środa, 26 listopada 2014

ALPHANOVA NATURAL REPAIR Organiczny krem do rąk




           Rzadko piszę o kremach do rąk, a to dlatego, że niewiele ich używam. Czy to oznacza, że moje dłonie nie potrzebują żadnych mazideł? Oczywiście, że potrzebują, tak jak ręce większości kobiet. Kremów zużywam mało dlatego, że bardzo często zastępuję je olejami, z dobrym skutkiem zresztą. Całkowicie z kremów jednak nie zrezygnowałam i zawsze mam w domu przynajmniej jeden i jeszcze jeden w pracy. Gdy więc od sklepu Naturepolis  dostałam propozycję przetestowania Organicznego kremu do rąk marki ALPHANOVA Natural Repair zgodziłam się chętnie gdyż nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku tej marki, nie mówiąc o tym, że dotychczas poznałam niewiele naturalnych kremów do rąk. I tym sposobem trafił do mnie taki oto kremik:




Tak jak wspomniałam, była to dla mnie marka nieznana, musiałam najpierw zdobyć nieco informacji na temat producenta. Oto czego się dowiedziałam: "ALPHANOVA Sante to francuska firma zajmująca się tworzeniem wysokiej jakości naturalnych i ekologicznych kosmetyków. Wszystkie produkty produkowane są we Francji, na Prowansji, przy użyciu najwyższej jakości lokalnych surowców.
Alphanova Sante jest twórcą i właścicielem następujących marek:
  • Alphanova Bebe - dermokosmetyki dla dzieci i niemowląt,
  • Alphanova Sante - dermokosmetyki dla kobiet w ciąży i po porodzie,
  • Natural Repair - dermokosmetyki do regeneracji i ochrony skóry suchej i bardzo suchej.
Wszystkie produkty rozprowadzane są do aptek, sklepów ekologicznych oraz wybranych sklepów dziecięcych." 

Jest jeszcze jedna linia kosmetyków Alphanova, a mianowicie Alphanova Princesse klik. Są to kosmetyki przeznaczone dla dziewczynek od 3 do 8 lat. Idealne na prezenty mikołajkowe czy gwiazdkowe dla małych dam.




Wróćmy jednak do naszego kremu. Oto jego skład (INCI): Aqua (Water), Prunus Amygdalus (Almond) Dulcis Oil*, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Glyceryl Stearate, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil*, Cetearyl Alcohol, Sodium Stearoyl Lactylate, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Cetearyl Glucoside, Capryloyl Glycine, Opuntia Streptacantha Flower Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Crithmum Maritimum Extract, Leontopodium Alpinum Extract*, Pseudoalteromonas Ferment Extract, Mimosa Tenuiflora Bark Extarct, Sodium Benzoate, Bisabolol, Parfum (Fragrance), Potassium Sorbate, Xanthan Gum, Tocopherol, Caprylic/Capric Glycerides, Alcohol*, Salicylic Acid, Sodium Hydroxide.
- 99,29%  wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego,
- 15,5% wszystkich składników pochodzi z rolnictwa ekologicznego.




O kremie możemy przeczytać: "Krem głęboko regenerujący do rąk. Idealny do skóry suchej i bardzo suchej. Krem o kompleksowym działaniu: chroni i nawilża.
Naturalne składniki z upraw kontrolowanych zapewniają kompleksowe zastosowanie: regenerację (antarktycyna, olej z makadamii), ochronę (szarotka alpejska) oraz nawilżenie (kaktus opuncja, gliceryna oraz oleje roślinne).
Nietłusta konsystencja dobrze się wchłania i nie przykleja się. Testowany dermatologicznie zgodnie z zasadami Derma&Bio. Bez alergenów, bez parabenów, wysokiej jakości certyfikowane składniki."




Plastikowa tubka w której zamknięto krem zawiera 50 ml kosmetyku. Jest na tyle mała, że bez problemu można ją nosić w torebce. Zamknięciem tubki jest nakrętka, a więc nie ma obaw, że tubka w torebce się otworzy i krem wysmaruje nam jej zawartość.
Produkt Alphanova ma kolor biały i lekką, kremową konsystencję. Pachnie bardzo ładnie i delikatnie. Zapach ten kojarzy mi się z wanilią i kokosem. Jest bardzo przyjemny ale nie utrzymuje się długo na skórze.
 Skóra na dłoniach większości z nas jest sucha gdyż nie posiada gruczołów łojowych. Poza tym wykonywane przez nas wszelkie domowe prace dodatkowo przyczyniają się do jej wysuszenia. Moje ręce po umyciu są bardzo suche, czasem mam wrażenie, że wręcz szorstkie. Zmienia się to natychmiast po wmasowaniu w nie kremu Alphanova. Dłonie stają się jedwabiście gładkie, miękkie i miłe w dotyku mimo iż krem dobrze się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Skóra jest dobrze nawilżona i odżywiona, a ja mam miłe wrażenie zadbanych rąk.
Dodatkowym atutem tego kremu jest jego wydajność. Wystarczy niewielka jego ilość do posmarowania dłoni dzięki czemu ta niewielka tubka wystarcza na długo. 


 
W moim przekonaniu jest to bardzo dobry kosmetyk z ciekawym, naturalnym składem. Tę naturalność potwierdzają dwa certyfikaty: Cosmebio i EcoCert. Warto się tym kremem zainteresować. Całą linię kosmetyków Alphanova Natural Repair  znajdziecie tutaj.


niedziela, 23 listopada 2014

Moja aktualna pielęgnacja twarzy




          Nigdy jeszcze nie pisałam tego rodzaju postu ale widywałam takie na innych blogach i chętnie je czytałam. Dlatego postanowiłam też napisać taki post pokazując jednocześnie kosmetyki jakich aktualnie używam.

Wiadomo, że w pielęgnacji cery bardzo ważne jest jej oczyszczanie. Do codziennego oczyszczania używam takich kosmetyków:


 
Jak widać na zdjęciu moje oczyszczanie twarzy nie wymaga wielu kosmetyków. Do mycia używam naturalnych mydeł w kostce. Na zdjęciu mydełko Aleppo zawierające 20% oleju laurowego. Po umyciu twarzy mydłem przecieram ją lub spryskuję tonikiem. Do niedawna uważałam, że najlepszym tonikiem jakiego używałam jest Tonik Aloe Vera do cery wrażliwej Santaverde (klik) ale wygląda na to, że przebił go chorwacki Tonik z Komórkami Macierzystymi Róży Alpejskiej marki Nikel (klik). Z przyjemnością używam tego toniku ale, niestety, wkrótce się skończy. Napis na granatowej butelce widocznej na zdjęciu sugeruje, iż zawiera ona hydrolat z kwiatów pomarańczy. Kiedyś faktycznie zawierała ten hydrolat, a obecnie znajduje się w niej samorobiony tonik z czerwoną koniczyną. Używam go na przemian z tonikiem Nikel.

Po oczyszczeniu twarzy aplikuję na nią kosmetyki pielęgnacyjne.


 
Pod oczy stosuję krem organiczny krem Skin Blossom (klik), a na twarz aplikuję Organiczny odżywczy krem Skin Blossom (klik) lub Krem Przeciwzmarszczkowy Bio Logical (klik). Są to kremy lekkie. Jesienią i zimą stosuje przeważnie kremy bardziej treściwe. Jednak te dwa kremy zostały mi po lecie i nie chcę zaczętych kremów trzymać aż do wiosny. W tej sytuacji sama czynię je bardziej treściwymi dodając do nich po kilka kropli któregoś z tych olejów:




Na noc aplikuję na twarz jeden z tych olejów zamiast kremu lub Krem Ultraodżywczy Cicabaume marki Italchile (klik) z dodatkiem Żelu Regenerującego Aloe Vera marki Santaverde (klik).
Codzienne oczyszczanie cery mydłem i tonikiem nie jest wystarczające i od czasu do czasu trzeba zafundować jej bardziej dogłębne oczyszczanie. W tej roli niezastąpione są peelingi.




Peelingi do twarzy stosuję przeważnie raz w tygodniu, czasem dwa razy. Aktualnie mam do dyspozycji gotowy Delikatny peeling do twarzy marki Italchile (klik). Ma on postać kremu zawierającego maleńkie drobinki ziaren ryżu. Peeling dobrze oczyszcza skórę. Peeling - maska z kawą Wake Up marki Wild Earth (klik) ma postać proszku, który należy zmieszać z wodą lub olejem (lub z jednym i drugim). Pełni on rolę peelingu i maski. Ten produkt również dobrze oczyszcza skórę. Trzecim używanym przeze mnie peelingiem jest czarne mydło Savon Noir i rękawica Kessa. Nakładam Savon Noir na twarz i pozostawiam je na kilka minut, a potem bardzo delikatnie masuję skórę kessą. Moim zdaniem ten rodzaj peelingu jest najbardziej skuteczny. Wspaniale rozprawia się z zamkniętymi zaskórnikami występującymi na nosie w postaci małych, czarnych kropek.

Po dogłębnym oczyszczeniu cery za pomocą peelingu należy jej się porządne odżywienie co zapewniają dobrze dobrane do rodzaju cery maseczki.




W mojej pielęgnacji zdecydowanie królują maseczki glinkowe. Mam na myśli te, które robię ze sproszkowanych glinek. Obecnie mam tylko dwie glinki: marokańską rhassoul i błękitną glinkę kambryjską. Mieszam je z wodą lub hydrolatem i dodaję trochę któregoś z moich olejów. Od czasu do czasu do takiej maseczki dodaję spirulinę, która też ma świetne działanie na skórę. Na zdjęciu widnieje też maseczka różana marki Hesh. Użyłam jej dopiero jeden raz i jeszcze nie wyrobiłam sobie opinii na jej temat. 

Zawsze wydawało mi się, że moja pielęgnacja twarzy jest raczej skromna, taka mało rozbudowana. Jednak gdy na potrzeby tego postu powyciągałam swoje wszystkie "twarzowe" kosmetyki i zrobiłam im fotkę grupową, to okazało się, że jest ich tyle:


   
 Jak sądzicie? Czy taka ilość kosmetyków do pielęgnacji twarzy to przesada? Można to jeszcze uznać za coś w rodzaju normy?
  

środa, 19 listopada 2014

SKIN BLOSSOM po raz drugi... czyli Odżywczy organiczny krem do twarzy




          Pisałam niedawno o Organicznym kremie pod oczy SKIN BLOSSOM (klik), który otrzymałam do przetestowania od Drogerii Naturalnej ECOBELLERazem z kremem pod oczy trafił do mnie drugi produkt SKIN BLOSSOM, a mianowicie Odżywczy organiczny krem do twarzy. Kosmetyki tej marki kusiły mnie już od jakiegoś czasu, a więc tym bardziej ucieszyła mnie możliwość przetestowania tych dwóch kremów.




O kremie możemy przeczytać:
"Organiczny odżywczy krem do twarzy Skin Blossom. Odżywczy krem do twarzy jest kosmetykiem organicznym zawierającym antyoksydanty czyli przeciwutleniacze, które chronią organizm przed powstawaniem wolnych rodników.
Krem głęboko nawilża i odżywia skórę. Dzięki swojej bogatej strukturze łatwo się rozprowadza na skórze nie pozostawiając uczucia ciężkości, a cera staje się gładka i jędrna. Zawarte w kremie składniki takie jak: olejek jojoba, masło shea, minerały oraz witaminy A, B, C, D, E i F chronią i pielęgnują skórę. Dzięki zawartości olejku z jojoby krem powoduje odmłodzenie skóry oraz gwarantuje odpowiednie nawilżenie skory przez całą dobę. Posiada delikatny zapach dzięki zawartości naturalnych olejków eterycznych. Przeznaczony dla wszystkich rodzajów skóry, również dla cery wrażliwej."



Skład kremu (INCI): Aqua, Glycerin*, glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Cocoglycerides, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil*, Stearic Acid, Gluceryl Stearate SE, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter*, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice Powder*, Tocopherol, Sodium Benzoate, Pelargonium Graveolens (Rose Geranium) Flower Oil*, Cananga Odorata (Ylang Ylang) Flower Oil*.
* - składniki pochodzące z upraw ekologicznych. 




Odżywczy organiczny krem do twarzy otrzymujemy w plastikowej buteleczce typu air-less zawierającej 50 ml kosmetyku. Dzięki takiemu rozwiązaniu mamy możliwość higienicznego i oszczędnego dozowania kremu. Do opakowania mam tylko jedno zastrzeżenie. Otóż w trakcie używania ścierają się napisy na buteleczce, co widać na zdjęciach. Ciekawe, że zjawisko to nie występuje w ogóle na opakowaniu kremu pod oczy. Tam nie starła się ani jedna literka. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest.
Krem jest lekki. Wchłania się do matu i dlatego używam go głównie na dzień. Czasem aplikuję go również wieczorem dodając do niego kilka kropli któregoś z olejów. Zgadzam się z producentem, że krem głęboko nawilża i odżywia skórę. Sprawia, że staje się ona gładka i miękka. Wraz z kremem pod oczy stanowią zgrany duet potrafiący dobrze zadbać o moją cerę. Ważnym atutem tego kosmetyku jest też przystępna cena, kosztuje on 38 zł.




Krem posiada certyfikat Soil Association i jest zarejestrowany przez Vegan Society.
SKIN BLOSSOM  jest firmą produkującą tylko 10 kosmetyków, a więc przetestowanie wszystkich lub większości tych produktów nie będzie trudne, a muszę przyznać, że mam ochotę na kilka spośród nich.


niedziela, 16 listopada 2014

Nowość w mojej pielęgnacji...czyli olej z wiesiołka




               Niedawno minęło pięć lat od chwili gdy odkryłam i doceniłam kosmetyczną wartość olejów roślinnych. Od tej pory zawsze mam w domu kilka ich rodzajów i staram się poznawać ich jak najwięcej. Toteż gdy firma OLINI zwróciła się do mnie z propozycją przetestowania oleju z wiesiołka zgodziłam się bez wahania tym bardziej, że dużo czytałam o jego dobroczynnym działaniu.


 
W Polsce rośnie wiele odmian wiesiołka ale olej pozyskuje się tylko z jednej odmiany, a mianowicie z wiesiołka dwuletniego (Oenothera Biennis). Olej ten zawiera wyjątkowo duże ilości niezbędnych, nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT) - kwasu linolowego (LA) i gamma-linolenowego (GLA). Oprócz nich w oleju z wiesiołka znajdziemy również inne kwasy tłuszczowe: oleinowy, palmitynowy i stearynowy, a także fitosterole, białko, witaminę E i minerały. 

Wiesiołek ma wiele właściwości leczniczych. Oto niektóre z nich:
  • wzmacnia odporność,
  • działa odtruwająco,
  • zmniejsza poziom cholesterolu i obniż ciśnienie krwi,
  • obniża poziom cukru we krwi,
  • łagodzi dolegliwości kobiece,
  • pomaga w chorobach reumatycznych,
  • zapobiega chorobom nowotworowym i wspomaga ich leczenie,
  • poprawia stan skóry.
Olej z wiesiołka można stosować wewnętrznie i zewnętrznie. Ja używałam go tylko do celów kosmetycznych, a więc zewnętrznie.


 
Przede wszystkim wykorzystałam go do pielęgnacji cery. Na noc używałam go solo, zamiast kremu. Kilka kropli oleju aplikowałam na oczyszczoną i zwilżoną tonikiem twarz i wklepywałam go w skórę tak jak krem. Rano dodawałam 2-3 krople oleju do aktualnie używanego kremu. Olej z wiesiołka dodawałam też do maseczek glinkowych. Efektem jest dobrze odżywiona i nawilżona skóra. Jest gładka i napięta. Nic dziwnego, wszak olej wiesiołkowy usuwa ze skóry toksyny i szkody poczynione przez wolne rodniki. Można więc powiedzieć, że działa na skórę odmładzająco. Poza tym olej dobrze się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy dlatego dobrze się sprawdza jako dodatek do kremu na dzień. Nie podrażnia mojej cery i nie zatyka porów. Dla mojej cery jest to jeszcze jeden dobry, pielęgnacyjny olej.




Czytałam, że olej z wiesiołka wspomaga leczenie w różnego rodzaju problemach skórnych. Jest zalecany przy trądziku, egzemie, łuszczycy i atopii. Stosując go w pielęgnacji twarzy nie miałam możliwości przekonać się o tych jego właściwościach gdyż mam cerę mieszaną i w zasadzie bezproblemową. Inaczej jest ze skórą na ciele. Jest sucha, a jesienią i zimą staje się bardzo sucha i sprawia mi niespodzianki w postaci czerwonych, łuszczących się i swędzących plam. Teraz też wyszły mi takie plamy na nogach w okolicach kostek. Zaczęłam smarować je olejem z wiesiołka. Mniejsze z nich już po jednej aplikacji przestały swędzieć, a po kilku dniach wszystkie plamy były wygojone. Oleju używałam też na całe ciało zamiast balsamu. Moja sucha skóra piła ten olej niczym gąbka wodę, a jej stan w znacznym stopniu się poprawił. Potwierdza to, że olej z wiesiołka ma działanie lecznicze w przypadku problemów skórnych.




Olej z wiesiołka ma kolor żółty i nie jest zbyt gęsty. Jest wrażliwy na wyższe temperatury i dlatego należy przechowywać go w lodówce.
Olej produkowany przez firmę OLINI powstaje z nasion polskiego wiesiołka z rejonu Gór Sowich. Tłoczony jest na zimno, niefiltrowany i nieoczyszczony. Zachowuje więc swoje wszystkie dobroczynne właściwości. Wszystko wskazuje na to, że olej ten będzie często gościł w mojej łazience, a właściwie w lodówce, zwłaszcza w chłodnych porach roku.




poniedziałek, 10 listopada 2014

VALENTINA SAVON Mydło kastylijskie herbaciane




                 Jakiś czas temu skontaktowała się ze mną pani Marlena z zapytaniem, czy zgodzę się przetestować jedno z mydełek jej produkcji. Zgodziłam się. Jako wielbicielka naturalnych mydeł w kostkach po prostu nie mogłam się nie zgodzić. Ciekawią mnie wszystkie naturalne, mydlane nowości i bardzo lubię je testować. Po kilku dniach otrzymałam przesyłkę z takim oto mydełkiem:




Mydlana kostka zapakowana jest w folię i oryginalny kartonik przewiązany sznurkową kokardką. Opakowanie skromne i gustowne.
Mydełko wygląda bardzo ciekawie. Na pierwszy rzut oka kojarzy się z kawałkiem ciasta. Wygląda tak smakowicie, że chciałoby się je zjeść.




Zobaczmy, co wchodzi w skład tego "ciasta": oliwa z oliwek (65%), olej rzepakowy (35%), kurkuma, glinka biała, mak, naturalny olejek eteryczny z drzewa sandałowego, naturalny olejek eteryczny z drzewa herbacianego, naturalny olejek eteryczny z goździka, naturalny olejek eteryczny z cynamonu i grejfruta, eteryczny olejek piżmowy, naturalny olejek eteryczny z sosny.

W składzie mydła mamy dużo olejków eterycznych i dlatego ma ono intensywny zapach dosyć długo utrzymujący się na skórze. Moim zdaniem jest to zapach raczej męski ale interesujący. 




Mydło kastylijskie herbaciane zawiera w swoim składzie mak i dzięki temu ma właściwości peelingujące. Miewałam już mydełka z dodatkiem maku ale zawsze makowe ziarenka szybko wypłukiwały się z kostki. Tu jest inaczej. Ziarenka wypłukują się sukcesywnie wraz ze zmniejszaniem się kostki. W tej chwili mam już resztkę tego mydła i nadal zatopione są w nim ziarenka maku.

Mydłem tym myję całe ciało i twarz. Pieni się delikatnie ale wystarczająco do dokładnego umycia ciała. Dobrze oczyszcza skórę nie wysuszając jej i nie powodując uczucia ściągania. Nie powoduje też podrażnień, co przy mojej wrażliwej skórze jest bardzo ważne. Po prostu dobre, naturalne mydło.


  
VALENTINA SAVON  jest małą, rodzinną mydlarnią. Wytwarzaniem mydła zajmuje się głównie pani Marlena będąca prawdziwą pasjonatką mydlarstwa. Ona opracowuje też receptury mydełek wzorując się na dawnych, sprawdzonych i naturalnych metodach mydlarskich. Mydełka produkowane są ręcznie i dzięki temu nie znajdziemy wśród nich dwóch identycznych kostek. Każda kostka jest inna nawet wśród mydeł tego samego rodzaju, każda ma niepowtarzalny wzór. Bardzo lubię mydełka z takich małych mydlarni. Są dużo ciekawsze i lepsze od tych z wielkoprzemysłowych produkcji. Jeśli chcecie obejrzeć więcej mydełek VALENTINA SAVON zajrzyjcie tu. Natomiast kupić można je tutaj.


 

wtorek, 4 listopada 2014

SKIN BLOSSOM Organiczny krem pod oczy




            Kosmetyki angielskiej marki SKIN BLOSSOM od dawna gościły na mojej liście zakupowej, a to za sprawą pozytywnych recenzji tych produktów jakie czytywałam na kosmetycznych blogach. Nie doczekały się jeszcze zakupu ale od Drogerii Naturalnej ECOBELLE  dostałam do przetestowania dwa produkty tej marki. Jednym z nich jest Organiczny krem pod oczy.



    
             
Producent tak opisuje swój kosmetyk: "Organiczny krem pod oczy Skin Blossom. Regenerujący oraz odświeżający krem pod oczy skutecznie nawilża i odmładza skórę wokół oczu. Specjalna mieszanka wyciągu z zielonej herbaty i świetlika spełnia rolę przeciwutleniaczy. Dzięki łagodnej formule krem pod oczy jest przeznaczony do wszystkich rodzajów skóry. 85% receptury kremu pod oczy stanowią składniki organiczne."

Skład kremu: Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin*, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate, Cetearyl Glucoside, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter*, Prunus Amygdalus Dulcis (Almond) Oil*, Polygonum Fagopyrum (Buckwheat) Seed Extract, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice Powder*, Tocopherol (Vitamin E), Sodium Benzoate, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract*. Euphrasia Officinalis (Eyebright) Extract*, Xanthan Gum, Potassium Sorbate, Citric Acid.

składniki pochodzące z upraw organicznych. 




15 ml kremu zamknięto w plastikowej buteleczce typu air-less, co umożliwia jego precyzyjne i higieniczne dozowanie. Kremik jest śnieżnobiały, a jego konsystencja lekka i delikatna. Zapachu prawie nie wyczuwam, jeśli już, to jest to zapach neutralny. Krem, po prostu, nie jest kosmetykiem perfumowanym. I bardzo dobrze. Olejki eteryczne i inne substancje zapachowe mogą podrażniać spojówki więc lepiej żeby krem pod oczy ich nie zawierał.
Bardzo ważnymi składnikami kremu są ekstrakty z zielonej herbaty i ze świetlika będące głównym źródłem antyoksydantów w tym kremie. W składzie znajdziemy jednak jeszcze jeden bardzo ciekawy składnik, a mianowicie ekstrakt z ziaren gryki (Polygonum Fagopyrum Seed Extract). Tak, tak, z tej samej gryki, z której mamy popularną kaszę gryczaną. Ekstrakt z gryki coraz częściej wykorzystywany jest w kosmetyce ze względu na dużą zawartość rutyny. Rutyna to organiczny związek chemiczny zaliczany do flawonoidów. Ma on właściwości antyoksydacyjne oraz uszczelniające naczynia krwionośne, co pomaga zwalczać sińce pod oczami. 




Organiczny krem pod oczy SKIN BLOSSOM może być używany na dzień i na noc. Ja stosuję go codziennie rano i dosyć często wieczorem. Krem bardzo dobrze się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy, a więc może być stosowany pod makijaż. Dobrze nawilża i odżywia delikatną skórę wokół oczu. Czy zmniejszył cienie pod oczami? Mam wrażenie, że w pewnym stopniu tak. Oczywiście te cienie nadal istnieją ale chyba są trochę jaśniejsze, a przez to mniej widoczne. Nie oczekiwałam, że krem, ten czy jakikolwiek inny, zlikwiduje całkowicie cienie pod oczami. Nie bardzo wierzę, że jest to możliwe. Efekt jaki osiągnęłam dzięki temu kremowi całkowicie mnie zadowala. Zresztą, producent, opisując krem, nie obiecuje likwidacji ani nawet rozjaśnienia cieni. Moim zdaniem jest to dobry kosmetyk jak najbardziej zasługujący na uwagę.




Organiczny krem pod oczy SKIN BLOSSOM posiada certyfikat Soil Association i jest zarejestrowany przez Vegan Society. Jego niewątpliwą zaletą jest też niewygórowana cena. Kosmetyk można kupić w Drogerii Naturalnej ECOBELLE  w cenie 27 zł.


  

sobota, 1 listopada 2014

Moje DENKO - wrzesień i październik 2014




             Znów minęły dwa miesiące i pora pokazać kolejne denko. Na początku października miałam zaledwie dwa puste opakowania, a jednocześnie kilka kosmetyków było na ukończeniu. Warto więc było poczekać jeszcze jeden miesiąc i teraz jest tych opakowań więcej. Zobaczcie, co udało mi się wykończyć w ciągu września i października:




1. RECEPTURY BABUSZKI AGAFII  Balsam do włosów wzmacniający - niestety, wzmocnienia włosów nie zauważyłam. Moim zdaniem jest to przeciętna odżywka do włosów. Jej niewątpliwym plusem jest przystępna cena. Recenzję znajdziecie tutaj. Czy kupię ponownie? Jeszcze nie wiem.

2. VERDESATIVA Szampon do włosów przetłuszczających się Konopia i Drzewo Herbaciane - dobry, naturalny szampon. Więcej na jego temat przeczytacie tutaj. Zasługuje na ponowny zakup.

3. SANTAVERDE Aloe Vera tonik do cery wrażliwej - fantastyczny tonik. Wielka szkoda, że już się skończył. Pisałam o nim tu . Warto kupić go ponownie.

4. BIO LOGICAL DELICIOUS Morelowy krem do ciała i do rąk - kosmetyk z rodzaju tych, co to nie wiadomo kiedy wreszcie się skończą. Duży słój kremu (500 ml) wystarczył mi na pół roku. Nie żałuję jednak, że go kupiłam. Byłam z niego bardzo zadowolona i z pewnością jeszcze kiedyś go kupię. Recenzja tutaj.

5. DIY Krem magnezowy - samorobiony krem z magnezem. Używałam go głównie do stóp. Z jego działania jestem tak bardzo zadowolona, że z pewnością zrobię go ponownie. Więcej na temat tego kremu przeczytacie tu.

6. CHANDRIKA  Ajurwedyjskie mydło z imbirem i limonką - mydło o niezupełnie naturalnym składzie ale przyjemne w użyciu. Będę chciała poznać jeszcze inne mydełka tej marki. Recenzję możecie przeczytać tutaj.

7. Olej migdałowy - jest to olej prawie zawsze obecny w mojej łazience. Używam go do pielęgnacji twarzy i ciała. Czasem dodaję go do kremów do twarzy lub do kosmetyków samorobionych. Jest również w składzie pokrzywowego peelingu do ciała, o którym pisałam w poprzednim poście. Z pewnością kupię następną butelkę.

8. LASS NATURALS  Mydło z limonką i imbirem - bardzo ciekawe, indyjskie mydełko. Z wyglądu i zapachu kojarzy się z galaretką owocową. Recenzji tego mydełka jeszcze nie napisałam. Z pewnością kupię je ponownie, a także inne mydła tej marki.

9. TERRACTIVE  Islandzka maska błotna z wodorostami - całkiem przyjemna maseczka chociaż muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś lepszego. Recenzję znajdziecie tu. Mimo iż nie uważam jej za kosmetyk wybitny, to pewnie od czasu do czasu ją kupię. Mam też ochotę wypróbować pozostałe maseczki z tej serii. 




Większość tych opakowań wylądowała w koszu ale nie wszystkie. Zostawiłam sobie, oczywiście, słoiczek ceramiczny, słoik po kremie do ciała Bio Logical i butelkę po toniku Santaverde gdyż jest szklana i ma świetnie działający atomizer. Przydadzą się na kolejne samoróbki.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...