poniedziałek, 27 sierpnia 2018

OnlyBio Szampon do włosów przetłuszczających się



     Kosmetyki OnlyBio znałam tylko z widzenia tzn. widziałam je w niektórych sklepach internetowych i czytałam ich recenzje na kilku blogach. Pewnego razu byłam w stacjonarnym sklepie zielarskim i tam zobaczyłam produkty tej marki. Skusiłam się na Szampon do włosów przetłuszczających się.



Kosmetyki OnlyBio produkuje polska firma Laboratorium Naturella. Bardzo ważnym składnikiem kosmetyków oraz środków czystości tej marki jest biorafinowana surfaktyna z rzepaku. Biosurfaktyna jest całkowicie naturalną i wysoko wydajną substancją myjącą. Ważną rolę w składzie tych produktów odgrywa też olej słonecznikowy. Zawarte w nim antyoksydanty zapobiegają starzeniu się skóry, wzmacnia włosy i dodaje im blasku. Reguluje też pracę gruczołów łojowych. Wszystkie produkty OnlyBio są całkowicie biodegradowalne, a więc  bezpieczne dla środowiska i większość z nich posiada certyfikat ECOCERT.



Producent tak pisze o szamponie:
Wytwarzana przez mikroorganizmy, naturalna biosurfaktyna z rzepaku skutecznie i delikatnie myje skórę i włosy, wytwarza pianę działa antyseptycznie. Fitosterole odżywiają i chronią włosy przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, łagodzą podrażnienia i pomagają zatrzymać wilgoć w skórze głowy. Olej ze słonecznika ogranicza wydzielanie sebum przez gruczoły łojowe skóry głowy, przyspiesza regenerację i gojenie mikrouszkodzeń oraz stymuluje wzrost włosów i uelastycznia, przez co stają się puszyste i miękkie. Bez niepożądanych: SLS, SLES, parabenów, PEG-ów, silikonów, parafin, olejów mineralnych, barwników, syntetycznych kompozycji zapachowych, fosforanów, substancji petrochemicznych i zwierzęcych. Testowany dermatologicznie. Biodegradowalny. Produkt wegański.
98,95 % składników pochodzenia naturalnego.



250 ml szamponu zamknięto w butelce z grubego, ciemnego, matowego szkła. Butelka wyposażona jest w pompkę. Po raz pierwszy trafiłam na szampon w szklanej butelce, dotychczas wszystkie były w plastikowych.
Szampon jest przezroczysty jak woda i dosyć gęsty ale nie jest to przesadna gęstość. Zapach ma dosyć delikatny, owocowy. Obficie się pieni i dobrze oczyszcza włosy i skórę. Jednocześnie, co dla mnie jest bardzo ważne, jest delikatny. Nie drażni skalpu i nie powoduje uciążliwego swędzenia ani pieczenia. Byłam przekonana, że skoro ten szampon jest taki delikatny, to pewnie nie poradzi sobie ze zmyciem oleju z włosów. Okazało się, że się myliłam. Dwukrotne umycie szamponem wystarczyło do całkowitego usunięcia oleju. Jak większość szamponów tak i ten plącze włosy, chociaż mam wrażenie, że plącze je w mniejszym stopniu niż inne, a więc często używam go solo czyli bez odżywki. Po wyschnięciu włosy ładnie się błyszczą, są leciutko uniesione u nasady i dobrze się układają. Moje włosy go polubiły i myślę, że warto do niego wracać.



Jednak nie wszystko było tak pięknie. Szampon spisał się świetnie ale zawiodło opakowanie, a konkretnie pompka przy butelce. Pompka w ogóle nie dała się uruchomić. Można było tylko odkręcić zakrętkę razem z pompką i wylewać szampon bezpośrednio z butelki. Nie skorzystałam z tego rozwiązania gdyż butelka ma dosyć duży otwór i w miarę precyzyjne dozowanie szamponu byłoby mało prawdopodobne. W tej sytuacji przelałam go do butelki po innym szamponie ale, niestety, już plastikowej. Mam nadzieję, że jeśli za jakiś czas kupię następną butelkę tego szamponu, to takich niespodzianek z pompką nie będzie.

Skład szamponu:


   

niedziela, 19 sierpnia 2018

BIOLOVE Krem do rąk miód i mleko



   Zużywam dosyć dużo kremów do rąk, a to ze względu na suchą skórę moich dłoni i często mam po kilka takich kremów. Kiedyś miałam pootwierane po kilka tubek jednocześnie, używałam wszystkich naraz. W końcu postanowiłam z tym skończyć i teraz mam jedno otwarte opakowanie kremu w łazience i drugie w pracy. Pozostałe spokojnie czekają w zapasach na swoją kolej. Krem do rąk Miód i mleko marki BIOLOVE też dosyć długo czekał na swoje miejsce na łazienkowej półce i w końcu doczekał się.



O kremie przeczytałam:
Naturalny krem do rąk o słodkim zapachu miodu i mleka. Zawiera glicerynę zapobiegającą utracie wody oraz łagodzący pantenol. Idealnie regeneruje skórę dłoni. Nie zawiera: SLS, PEG, silikonów, parabenów, barwników i konserwantów.



75 ml kremu otrzymujemy w miękkiej, plastikowej tubce. Podoba mi się jego zapach. Jest taki miodowo-mleczny i jakby z dodatkiem niewielkiej ilości wanilii. Bardzo lubię go wąchać. Krem bardzo dobrze się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustej czy lepkiej warstwy. Świetnie też dba o skórę dłoni. Po wmasowaniu kremu jest ona nawilżona, miękka i delikatna. Nie ma ani śladu suchości, a moja przesuszona skóra rąk jest pod tym względem wymagająca.
Mimo tych wszystkich zalet jest coś, co mi w tym kremie przeszkadza, a mianowicie jego konsystencja. Jest wyjątkowo rzadki. Tak rzadkiego kremu jeszcze nigdy nie miałam. Prawie wylewa się z tuby. Wystarczy lekkie jej naciśnięcie i już wylewa się tyle kremu, że wystarcza nie tylko na dłonie ale na całe ręce aż po same pachy. Trzeba naprawdę bardzo uważać żeby wycisnąć z tubki tyle kremu ile potrzeba na same dłonie, a ponieważ kremu do rąk używam wiele razy dziennie to ciągłe cackanie się z tubą jest dosyć uciążliwe i denerwujące. W tej sytuacji postanowiłam używać kremu również jako balsamu do ciała. W tej roli też spisuje się świetnie, a ja prędzej wykończę uciążliwy kosmetyk.
Skład kremu:

  
Znacie kremy do rąk tej marki? Ciekawa jestem czy wszystkie są takie rzadkie.      

czwartek, 2 sierpnia 2018

EFEKTIMA Naturalny peeling kawowy Coffee Miracle



    Peeling ciała należy do moich ulubionych zabiegów kosmetycznych. Bardzo lubię wygładzoną i delikatną skórę. Ostatnio używam głównie peelingów cukrowo-owocowych własnej produkcji. Pisałam o nich tu i tu. Jednak to, że sama często robię peelingi nie znaczy, że nie kuszą mnie gotowe. Kuszą i to bardzo. Niedawno skusiłam się na takiego gotowca. Będąc w Rossmannie wypatrzyłam na półce Naturalny peeling kawowy Coffee Miracle polskiej marki EFEKTIMA. Co prawda peeling kawowy bardzo łatwo jest zrobić samodzielnie i wiele razy takowy robiłam, to jednak skusiłam się na gotowy.



EFEKTIMA tak pisze o swoim produkcie:
Gotowy do zabiegów peeling do ciała stworzony z myślą o działaniu wyszczuplającym, wygładzającym oraz wspomagającym walkę z uporczywym cellulitem. Pozwala na profesjonalną pielęgnację bez konieczności wychodzenia z domu. Odpowiednie połączenie specjalnie przygotowanej i wyselekcjonowanej do zabiegów kosmetycznych kawy oraz olejków i składników pielęgnujących wpływa na jakość produktu, zaspokajając potrzeby wymagających kobiet. Peeling doskonale złuszcza martwy naskórek i poprawia krążenie.



Opakowaniem peelingu jest dosyć duża saszetka z folii aluminiowej z zamknięciem strunowym. Saszetka skrywa 100 g kosmetyku. Wydawać by się mogło, że 100 g to niewiele ale peeling jest produktem wydajnym. Używałam go już trzy razy i jeszcze nie zużyłam jego połowy. Sądzę, że całość wystarczy na jakieś 7-8 użyć.
Peeling ma piękny, intensywny zapach kawy. Bardzo lubię kawę, piję jej dużo, a więc lubię też jej zapach. Nie zdziwił mnie ten aromat, bo skoro peeling jest kawowy, to nic dziwnego, że pachnie kawą. Zaskoczyła mnie natomiast konsystencja tego kosmetyku. Peeling ma w swoim składzie oleje (olej makadamia, migdałowy, kokosowy i masło shea), a mimo to jest prawie sypki. Przecież taki peeling będzie osypywał się ze skóry. Pomyślałam, że trzeba będzie dodać do niego jakiegoś oleju ale postanowiłam najpierw wypróbować go w wersji oryginalnej. Peeling rzeczywiście się osypuje ale jest też na to sposób. Należy nabierać bardzo małe jego ilości. Wówczas osypuje się go niewiele, a te małe ilości wystarczają do wygładzenia skóry. Przekłada się to też pozytywnie na wydajność tego produktu. Oczywiście nie dodałam do niego żadnego oleju, nie ma takiej potrzeby.



Peeling jest dobrym zdzierakiem. Pozostawia skórę miękką i delikatną, a na dodatek w trakcie zabiegu otula nas piękny aromat kawy. Po spłukaniu peelingu i osuszeniu ciała ręcznikiem mam wrażenie, że na skórze pozostaje cienka, wręcz nieznaczna tłusta warstwa ale już chwilę później zastanawiam się, czy to mi się nie wydawało. Nie wyczuwam już tej warstwy, a skóra jest miękka, delikatna i gładziutka. Wygląda na dobrze odżywioną i nawilżoną. Nie wymaga już balsamu ani innego mazidła. Nie wiem jak producent to zrobił skoro w składzie peelingu są oleje. Całkowity skład kosmetyku jest taki:



Skład jest w porządku. Podejrzewam, że substancja zapachowa określona jako Parfum jest pochodzenia syntetycznego ale to jedyny minus tego składu. Poza tym nie zachwyca mnie opakowanie. Jak już wspomniałam jest to saszetka z zamknięciem strunowym. Obawiałam się, że drobinki kawy będą wchodziły między brzegi tego zamknięcia i trudno będzie ponownie szczelnie zamknąć saszetkę. Żeby temu zapobiec przełożyłam peeling do szklanego słoiczka. Myślę, że lepszym opakowaniem dla tego kosmetyku byłby słoiczek ewentualnie tuba. Poza tym, jak każdy peeling kawowy, tak i ten brudzi wannę czy kabinę prysznicową, a więc po każdym użyciu czeka nas małe sprzątanie. Uważam jednak, że w porównaniu ze świetnym działaniem  peelingu, jest to niewielki minus. Mam zamiar kupować go nadal, a nawet już kupiłam. Mimo iż nie wykończyłam jeszcze pierwszego opakowania, to kupiłam już następne. Czeka w zapasach na swoją kolej :)    
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...