środa, 31 grudnia 2014

Nowy Rok 2015!



            
             
Za kilka godzin przywitamy Nowy, 2015, Rok.
Z tej okazji życzę wszystkim
aby 2015 był lepszy od 2014.
Oby spełniły się wszystkie Wasze marzenia,
a wszelkie przedsięwzięcia
kończyły się wyłącznie sukcesami.
Szczęśliwego Nowego Roku!



 

sobota, 27 grudnia 2014

AA Sensitive Nature Spa Masło do ciała ujędrniające mango



        
          Ze względu na wrażliwą i bardzo suchą skórę na ciele muszę starannie dobierać kosmetyki do jej pielęgnacji. Wiosną i latem moja skóra jest w lepszym stanie i wówczas mogę pozwolić sobie na używanie kosmetyków lżejszych np. balsamów do ciała. Natomiast jesienią i zimą skóra jest tak wysuszona, że balsamy są za słabe i w grę wchodzą jedynie kosmetyki bardziej treściwe czyli oleje i masła. Dzisiaj napiszę o jednym z takich kosmetyków. Jest to produkt polski AA Sensitive Nature Spa Masło do ciała ujędrniające mango




O kosmetyku tym możemy przeczytać:
"Bogata konsystencja preparatu odżywia i regeneruje skórę, zapewniając chwile prawdziwej przyjemności. Organiczny ekstrakt z moreli, pochodzący z certyfikowanych upraw ekologicznych, nawilża skórę nadając jej aksamitną miękkość. Szlachetne masła: shea oraz z owoców drzewa kakaowego, delikatnie natłuszczają skórę i chronią ją przed negatywnym działaniem promieniowania słonecznego. Subtelny zapach słodkiego mango będzie Ci towarzyszył przez cały dzień."




Masło zamknięte jest w plastikowym słoiczku o pojemności 200 ml, a słoiczek zapakowany jest w estetyczny kartonik. 200 ml to dosyć dużo, tym bardziej, że jest to kosmetyk wydajny. Należy nawet uważać, żeby nie położyć go na skórę zbyt dużo gdyż wówczas trochę się maże. Jest to zresztą cecha wielu kremów do ciała. Jeśli nie przesadzimy z ilością, wchłonie się szybko i bez problemów. Kosmetyk ten, bardziej niż z masłem, kojarzy mi się właśnie z kremem. Ma typowo kremową konsystencję i nie pozostawia na skórze tłustej warstwy, co ważne jest dla osób nie lubiących tłustości na ciele. Po wmasowaniu masła skóra jest miękka, dobrze nawilżona i pachnąca gdyż masełko odznacza się bardzo przyjemnym, owocowym zapachem, który dosyć długo utrzymuje się na skórze. 




Ujędrniające masło do ciała mango jest kosmetykiem produkowanym z myślą o alergikach, co nie znaczy, że osoby nie będące alergikami nie mogą go używać. Nie zawiera ono alergenów, konserwantów, syntetycznych barwników, alkoholu, olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej, silikonów, olejków eterycznych, glikolu propylenowego i PEG. Jest produktem hipoalergicznym testowanym dermatologicznie z udziałem osób z alergicznymi chorobami skóry.
Kosmetyki naturalne perfumowane są zazwyczaj olejkami eterycznymi. W przypadku tego kosmetyku mamy informację iż nie zawiera on olejków eterycznych, a więc ten miły, owocowy zapach uzyskano dzięki syntetycznym substancjom zapachowym. Biorąc pod uwagę to, że masło wyprodukowano z myślą o alergikach, to nie ma w tym nic dziwnego gdyż olejki eteryczne bywają alergenami dla wielu osób cierpiących na alergię.

Skład masła (INCI): Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Parfum, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glyceryl Stearate, Glyceryl Stearate Citrate, Theobroma Cacao Seed Butter, Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract, Cucurbita Pepo Seed Extract, Xanthan Gum, Glyceryl Caprylate, Citric Acid




Masło Sensitive Nature Spa kupiłam w aptece. Zanim za nie zapłaciłam poszukałam daty ważności i, ku mojemu zdziwieniu, nie znalazłam jej ani na słoiczku, ani na kartoniku. Pan, który mi ten kosmetyk sprzedawał zdziwił się ale poszperał w swoim komputerze i znalazł tę datę. Kosmetyk kupiłam ale nie dawał mi spokoju ten brak daty przydatności do użytku. Odpowiedź na moje wątpliwości znalazłam na stronie producenta (klik). Tu rzeczywiście można sprawdzić datę ważności zakupionego kosmetyku, mój jest ważny do marca 2015. Tyle tylko, że najpierw trzeba ten produkt zakupić nie mając pewności, czy nie jest przeterminowany. Nie pojmuję, dlaczego ta data nie może być wydrukowana np. na kartoniku, w który zapakowany jest słoik z masłem. Skoro można wydrukować numer partii i wiele innych informacji, to chyba tę nieszczęsną datę też. Byłoby to rozwiązanie zgodne z prawem i jednocześnie ułatwienie dla klienta. Masło jest dobrym kosmetykiem i nie żałuję, że je kupiłam. Nie wiem tylko po co producent stosuje takie udziwnienia z dostępem do daty ważności.   

wtorek, 23 grudnia 2014

Życzenia Świąteczne




                    Wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom tego bloga 
życzę
wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia
spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze.
Oby ta magiczna, świąteczna atmosfera
towarzyszyła Wam przez cały rok.
                                                          
                                                            Sandra









piątek, 19 grudnia 2014

PAESE Serum potrójny kwas hialuronowy 1,5%




             Jakiś czas temu, będąc na mieście, przechodziłam obok jednej z drogerii. Zatrzymałam się przy wystawie żeby zobaczyć co tam mają. Może trafi się coś naturalnego? Sama w to nie wierzyłam gdyż jest to drogeria tradycyjna i króluje tam chemia. Jakież było moje zdziwienie gdy wśród produktów chemicznych zobaczyłam kosmetyki PAESE, na dodatek w promocyjnych cenach! Weszłam, oczywiście, do środka, obejrzałam te kosmetyki i wybrałam Serum potrójny kwas hialuronowy 1,5%.




Producent tak opisuje kosmetyk:
"Potrójny kwas hialuronowy to serum najwyższej jakości. Dzięki zawartości kwasów hialuronowych różnej wielkości cząsteczek jego działanie jest wielokierunkowe i wzajemnie się uzupełnia:
  • kwas małocząsteczkowy SMLW - zwiększa poziom nawilżenia wewnątrz skóry,
  • kwas małocząsteczkowy LMW - działa nawilżająco, zwiększa przenikanie substancji czynnych,
  • kwas wielkocząsteczkowy HMW - tworzy na powierzchni skóry warstwę, która zapobiega parowaniu wody.
Efektem jest doskonale nawilżona skóra od zewnątrz jak i od wewnątrz.
Jak działa serum?
  • głęboko nawilża skórę poprawiając jej elastyczność i jędrność,
  • działa liftingująco, zmniejsza głębokie zmarszczki,
  • wzmacnia barierę ochronna skóry,
  • działa antyoksydacyjnie zwiększając odporność skóry na działanie wolnych rodników,
  • jest całkowicie bezpieczny dla skóry - nie wywołuje podrażnień oraz uczuleń."




Kwas hialuronowy jest substancją całkowicie naturalną. Jest to polisacharyd występujący we wszystkich organizmach żywych od bakterii począwszy, a na człowieku skończywszy. Niezależnie od tego, z jakiego organizmu pochodzi, ma zawsze identyczną budowę chemiczną. Potrafi przyłączać olbrzymie ilości wody. Jedna cząsteczka kwasu może związać nawet 250 cząsteczek wody nadając skórze jędrność i elastyczność. W młodej skórze kwasu hialuronowego jest dużo. Jednak z wiekiem ta ilość coraz bardziej maleje i skóra stopniowo traci zdolność wiązania wody czego efektem są zmarszczki. Nic więc dziwnego, że regularne stosowanie kwasu może poprawić stan skóry. Nie tylko ją nawilża ale jest też doskonałym nośnikiem dla innych substancji aktywnych. To tłumaczy dlaczego kwas hialuronowy znalazł szerokie zastosowanie w kosmetyce, zwłaszcza w produktach typu anti-aging. Jednak to nie wszystko. Substancja ta jest również bardzo przydatna w medycynie. Przy pomocy kwasu leczy się wiele chorób np. nowotwory, reumatoidalne zapalenie stawów, choroby wątroby i oczu.



Kwas hialuronowy PAESE zamknięty jest w szklanej buteleczce o pojemności 30 ml. Butelka wyposażona jest w pompkę działającą tak dobrze, że można precyzyjnie dozować kwas nawet po jednej kropli.
Potrójny kwas hialuronowy jest bezbarwną, przezroczystą i bezwonną cieczą o konsystencji żelu. Obecnie mamy zimę, a więc używam go wyłącznie na noc. Teraz, gdy sezon grzewczy jest w pełni, a powietrze w mieszkaniu bardzo suche, porządne nawilżanie cery jest bardzo ważne. Często aplikuję kwas pod krem, tak jak każde inne serum. Dobrym sposobem jest też dodawanie kilku kropli kwasu do kremu lub oleju i tak robię najczęściej. Bardzo lubię dodawać go do tego  kremu-tłuścioszka. Dodatek kwasu zupełnie zmienia ten krem. Zmienia się na lżejszą jego konsystencja i poprawia wchłanialność. Jak już wspomniałam, używam go obecnie na noc, a rano cera jest wspaniale nawilżona.
Kwas hialuronowy może być używany nie tylko do pielęgnacji twarzy. Można go aplikować na każdą inną część ciała jeśli skóra w tym miejscu wymaga nawilżenia. Ja często nawilżam nim bardzo suchą skórę na nogach, a konkretnie na podudziach. Dodaję trochę kwasu do masła do ciała i wmasowuję w skórę. Po kilku takich aplikacjach stan skóry poprawił się na tyle, że teraz wystarcza stosowanie kwasu 1-2 razy w tygodniu. Wszystko wskazuje na to, że kwas hialuronowy zasłużył sobie na stałe miejsce w mojej kosmetyczce.




Do niedawna kwas hialuronowy uzyskiwano z tkanek zwierzęcych np. ze skóry rekina, z grzebieni kogutów itp. Obecnie głównym jego źródłem są hodowane szczepy bakterii.

W składzie kwasu hialuronowego PAESE znajdujemy Phenoxyethanol i Ethylhexylglycerin. Pełnią one rolę konserwującą. Obie te substancje tworzą konserwant FEOG, który można kupić w ZSK  i tam też można przeczytać więcej na jego temat.
PAESE  (po włosku KRAINA) to polska marka kosmetyków. Są one produkowane przez firmę EUPHORA  z Krakowa.

Używacie kwasu hialuronowego do nawilżania skóry? Może znacie inne sposoby skutecznego nawilżania?



niedziela, 14 grudnia 2014

Świąteczna niespodzianka




              Gdy wczoraj wróciłam z pracy zastałam w domu przesyłkę. Była to tzw. bąbelkowa koperta, w której znajdował się jakiś przedmiot. Zdziwiłam się gdyż żadnej przesyłki się nie spodziewałam. Otworzyłam kopertę i zobaczcie co z niej wyjęłam:




Niewielka, zapakowana w świątecznym stylu, paczuszka i piękna kartka świąteczna z życzeniami. Byłam ciekawa, co znajduje się w paczuszce więc szybko ją otworzyłam. Jej zawartość była taka:




Dwa mydełka Savon Du Midi. Jedno o nazwie Zioła Prowansalskie, a drugie to Pomarańcza & Grapefruit. Tubka zawiera Regenerujący krem do rąk z bio-żurawiną i bio-olejem arganowym Lavery, a w maleńkiej, szklanej buteleczce znajduje się Olejek eteryczny pomarańczowy Primavera.
Z pewnością chcielibyście wiedzieć od kogo dostałam tę przemiłą paczuszkę. Otóż przysłała ją Bianka. Ta sama, która prowadziła blog Naturalna Bianka.
No właśnie, problem w tym, że prowadziła, a nie prowadzi. Wielka szkoda. Bianka potrafi pisać ciekawe teksty i bardzo lubiłam zaglądać na jej bloga. Próbuję ją namówić na powrót do blogowania ale ona twierdzi, że brakuje jej na to czasu. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się przekonać ją do tego, żeby choć od czasu do czasu coś napisała.

Bianko, bardzo dziękuję Ci za wspaniały prezent i serdeczne, prosto od serca, życzenia. Zrobiłaś mi wspaniałą niespodziankę. Jeszcze raz dziękuję. 
 

środa, 10 grudnia 2014

Grudniowe nowości



    
             Korzystając z Dnia Darmowej Dostawy poczyniłam niewielkie zakupy. Złożyłam zamówienia w dwóch sklepach i dzisiaj wreszcie dotarły do mnie paczuszki.
Pierwsza przesyłka pochodzi ze sklepu Green Line. Są to moje pierwsze zakupy w tym sklepie. Zobaczcie co tam kupiłam:



Doszłam do wniosku, że pora zacząć wreszcie poznawać najpopularniejszą chyba markę kosmetyków naturalnych jaką niewątpliwie jest Lavera. Zamówiłam więc Szampon do włosów cienkich i delikatnych z bio-wyciągiem z kwiatów chmielu i taką samą odżywkę.
Łucja z Agulkowego Pola tak kusiła mydełkami SAVON DU midi, aż skusiła. Kupiłam Mydło oliwne z lawendą (150g) oraz dwa prowansalskie mydła z masłem karite: Cynamon i pomarańcza i Wetiweria. Łucjo, kusiłaś skutecznie. Mam już SAVON DU midi :)
Do zamówienia sklep dołożył próbkę Emulsji z szałwią do cery tłustej i zanieczyszczonej Martiny Gebhardt i jedną z herbatek Yogi Tea.

Druga paczuszka przyszła ze sklepu Eco Spa. Tu również po raz pierwszy kupowałam. Oto moje zakupy:




W buteleczce znajduje się hydrolat lawendowy ekologiczny (100ml). Największy pojemnik zawiera glnkę białą, mikronizowaną Montmorillonite (250g). W kolejnym słoiczku jest marokańska glinka ghassoul ekologiczna (250g). Obie glinki są sproszkowane tak dokladnie, że bardziej przypominają puder niż proszek. Ostatni, najmniejszy pojemnik zawiera algi laminaria mikronizowane (50g). Te cztery produkty zamówiłam, a oprócz tego od sklepu dostałam gratis w postaci glinki zielonej Illite (100g). Wszystkie te produkty będą mi służyły przede wszystkim do tworzenia maseczek.
Tego dnia zamierzałam złożyć jeszcze jedno zamówienie. Od dłuższego czasu na mojej liście zakupowej widniały kosmetyki Clochee. Czytałam na ich temat dużo pozytywnych opinii, a więc, korzystając z DDD, chciałam sobie coś od nich zamówić. Miałam jednak jedno pytanie do producenta, a ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że 2 grudnia sklepy otrzymują znacznie więcej zamówień niż zazwyczaj i mają przez kilka dni bardzo dużo pracy, postanowiłam wyjaśnić swoje wątpliwości 1 grudnia. Najpierw próbowałam zrobić to telefonicznie. Dzwoniłam kilka razy na numer podany na stronie clochee.com ale nikt nie odbierał. Napisałam więc maila. W swojej naiwności sądziłam, że jeszcze tego samego dnia lub następnego dostanę odpowiedź i będę mogła złożyć zamówienie. Niestety, odpowiedzi nie otrzymałam. Nawiasem mówiąc nie ma jej do dziś. I wiecie co? Odechciało mi się kosmetyków Clochee. Po prostu nie mam już na nie ochoty. To zadziwiające jak polskie firmy (na szczęście nie wszystkie) potrafią odstraszać klientów. "Masz pytanie? Napisz do nas" można przeczytać na stronie firmy Clochee. Zapomnieli tylko dodać, że na to pytanie nie odpowiedzą. Nie wątpię, że Clochee produkuje dobre kosmetyki i nie twierdzę, że nigdy ich nie kupię. Pewnie z czasem ta niechęć mi przejdzie ale teraz firma skutecznie zniechęciła mnie do zakupu.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

ABELLIE Organiczny szampon przeciwłupieżowy z propolisem i aloesem



              ABELLIE  to marka kosmetyków, która już od jakiegoś czasu mnie kusi. No i w końcu skusiła... Korzystając z promocji w sklepie Matique  kupiłam Organiczny szampon przeciwłupieżowy z propolisem i aloesem.





ABELLIE  to marka kosmetyków produkowanych przez francuską firmę Famille Mary. Właściciele tej firmy, rodzina Mary, zajmują się pszczelarstwem od 1921 roku. Posiadają ogromną pasiekę składającą się z 1300 uli, a tradycje pszczelarskie przekazywane są z ojca na syna od trzech pokoleń. Nic więc dziwnego, że w składach kosmetyków ABELLIE  znajdują się produkty pszczele.




O szamponie możemy przeczytać: "Efektywnie usuwa łupież i zapobiega nawrotom. Dzięki zawartości wody kwiatowej z szałwii, propolisu i aloesu oczyszcza skórę głowy, a dzięki przeciwłupieżowym substancjom czynnym pochodzenia roślinnego, nadaje się do włosów delikatnych. Przywraca skórze głowy zdrowie, a włosom blask."




Szampon zamknięty jest w przezroczystej, plastikowej butelce o pojemności 200 ml. Butelka zamykana jest zakrętką, a wlot butelki dodatkowo wyposażony jest w plastikową nakładkę ułatwiającą dozowanie kosmetyku. Szampon jest dosyć rzadki, a więc ta nakładka jest bardzo przydatna.
Podoba mi się zapach tego szamponu. Jest wyraźny, orzeźwiający, lekko propolisowy. Jeszcze nie spotkałam się z takim zapachem, nie tylko w szamponie ale w żadnym kosmetyku.
Szampon niezbyt dobrze się pieni, a to rzutuje na jego wydajność, która, niestety, nie jest rewelacyjna. Dobrze oczyszcza włosy ale ze zmywaniem oleju sobie nie radzi. Po umyciu nim włosów niezbędna jest odżywka gdyż koszmarnie plącze włosy. Po wysuszeniu włosy wyglądają bardzo ładnie. Są miękkie, błyszczące i dobrze się układają. Niewątpliwym plusem tego szamponu jest jego delikatność. Nie podrażnia mojego wrażliwego skalpu, nie powoduje swędzenia. Nie wiem czy rzeczywiście usuwa łupież gdyż takowego nie posiadam. Kupiłam go gdyż szampony przeciwłupieżowe z reguły nadają się do włosów tłustych. W sumie jest to całkiem niezły szampon. W końcu większość szamponów plącze włosy i nie zmywa olejów. Mógłby jedynie być bardziej wydajny.




Skład szamponu: Aqua, Aloe Barbadensis Gel*, Ammonium Lauryl Sulfate, Decyl Glucoside, Salvia Officinalis Water*, Cocamidopropyl Betaine, Copaifera Officinalis Resin, Glycerin, Xanthan Gum, Coc-Glucoside, Glyceryl Oleate, Bertholletia Excelsa Seed Oil, Sodium Chloride, Alcohol*, Cedrus Atlantica Bark Oil*, Lavandula Hybrida Oil*, Salvia Officinalis Oil*, Cyamopsis Tetragonoloba Gum*, Propolis Extract*, Lavandula Officinalis Oil*, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Linalool.

*- składniki pochodzące z upraw ekologicznych.




Szampon ABELLIE  posiada certyfikaty Cosmebio i EcoCert potwierdzające naturalność tego kosmetyku.

czwartek, 4 grudnia 2014

Świąteczny upominek od BLISKO NATURY




            Dzisiaj, wracając z pracy, znalazłam w skrzynce pocztowej awizo informujące mnie, że na poczcie jest dla mnie paczka. Możliwie najszybciej pobiegłam na pocztę i odebrałam przesyłkę. W domu z paczki wyjęłam... drugą, malutką paczuszkę. Wyglądała tak:


Była to świąteczna paczuszka od sklepu Blisko Natury . Zobaczcie co w sobie kryła:



Trzy cudne miniaturki! Okrągłe pudełeczko zawiera masło kawowe o pięknym zapachu świeżo parzonej kawy. Buteleczka z zielonego szkła z zakraplaczem kryje olej bawełniany, natomiast w buteleczce z granatowego szkła znajduje się olejek eteryczny ze słodkich pomarańczy. Jestem nimi zachwycona! Cieszę się tym bardziej, że żadnego z tych produktów jeszcze nie miałam, a więc jest świetna okazja żeby je wypróbować.
Do przesyłki dołączona jest ulotka z opisem tych produktów, a także maleńka kartka świąteczna z życzeniami.
Taka przesyłka, niby drobiazg, a radość z niej ogromna. Bardzo, bardzo dziękuję, a właścicielce i całemu zespołowi sklepu Blisko Natury  życzę ciepłych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Wspaniałych prezentów pod choinką też.



  

poniedziałek, 1 grudnia 2014

DIY - Jedwabne serum do włosów z MAZIDEŁ



         
           Większość używanych przeze mnie kosmetyków to produkty gotowe. Jednak lubię od czasu do czasu samodzielnie wykonać jakiś kosmetyk. Są to przeważnie rzeczy bardzo proste gdyż nie jestem biegła w wytwarzaniu własnych kosmetyków. Toteż gdy otrzymałam propozycję współpracy od sklepu Mazidła  zgodziłam się i wybrałam do przetestowania gotowy zestaw do wykonania Jedwabnego serum do włosów. Z paczki jak do mnie dotarła wyjęłam torebkę foliową z taką zawartością:




W torebce znajdowały się składniki serum czyli:
  • ekologiczny hydrolat lipowy-88,5% + pantenol-0,5%,
  • jedwab hydrolizowany-3%,
  • algi bioferment-3%. Jest to naturalny ekstrakt z algi brunatnej wielkomorszcz gruszkowaty uzyskany w procesie fermentacji mlekowej dzięki czemu substancje biologicznie czynne zawarte w ekstrakcie zyskują na biodostępności i biozgodności ze skórą,
  • ekstensyna-2% - kolagen roślinny uzyskiwany z korzenia marchwi siewnej,
  • leucidal eko (konserwant)-2% - naturalny środek konserwujący pochodzenia roslinnego uzyskiwany w procesie fermentacji mlekowej rzodkwi,
  • aloes (proszek)-1% 
Oprócz tych substancji w torebce znajdowała się butelka z atomizerem na gotowe serum, nalepka na butelkę i ulotka z instrukcją wykonania kosmetyku.




Dlaczego wybrałam ten kosmetyk, a nie inny? Przede wszystkim dlatego, że nie miałam jeszcze tego rodzaju kosmetyku do włosów. Do tej pory używałam, oprócz szamponów, odżywek, balsamów i masek. Poza tym spodobał mi się skład serum i działanie, które według opisu jest takie: "Jedwabne serum przeznaczone jest do codziennej pielęgnacji wszystkich typów włosów. Naprawia drobne zniszczenia mechaniczne jakim ulegają włosy w wyniku codziennych zabiegów pielęgnacyjnych takich jak niewłaściwe używanie grzebieni i szczotek, używanie suszarek, prostownic, lokówek, ozdób do włosów, nakryć głowy. Serum naprawia i wzmacnia osłonkę włosa dzięki czemu zapobiega uszkodzeniu kory oraz powoduje, że włosy uzyskują zdrowy, młody wygląd, czyli są lśniące, gładkie, nawilżone, podatne na układanie i elastyczne."
Działanie serum zapowiadało się interesująco. Nie bez znaczenia był też fakt, że jego wykonanie jest tak proste, że już bardziej proste być nie może i zajmuje dosłownie kilkanaście minut.
Wykonujemy je tak:
Do butelki z hydrolatem lipowym i pantenolem wsypujemy sproszkowany aloes. Butelkę zakręcamy i kilkakrotnie nią potrząsamy po czym wstawiamy do kubka z gorącą wodą i pozostawiamy na 10 minut.




Po 10 minutach butelkę wyjmujemy z wody, odkręcamy, dodajemy pozostałe składniki, zakręcamy, znów kilkakrotnie potrząsamy i serum gotowe. Otrzymujemy 100 ml kosmetyku. Teraz pozostaje tylko przelać serum do butelki z atomizerem, napisać na etykietce datę ważności serum i nakleić ją na butelkę. O dacie ważności serum decyduje najkrótsza data przydatności spośród produktów wchodzących w skład zestawu. Serum gotowe jest do użytku następnego dnia po wykonaniu. Należy przechowywać je w temperaturze pokojowej nie większej niż 25 stopni C lub w lodówce. Prawda, że łatwizna?




Jak stosujemy serum? Umyte i wytarte ręcznikiem włosy spryskujemy serum, rozczesujemy i pozostawiamy do wyschnięcia. Używam tego kosmetyku już prawie dwa tygodnie. Serum z powodzeniem zastępuje odżywkę do włosów i może być używane po każdym ich myciu. Ja myję włosy codziennie, a więc codziennie używam serum. Spryskane nim włosy bardzo łatwo się rozczesują, tak jak po odżywce. Po wyschnięciu włosy są dokładnie takie jak w opisie serum: błyszczące, nawilżone, elastyczne i dobrze się układają. Należy tylko pamiętać, żeby nie spryskiwać włosów zbyt obficie gdyż może to spowodować ich obciążenie.
Ważną zaletą serum jest jego wydajność. Jak już wspomniałam, używam je prawie dwa tygodnie, a w butelce ubyło go bardzo niewiele, wystarczy mi chyba na kilka miesięcy. Jest to również kosmetyk niedrogi, zestaw kosztuje 26,24 zł (klik). Polecam wszystkim włosomaniaczkom.


środa, 26 listopada 2014

ALPHANOVA NATURAL REPAIR Organiczny krem do rąk




           Rzadko piszę o kremach do rąk, a to dlatego, że niewiele ich używam. Czy to oznacza, że moje dłonie nie potrzebują żadnych mazideł? Oczywiście, że potrzebują, tak jak ręce większości kobiet. Kremów zużywam mało dlatego, że bardzo często zastępuję je olejami, z dobrym skutkiem zresztą. Całkowicie z kremów jednak nie zrezygnowałam i zawsze mam w domu przynajmniej jeden i jeszcze jeden w pracy. Gdy więc od sklepu Naturepolis  dostałam propozycję przetestowania Organicznego kremu do rąk marki ALPHANOVA Natural Repair zgodziłam się chętnie gdyż nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku tej marki, nie mówiąc o tym, że dotychczas poznałam niewiele naturalnych kremów do rąk. I tym sposobem trafił do mnie taki oto kremik:




Tak jak wspomniałam, była to dla mnie marka nieznana, musiałam najpierw zdobyć nieco informacji na temat producenta. Oto czego się dowiedziałam: "ALPHANOVA Sante to francuska firma zajmująca się tworzeniem wysokiej jakości naturalnych i ekologicznych kosmetyków. Wszystkie produkty produkowane są we Francji, na Prowansji, przy użyciu najwyższej jakości lokalnych surowców.
Alphanova Sante jest twórcą i właścicielem następujących marek:
  • Alphanova Bebe - dermokosmetyki dla dzieci i niemowląt,
  • Alphanova Sante - dermokosmetyki dla kobiet w ciąży i po porodzie,
  • Natural Repair - dermokosmetyki do regeneracji i ochrony skóry suchej i bardzo suchej.
Wszystkie produkty rozprowadzane są do aptek, sklepów ekologicznych oraz wybranych sklepów dziecięcych." 

Jest jeszcze jedna linia kosmetyków Alphanova, a mianowicie Alphanova Princesse klik. Są to kosmetyki przeznaczone dla dziewczynek od 3 do 8 lat. Idealne na prezenty mikołajkowe czy gwiazdkowe dla małych dam.




Wróćmy jednak do naszego kremu. Oto jego skład (INCI): Aqua (Water), Prunus Amygdalus (Almond) Dulcis Oil*, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Glyceryl Stearate, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil*, Cetearyl Alcohol, Sodium Stearoyl Lactylate, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Cetearyl Glucoside, Capryloyl Glycine, Opuntia Streptacantha Flower Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Crithmum Maritimum Extract, Leontopodium Alpinum Extract*, Pseudoalteromonas Ferment Extract, Mimosa Tenuiflora Bark Extarct, Sodium Benzoate, Bisabolol, Parfum (Fragrance), Potassium Sorbate, Xanthan Gum, Tocopherol, Caprylic/Capric Glycerides, Alcohol*, Salicylic Acid, Sodium Hydroxide.
- 99,29%  wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego,
- 15,5% wszystkich składników pochodzi z rolnictwa ekologicznego.




O kremie możemy przeczytać: "Krem głęboko regenerujący do rąk. Idealny do skóry suchej i bardzo suchej. Krem o kompleksowym działaniu: chroni i nawilża.
Naturalne składniki z upraw kontrolowanych zapewniają kompleksowe zastosowanie: regenerację (antarktycyna, olej z makadamii), ochronę (szarotka alpejska) oraz nawilżenie (kaktus opuncja, gliceryna oraz oleje roślinne).
Nietłusta konsystencja dobrze się wchłania i nie przykleja się. Testowany dermatologicznie zgodnie z zasadami Derma&Bio. Bez alergenów, bez parabenów, wysokiej jakości certyfikowane składniki."




Plastikowa tubka w której zamknięto krem zawiera 50 ml kosmetyku. Jest na tyle mała, że bez problemu można ją nosić w torebce. Zamknięciem tubki jest nakrętka, a więc nie ma obaw, że tubka w torebce się otworzy i krem wysmaruje nam jej zawartość.
Produkt Alphanova ma kolor biały i lekką, kremową konsystencję. Pachnie bardzo ładnie i delikatnie. Zapach ten kojarzy mi się z wanilią i kokosem. Jest bardzo przyjemny ale nie utrzymuje się długo na skórze.
 Skóra na dłoniach większości z nas jest sucha gdyż nie posiada gruczołów łojowych. Poza tym wykonywane przez nas wszelkie domowe prace dodatkowo przyczyniają się do jej wysuszenia. Moje ręce po umyciu są bardzo suche, czasem mam wrażenie, że wręcz szorstkie. Zmienia się to natychmiast po wmasowaniu w nie kremu Alphanova. Dłonie stają się jedwabiście gładkie, miękkie i miłe w dotyku mimo iż krem dobrze się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Skóra jest dobrze nawilżona i odżywiona, a ja mam miłe wrażenie zadbanych rąk.
Dodatkowym atutem tego kremu jest jego wydajność. Wystarczy niewielka jego ilość do posmarowania dłoni dzięki czemu ta niewielka tubka wystarcza na długo. 


 
W moim przekonaniu jest to bardzo dobry kosmetyk z ciekawym, naturalnym składem. Tę naturalność potwierdzają dwa certyfikaty: Cosmebio i EcoCert. Warto się tym kremem zainteresować. Całą linię kosmetyków Alphanova Natural Repair  znajdziecie tutaj.


niedziela, 23 listopada 2014

Moja aktualna pielęgnacja twarzy




          Nigdy jeszcze nie pisałam tego rodzaju postu ale widywałam takie na innych blogach i chętnie je czytałam. Dlatego postanowiłam też napisać taki post pokazując jednocześnie kosmetyki jakich aktualnie używam.

Wiadomo, że w pielęgnacji cery bardzo ważne jest jej oczyszczanie. Do codziennego oczyszczania używam takich kosmetyków:


 
Jak widać na zdjęciu moje oczyszczanie twarzy nie wymaga wielu kosmetyków. Do mycia używam naturalnych mydeł w kostce. Na zdjęciu mydełko Aleppo zawierające 20% oleju laurowego. Po umyciu twarzy mydłem przecieram ją lub spryskuję tonikiem. Do niedawna uważałam, że najlepszym tonikiem jakiego używałam jest Tonik Aloe Vera do cery wrażliwej Santaverde (klik) ale wygląda na to, że przebił go chorwacki Tonik z Komórkami Macierzystymi Róży Alpejskiej marki Nikel (klik). Z przyjemnością używam tego toniku ale, niestety, wkrótce się skończy. Napis na granatowej butelce widocznej na zdjęciu sugeruje, iż zawiera ona hydrolat z kwiatów pomarańczy. Kiedyś faktycznie zawierała ten hydrolat, a obecnie znajduje się w niej samorobiony tonik z czerwoną koniczyną. Używam go na przemian z tonikiem Nikel.

Po oczyszczeniu twarzy aplikuję na nią kosmetyki pielęgnacyjne.


 
Pod oczy stosuję krem organiczny krem Skin Blossom (klik), a na twarz aplikuję Organiczny odżywczy krem Skin Blossom (klik) lub Krem Przeciwzmarszczkowy Bio Logical (klik). Są to kremy lekkie. Jesienią i zimą stosuje przeważnie kremy bardziej treściwe. Jednak te dwa kremy zostały mi po lecie i nie chcę zaczętych kremów trzymać aż do wiosny. W tej sytuacji sama czynię je bardziej treściwymi dodając do nich po kilka kropli któregoś z tych olejów:




Na noc aplikuję na twarz jeden z tych olejów zamiast kremu lub Krem Ultraodżywczy Cicabaume marki Italchile (klik) z dodatkiem Żelu Regenerującego Aloe Vera marki Santaverde (klik).
Codzienne oczyszczanie cery mydłem i tonikiem nie jest wystarczające i od czasu do czasu trzeba zafundować jej bardziej dogłębne oczyszczanie. W tej roli niezastąpione są peelingi.




Peelingi do twarzy stosuję przeważnie raz w tygodniu, czasem dwa razy. Aktualnie mam do dyspozycji gotowy Delikatny peeling do twarzy marki Italchile (klik). Ma on postać kremu zawierającego maleńkie drobinki ziaren ryżu. Peeling dobrze oczyszcza skórę. Peeling - maska z kawą Wake Up marki Wild Earth (klik) ma postać proszku, który należy zmieszać z wodą lub olejem (lub z jednym i drugim). Pełni on rolę peelingu i maski. Ten produkt również dobrze oczyszcza skórę. Trzecim używanym przeze mnie peelingiem jest czarne mydło Savon Noir i rękawica Kessa. Nakładam Savon Noir na twarz i pozostawiam je na kilka minut, a potem bardzo delikatnie masuję skórę kessą. Moim zdaniem ten rodzaj peelingu jest najbardziej skuteczny. Wspaniale rozprawia się z zamkniętymi zaskórnikami występującymi na nosie w postaci małych, czarnych kropek.

Po dogłębnym oczyszczeniu cery za pomocą peelingu należy jej się porządne odżywienie co zapewniają dobrze dobrane do rodzaju cery maseczki.




W mojej pielęgnacji zdecydowanie królują maseczki glinkowe. Mam na myśli te, które robię ze sproszkowanych glinek. Obecnie mam tylko dwie glinki: marokańską rhassoul i błękitną glinkę kambryjską. Mieszam je z wodą lub hydrolatem i dodaję trochę któregoś z moich olejów. Od czasu do czasu do takiej maseczki dodaję spirulinę, która też ma świetne działanie na skórę. Na zdjęciu widnieje też maseczka różana marki Hesh. Użyłam jej dopiero jeden raz i jeszcze nie wyrobiłam sobie opinii na jej temat. 

Zawsze wydawało mi się, że moja pielęgnacja twarzy jest raczej skromna, taka mało rozbudowana. Jednak gdy na potrzeby tego postu powyciągałam swoje wszystkie "twarzowe" kosmetyki i zrobiłam im fotkę grupową, to okazało się, że jest ich tyle:


   
 Jak sądzicie? Czy taka ilość kosmetyków do pielęgnacji twarzy to przesada? Można to jeszcze uznać za coś w rodzaju normy?
  

środa, 19 listopada 2014

SKIN BLOSSOM po raz drugi... czyli Odżywczy organiczny krem do twarzy




          Pisałam niedawno o Organicznym kremie pod oczy SKIN BLOSSOM (klik), który otrzymałam do przetestowania od Drogerii Naturalnej ECOBELLERazem z kremem pod oczy trafił do mnie drugi produkt SKIN BLOSSOM, a mianowicie Odżywczy organiczny krem do twarzy. Kosmetyki tej marki kusiły mnie już od jakiegoś czasu, a więc tym bardziej ucieszyła mnie możliwość przetestowania tych dwóch kremów.




O kremie możemy przeczytać:
"Organiczny odżywczy krem do twarzy Skin Blossom. Odżywczy krem do twarzy jest kosmetykiem organicznym zawierającym antyoksydanty czyli przeciwutleniacze, które chronią organizm przed powstawaniem wolnych rodników.
Krem głęboko nawilża i odżywia skórę. Dzięki swojej bogatej strukturze łatwo się rozprowadza na skórze nie pozostawiając uczucia ciężkości, a cera staje się gładka i jędrna. Zawarte w kremie składniki takie jak: olejek jojoba, masło shea, minerały oraz witaminy A, B, C, D, E i F chronią i pielęgnują skórę. Dzięki zawartości olejku z jojoby krem powoduje odmłodzenie skóry oraz gwarantuje odpowiednie nawilżenie skory przez całą dobę. Posiada delikatny zapach dzięki zawartości naturalnych olejków eterycznych. Przeznaczony dla wszystkich rodzajów skóry, również dla cery wrażliwej."



Skład kremu (INCI): Aqua, Glycerin*, glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Cocoglycerides, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil*, Stearic Acid, Gluceryl Stearate SE, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter*, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice Powder*, Tocopherol, Sodium Benzoate, Pelargonium Graveolens (Rose Geranium) Flower Oil*, Cananga Odorata (Ylang Ylang) Flower Oil*.
* - składniki pochodzące z upraw ekologicznych. 




Odżywczy organiczny krem do twarzy otrzymujemy w plastikowej buteleczce typu air-less zawierającej 50 ml kosmetyku. Dzięki takiemu rozwiązaniu mamy możliwość higienicznego i oszczędnego dozowania kremu. Do opakowania mam tylko jedno zastrzeżenie. Otóż w trakcie używania ścierają się napisy na buteleczce, co widać na zdjęciach. Ciekawe, że zjawisko to nie występuje w ogóle na opakowaniu kremu pod oczy. Tam nie starła się ani jedna literka. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest.
Krem jest lekki. Wchłania się do matu i dlatego używam go głównie na dzień. Czasem aplikuję go również wieczorem dodając do niego kilka kropli któregoś z olejów. Zgadzam się z producentem, że krem głęboko nawilża i odżywia skórę. Sprawia, że staje się ona gładka i miękka. Wraz z kremem pod oczy stanowią zgrany duet potrafiący dobrze zadbać o moją cerę. Ważnym atutem tego kosmetyku jest też przystępna cena, kosztuje on 38 zł.




Krem posiada certyfikat Soil Association i jest zarejestrowany przez Vegan Society.
SKIN BLOSSOM  jest firmą produkującą tylko 10 kosmetyków, a więc przetestowanie wszystkich lub większości tych produktów nie będzie trudne, a muszę przyznać, że mam ochotę na kilka spośród nich.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...