Pisałam w poprzednim poście o masełku do ciała, które zrobiłam wykorzystując resztki masła karite i niektórych olejków. Muszę przyznać, że samodzielna "produkcja" kosmetyków spodobała mi się. Postanowiłam więc zrobić następne masło. Ponieważ do zrobienia poprzedniego zużyłam resztki karite jakie miałam w domu, musiałam zakupić nowe. W poniedziałek złożyłam zamówienie w jednym ze sklepów internetowych, a już w środę otrzymałam przesyłkę. Jeszcze tego samego dnia przystąpiłam do dzieła i oto co otrzymałam:
Szklany słoiczek ma pojemność 200 ml, a w pudełkach plastikowych mieściło się po 150 g karite.
Masło karite, podobnie jak poprzednio, stopiłam w kąpieli wodnej. Do tego dodałam olejowy macerat z nagietka, olej słonecznikowy zimnotłoczony, olejki eteryczne dla zapachu i trochę witaminy E. Jak wiadomo witamina E pełni w kosmetykach podwójną rolę. Korzystnie działa na skórę i jednocześnie jest naturalnym konserwantem tłuszczów.
Tak jak poprzednio, po wystygnięciu umieściłam masło w lodówce. Gdy stężało okazało się, że ma taką zbitą konsystencję. Po prostu było zbyt twarde. Cóż było robić, przetopiłam je ponownie i dodałam jeszcze trochę oliwy z oliwek, olejków eterycznych i witaminy E. Gdy masło zastygło ponownie jego konsystencja była zupełnie inna. Było miękkie i delikatne.
Nowe masło ma barwę wyraźnie żółtą. Poprzednie jest znacznie jaśniejsze, co widać na zdjęciu:
Tę różnicę w kolorze spowodował macerat z nagietka. Suszony nagietek zabarwił oliwę, w której był macerowany, co z kolei miało wpływ na kolor masła.
Samodzielnie zrobione masło ma jeszcze tę zaletę, że jego koszt jest niższy niż większości gotowych, naturalnych maseł. Poza tym wiem, co tak naprawdę się w nim znajduje. A przyjemność robienia takiego masełka - bezcenna.
Niech wszystkich skręci z zazdrości, ale to masło jest zrobione na zamówienie :-))))) Mama "tylko" wymyśliła z czego je zrobi i zrobiła :-)))) Nie mogę się go doczekać :-)))))
OdpowiedzUsuńEee tam, zaraz na zamówienie...Skoro Ci się oczka zaświeciły na widok mojego masełka z resztek, to nie było wyjścia. Musiałam zrobić...
UsuńA ja dalej eksperymentuję. Dla odmiany dałam za dużó olejów. Zbyt płynne wyszło. Jutro kolejne topienie.
OdpowiedzUsuńJa też zamierzam dalej eksperymentować. Spodobało mi się. Następne mazidło będę chciała zrobić z masłem kakaowym.
Usuńkoniecznie daj znać jak Ci wyszło masełko z masłem kakaowym.
UsuńEkhem.... Na to z masłem kakaowym to ja też bym chciała się załapać :-)
OdpowiedzUsuńsuper przepis, jak uzbieram półprodukty to na pewno zrobię!! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie zrób. Warto.
Usuńja zamierzam się do zrobienia twardego balsamu ale czekam na wosk teraz :):P
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak i z czego taki balsam się robi.
UsuńCiekawy blog, czekam na więcej Twoich eksperymentów :)
OdpowiedzUsuńSuper blog - szkoda, że nie podajesz proporcji produktów takiego masełka - czyli wersji dla laików takich jak ja :D
OdpowiedzUsuńWłasnie idzie do mnie Olej kokosowy VIRGIN WHITE - ORGANICZNY i też chętnie wykorzystałabym go na masełko ale nie mam pojęcia jak.
Nie podaję proporcji gdyż robiłam to na wyczucie czyli na tzw. oko. W tej sytuacji trudno podać dokładny przepis z proporcjami :)
Usuń