Właściwie niezbyt dokładnie się wyraziłam. Nie są to kosmetyki, które całkowicie zużyłam w maju. One skończyły mi się w maju. Tym razem jest ich trochę więcej niż w poprzednim miesiącu.
Projekt "denko" to, moim zdaniem, wspaniały pomysł na wprowadzenie pewnej dyscypliny w kupowaniu i racjonalnym zużywaniu kosmetyków. Dopiero drugi miesiąc biorę udział w tej akcji, a już widzę u siebie pewne pozytywne efekty. Wróćmy jednak do moich "denek".
FLORAME Mydło Bio Geranium. W tym mydełku zakochałam się jak tylko wyjęłam je z opakowania i powąchałam. Zazwyczaj, gdy mam jakieś mydło po raz pierwszy, najpierw przez kilka dni je testuję, żeby można było napisać recenzję. Potem, po wysuszeniu, odkładam je do mydeł zapasowych. Oczywiście zawsze w łazience są ze dwa mydła do użytku, bo przecież nie codziennie mam nowe do testowania. Z tym jednak było inaczej. Tak mi się spodobało, że nie skończyło się na kilkudniowym testowaniu. Zużyłam je całe. Niewielka 100 - gramowa kostka starczyła mi na trzy tygodnie. Pisałam o nim tu. Z pewnością ponownie je kupię.
Olej Kokosowy KTC. Ten olej służył mi jako balsam do ciała. Bardzo dobrze sprawdził się na mojej suchej skórze. Jest to olej spożywczy i świetnie nadaje się do celów kulinarnych. Nie posiada żadnego zapachu ponieważ jest rafinowany. Można więc smażyć na nim wszystko.
Słoiczek jest dosyć duży, jego pojemność to 500 ml. Po skończeniu oleju słoik umyłam i przechowuję w nim resztki zużytych mydeł. Ten olej mam zamiar nadal kupować.
ARGILE PROVENCE Szampon Verger Andalousie.
Bardzo przyjemny szampon o pięknym, cytrusowym zapachu. Dla moich włosów bardzo dobry. Były po nim miękkie i błyszczące, łatwo się rozczesywały.
Jest to mała buteleczka o pojemności zaledwie 125 ml, ale można go również kupić w butelce 500 ml. Może się przydać na kilkudniowy wyjazd zwłaszcza, że szampon może również służyć jako żel pod prysznic. O tym szamponie pisałam tutaj. Moim zdaniem zasługuje na to, żeby znów go kupić.
Olejek do Włosów AMLA PLUS. Ziołowy olejek do włosów. zawiera takie składniki jak: amla, henna, aloes, a także kilka olejów. Niestety, zawiera również parafinę.
Moje włosy były po nim miękkie i błyszczące. Podobał mi się również jego orientalny, ziołowy zapach. Butelka o pojemności 200 ml starcza na długo przy użyciu 1 - 2 razy w tygodniu.
Czy kupię go ponownie? Raczej nie. Ze względu na obecność parafiny.
ARGILE PROVENCE Organiczny Hydrolat z Werweny.
Hydrolatu z werbeny używałam przede wszystkim jako toniku do twarzy. Czasem dodawałam go do maseczki z glinki rhassoul. W obu tych rolach sprawdził się bardzo dobrze. Pisałam o nim tutaj. Czy go jeszcze kiedyś kupię? Oczywiście, że tak! Bardzo podobają mi się granatowe, szklane buteleczki po hydrolatach ARGILE PROVENCE. Ani tej, po hydrolacie z werbeny, ani żadnej innej jeszcze nie wyrzuciłam. Myślę, że jeszcze wymyślę dla nich jakieś zastosowanie.
ALEPIA Glinka Beloun.
Jeden z wielu świetnych produktów marki ALEPIA. Jest to sproszkowana glinka służąca do masek wzmacniających włosy. Stosowałam te glinkowe maski raz w tygodniu, czasem rzadziej. Z efektów jestem zadowolona. Włosy były po niej dobrze odżywione, sprężyste i błyszczące. Zwiększały też trochę swoją objętość. O glince beloun pisałam tutaj. Kupię ją ponownie na pewno.
Na kosmetyki, które skończyły mi się w maju wydałam 148,40 zł. Myślę, że to niezbyt dużo jak na sześć produktów. Statystycznie na jeden kosmetyk wypada 24,73 zł.
Nie planuję zużycia kosmetyków w czerwcu. Co zużyję i w jakiej ilości - czas pokaże.
Oczywiście, jak zawsze, przy robieniu zdjęć miałam pomocnicę. Moja Kicia musiała wszystkiego osobiście "dopilnować", co widać na zdjęciu poniżej.
coraz lepiej nic stąd nie miałam
OdpowiedzUsuńNic straconego. Zawsze możesz któryś z nich wyprobować.
Usuńciekawska Kicia :)
OdpowiedzUsuńOj tak, ciekawska i wścibska. Jak wszystkie koty zresztą.
UsuńKicia poprostu jak każda kobieta lubi kosmetyki a szczególnie te naturalne :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę.
UsuńMatko jedyna, te hydrolaty Argile Provence są koszmarnie drogie! Butla przepiękna, ale chyba wolę jednak zaoszczędzić te dwadzieścia parę złotych i kupić hydrolat z ZSK czy BU.
OdpowiedzUsuńAmla mnie nieustannie kusi i tylko ta parafina mnie powstrzymuje przed zakupem. Ale kusi, oj kusi.
Pozdrawiam:)
Oh ta Twoja Kicia :) Ciekawska jest. Ja także nie wyrzucam szklanych butelek po hydrolatach. Nie maluję na szkle, a te butelki o to się proszą.
OdpowiedzUsuńJa też nie maluję na szkle ani na niczym innym. Po prostu nie mam żadnych talentów plastycznych.
UsuńKicia zainteresowana ogromnie :) Oleju kokosowego używam do olejowania włosów (innej firmy). Mydło z geranium z pewnością też by mi się spodobało. Lubię tę woń. Amla zawsze mnie kusiała. Odpuściłam jak poznałam skład. Parafina mi nie odpowiada, chodź dużo dziewczyn jest zachwyconych Amlą, ja nie będę używać produktu z parafiną. Hydrolaty także lubię (Neroli Alep Nature i woda różana Sanoflore).
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ten olejek Amla producent spaprał parafiną. Jest jednak inny olejek Amla firmy Khadi. Nie zawiera parafiny. Produkowany jest na bazie oleju słonecznikowego. Jest droższy od tego z parafiną, bo parafina jest tania. Ja go jeszcze nie miałam. Teraz używam olejku Bhringraj. Jest to olej kokosowy z ziołami.
UsuńPrzydałby mi się taki. Mam jasne włosy i wiem, że nie każda Amla jest odpowiednia do jasnych włosów. Dlatego stosuję olej kokosowy. Ale Amla kusi, a ta bez parafiny szczególnie. Jak patrzę na Hinduski to zazdroszczę im błyszczących włosów.
UsuńTak, Hinduski mają piękne włosy. Z pewnością ma na to wpływ naturalna pielęgnacja, ale myślę, że geny też. Chińczycy czy Japończycy też mają włosy zupełnie inne niż my, Europejczycy. Jednak niezależnie od genów czy rasy warto stosować naturalną pielęgnację, włosy z pewnością na tym zyskają.
Usuńja dzisiaj też miałam pomocnika przy robieniu zdjęć. I też jest czarny :)
OdpowiedzUsuńWidocznie kociska są bardzo uczynnymi stworzeniami...
Usuń