Skład kremu:



Myślę, że wiele spośród Was zna ten krem i ciekawa jestem co o nim myślicie.

czwartek, 15 marca 2018

MIODOWA MYDLARNIA Mydło naturalne Plaster Miodu



        Zapewne nie tylko ja zauważyłam, że mamy w naszym kraju coraz więcej mydlarni. Wyrastają jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Są to małe, rodzinne manufaktury wytwarzające naturalne mydła w kostkach, a często również inne kosmetyki. Jedną z takich manufaktur odkryłam niedawno. Jest to MIODOWA MYDLARNIA. Wytwarzane są tam mydła w kostkach oraz inne kosmetyki w większości z miodem, woskiem i pyłkiem pszczelim. Właściciele mydlarni pozyskują produkty pszczele z własnej pasieki znajdującej się na skraju Puszczy Knyszyńskiej. Pierwszym produktem Miodowej Mydlarni jaki wypróbowałam na własnej skórze jest Mydło naturalne Plaster Miodu.



Producent pisze, że To unikatowe mydło bardzo przypomina prawdziwy plaster miodu: zawiera miód, wosk i pyłek pszczeli. Kompozycja tych cennych odżywczo-pielęgnacyjnych produktów wraz z oliwą z oliwek, olejem kokosowym, olejem rycynowym i olejem z palmy daje mydło wyjątkowo miłe w użyciu. Delikatnie myje pozostawiając skórę dobrze natłuszczoną, nawilżoną i gładką. Nadaje się do pielęgnacji każdego rodzaju cery ze wskazaniem na skórę suchą, wrażliwą i normalną. Sprawdzi się też doskonale do mycia delikatnej skóry dziecka, zarówno do twarzy jak i całego ciała. Ma kremowo-bąbelkową pianę i swój naturalny zapach.



Niewielką kostkę (87 g) zapakowano w fikuśne ale estetyczne pudełeczko. Widać je na zdjęciu powyżej. Kostka po obu stronach ma wytłoczone wzory kojarzące się z plastrem miodu, a zatopione w niej ciemne punkciki to drobinki pyłku pszczelego. Wygląda uroczo. Mydełko jest prawdziwą ozdobą łazienki i aż żal, że w miarę zużywania kostki wzorek stopniowo zanika.




Mydło Plaster Miodu nie jest perfumowane, posiada tylko delikatny i przyjemny zapach naturalnego mydła. Tak jak pisze producent wytwarza obfitą kremowo-bąbelkową pianę to znaczy: najpierw są bąbelki, a w trakcie rozprowadzania po ciele bąbelki zamieniają się w kremową, rozpieszczającą skórę emulsję.


Plaster Miodu jest mydłem bardzo delikatnym. Myłam nim twarz i całe ciało. Dobrze oczyszcza skórę, nie podrażnia jej, nie wysusza i nie powoduje uczucia ściągnięcia. Na kilka dni odstawiłam żel do higieny intymnej i używałam tego mydełka. W tej roli też spisało się znakomicie. Gdybym teraz miała małe dziecko, to bym bez obaw myła jego delikatną skórę tym mydełkiem. Z pewnością by nie zaszkodziło.
Czy opisując to mydło mogę się do czegoś przyczepić? Jeśli już, to chyba do jego kształtu. Ta kwadratowa kostka prezentuje się efektownie ale nie jest zbyt praktyczna. Niewygodnie obraca się ją w dłoniach i na końcu zostaje dosyć duży, cieniutki kawałek mydełka, którego już nie da się używać. Jest to jednak niewielki minus i mimo niego uważam, że warto do tego mydełka wracać. Ja na pewno wrócę.


    
Skład mydła: zmydlone: oliwa z oliwek, olej kokosowy, olej palmowy, olej rycynowy; wosk pszczeli, gliceryna, miód, pyłek pszczeli, sól, barwnik naturalny (dwutlenek tytanu).

Oprócz mydła Plaster Miodu mam jeszcze dwa inne kosmetyki i dwa inne mydełka od Miodowej Mydlarni. Teraz jeszcze czekają w zapasach ale napiszę o nich gdy je przetestuję. Znacie Miodową Mydlarnię?
  

sobota, 10 marca 2018

Pomarańczowy peeling do ciała DIY




     Bardzo lubię samorobione peelingi do ciała i od kilku miesięcy używam głównie takich. Nie mogę powiedzieć, że peelingi gotowe mnie nie kuszą. Jasne,że kuszą i pewnie kiedyś któryś z nich mnie skusi ale póki co trzymam się tych własnej produkcji. 
Jakiś czas temu pisałam o peelingu cytrynowym. Zrobiłam go wówczas w dwóch wersjach: czysto cytrynowy i cytrynowy z nasionami pokrzywy. Oczywiście już ich nie ma. Wszystko zużyłam i trzeba było zrobić nowy peeling. Tym razem zrobiłam pomarańczowy.



Zrobiłam go według przepisu na peeling cytrynowy tylko cytrynę zastąpiłam pomarańczą. Z umytej i sparzonej pomarańczy starłam na tarce skórkę, z pomarańczy wycisnęłam sok i dodałam to do cukru. Potem tylko wlałam płynny olej kokosowy, wszystko dokładnie wymieszałam łyżką, przełożyłam do słoiczka i gotowe.


  Peeling ma ładny, żółty kolor i delikatny, pomarańczowy zapach. Ponieważ chciałam, żeby ten zapach był wyraźniejszy, dodałam kilkanaście kropel olejku eterycznego ze słodkiej pomarańczy.
Moim zdaniem warto robić takie peelingi. Robi się je w ciągu kilku minut, ich wykonanie jest bardzo łatwe. Wiem, co się w nim znajduje, a więc mam pewność, że jest to kosmetyk całkowicie naturalny, bez żadnych kontrowersyjnych składników. Jest bardzo tani, jego koszt to dosłownie kilka złotych. Jest też kosmetykiem skutecznym. To dobry zdzierak doskonale wygładzający skórę i pozostawiający na niej bardzo przyjemny, delikatny film. Nie jest to jednak klasyczna, tłusta warstwa. Mimo to skóra nie wymaga już balsamu czy innego mazidła.


Gdy zużyję ten słoiczek peelingu zrobię kolejny ale trochę inny. Spróbuję pokombinować z innymi owocami lub jeszcze innymi składnikami. W końcu skład takiego samorobionego peelingu zależy wyłącznie od naszej inwencji.
Oczywiście nie zawsze jest tak, że mam peeling własnej produkcji. Czasem skończy mi się, a brak czasu lub lenistwo nie pozwala na zrobienie nowego. Wówczas do wygładzania skóry używam czarnego mydła Savon Noir i rękawicy kessy. To też jest świetny sposób na gładką, jedwabistą skórę i chętnie z niego korzystam.

sobota, 3 marca 2018

PHYTORELAX Żel do higieny intymnej z organicznym rumiankiem




        Jeszcze niedawno do higieny intymnej używałam naturalnych mydeł w kostkach, takich samych jak do mycia całego ciała. Pewnego razu skusiłam się na żel do higieny intymnej i tak się zaczęło. Teraz używam wyłącznie żeli i chętnie testuję kolejne marki tych produktów. Pewnie kiedyś ta faza na żele mi przejdzie i wrócę do mydełek ale teraz żele rządzą :) Dzisiaj przedstawię Wam Żel do higieny intymnej z organicznym rumiankiem włoskiej marki PHYTORELAX  LABORATORIES.



Żel jest jedną pozycją z całej serii kosmetyków z organicznym rumiankiem produkowanej przez Phytorelax. Producent pisze, że Żel do higieny intymnej to wyjątkowo łagodny środek myjący, który zapewnia delikatność i ochronę. Zawiera zmiękczający ekstrakt z kwiatów rumianku, oczyszcza i zapewnia naturalne, fizjologiczne pH intymnych części ciała. Wzbogacony o substancje zmiękczające i nawilżające, które pomagają zwalczać suchość skóry i powstawanie nieprzyjemnych zapachów. Idealny do codziennego użytku dla całej rodziny nawet pod prysznicem.



 250 ml żelu otrzymujemy w plastikowej butelce z pompką zapakowanej dodatkowo w kartonik. Podoba mi się delikatna szata graficzna tych opakowań z dużym zdjęciem kwiatu rumianku. Żelu mam już niewiele na dnie butelki a pompka cały czas działa bez zarzutu.
Kosmetyk ma nieco rzadszą konsystencję niż inne produkty tego rodzaju ale nie jest przesadnie rzadki. Nadal jest to konsystencja żelowa. Bardzo przyjemny jest jego zapach, orzeźwiający, miętowy.
Zgodnie z zapewnieniem producenta żel jest bardzo łagodnym kosmetykiem. Nie powoduje pieczenia ani innego dyskomfortu. Nie podrażnia, a wręcz przeciwnie, łagodzi ewentualne podrażnienia. Jest bardzo delikatny. Dobrze oczyszcza i pozostawia poczucie świeżości.



Skład żelu:



Żel posiada certyfikat COSMOS Organic, co oznacza, że do jego wyprodukowania użyto minimum 95% składników organicznych.
Kosmetyki marki Phytorelax  można znaleźć w kilku sklepach internetowych np. w Tagomago. Aktualnie nie ma w nim ( ani w innych sklepach) żelu do higieny intymnej. Myślę, że to przejściowa sytuacja. Ja swój żel kupiłam w grudniu. Wówczas sklep Tagomago sprzedawał go w cenie 55 zł. Nie skorzystałam. Uważam, że to zbyt wygórowana cena. W internetowym sklepie Empik znalazłam ten sam żel w cenie ok. 31 zł. Kupiłam go jednak nieco później w cenie promocyjnej ok. 18 zł. Czasem warto troszkę poczekać :)



Znacie kosmetyki Phytorelax? 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...