Kosmetyki SYLVECO są od jakiegoś czasu bardzo popularne w blogosferze więc i ja zainteresowałam się tą marką. Pisałam już kiedyś o Rokitnikowej pomadce ochronnej o zapachu cynamonu (klik), o Lekkim kremie rokitnikowym (klik) i o Regenerującym kremie do stóp (klik), a dzisiaj przyszła kolej na Krem brzozowy z betuliną.
Prawie wszystkie kosmetyki SYLVECO zawierają betulinę. Cóż to takiego ta betulina? Jest to substancja znajdująca się w korze brzozy. Betulina nie jest odkryciem współczesnym, jest znana od ponad 200 lat. Po raz pierwszy została wyizolowana z kory brzozowej w roku 1788. To właśnie betulinie brzozy zawdzięczają biały kolor swojej kory.
Ze względu na swoje właściwości betulina jest cennym składnikiem kosmetyków. Jest ona naturalnym antyoksydantem. Wspomaga leczenie zmian skórnych przy łuszczycy i atopowym zapaleniu skóry. Reguluje wydzielanie sebum, działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie co powoduje, że sprawdza się w pielęgnacji cery trądzikowej. Pobudza syntezę kolagenu i elastyny w skórze, reguluje jej gospodarkę wodną i lipidową przez co poprawia ukrwienie i koloryt skóry.
Krem brzozowy z betuliną otrzymujemy w plastikowym słoiczku o pojemności 50 ml. Słoiczek schowany jest w kartoniku z pomysłowym, podwójnym zamknięciem.
Krem ten kupiłam z myślą o zimie. Czytałam recenzje na innych blogach, z których wynikało, że jest to gęsty i tłusty krem. Rzeczywiście, jego konsystencja jest właśnie taka. Jest treściwy i tłusty ale w zetknięciu z ciepłem palców szybko się topi i bez trudu można rozprowadzić go po skórze.
Z początku, kiedy to nasza zima raczyła nas pogodą kojarzącą się raczej z wiosną, używałam tego kremiku na noc. Natomiast teraz, gdy dopadły nas mrozy, stosuję go na dzień i czasem na noc.
Krem brzozowy z betuliną jest bezzapachowy. Znaczy to, że nie jest perfumowany natomiast można wyczuć słaby, naturalny zapach, taki trochę olejowy. Na szczęście nie utrzymuje się długo na skórze. Jest bardzo wydajny. Wystarczy naprawdę niewielka ilość kremu do pokrycia twarzy, szyi i dekoltu. Pozostawia tłustą warstwę ale ona się wchłania. Im bardziej sucha jest skóra tym szybsze jest wchłanianie. Jeżeli chcemy użyć go pod makijaż, to ilość nałożonego na twarz kremu musi być bardzo mała.
Mimo iż jest to krem tłusty to bardzo dobrze spisuje się w roli nawilżacza.Jeśli użyję go na noc, to rano wstaję z miękką, aksamitną cerą, dobrze nawilżoną i natłuszczoną. Obecnie, podczas mrozów, używam go na dzień. Świetnie chroni skórę przed wiatrem i zimnem.
Dodatkowym atutem tego kremu jest fakt, iż jest to właściwie kosmetyk wielozadaniowy. Można używać go nie tylko do twarzy. Świetnie spisuje się jako krem do rąk, do przesuszonej skóry łokci, kolan czy pięt. Mam na ciele skórę suchą, która podczas zimy jest jeszcze bardziej sucha niż w cieplejszych porach roku, zwłaszcza na nogach, a dokładniej na podudziach. I tu kremik brzozowy też dobrze sobie radzi z bardzo suchą i łuszczącą się skórą.
INCI: Aqua, Glycine Soja (Soybean) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Grapeseed Oil, Cera Flava, Betulin, Sodium Stearate, Citric Acid.
Mamy piękny, prosty i, przede wszystkim, naturalny skład. Jak widać krem nie jest nafaszerowany konserwantami, a więc i jego termin przydatności do użycia jest krótki. Należy zużyć go w ciągu trzech miesięcy od dnia otwarcia słoiczka.
Tego kremu nie znam, ale mam w swoich zbiorach ich krem nagietkowy i niebawem wezmę się za jego testowanie :)
OdpowiedzUsuńNagietkowy też pewnie kiedyś przetestuję :)
UsuńCały urok tkwi w prostocie :) Dziwi mnie tylko, że inne firmy kosmetyczne tego nie rozumieją i wciskają nam kit i obiecują niestworzone rzeczy , a to właśnie takie kremy jak ten zachwyca i spełnia swoje zadanie przy niskiej cenie zarazem :) Muszę w końcu skusić się na ten krem, bo siostra go też miała i chwaliła :)
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam :)
UsuńMiałam go kupić, ale zrezygnowałam ze względu na to że mam kilka innych. Na pewno kupię go jak trochę uszczuplę zapasy :)
OdpowiedzUsuńTo oczywiste, że zapasy trzeba zużywać. W końcu nie można powiększać ich w nieskończoność :)
UsuńMam wersję nagietkową i jestem zadowolona. Polecam na zimę :)
OdpowiedzUsuńWersja nagietkowa też mnie kusi i z pewnością ją wypróbuję :)
UsuńZa jakiś czas ten krem będzie mój :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze. Warto się nim zainteresować :)
UsuńDobrze, że mamy coraz więcej rodzimych dobrych, naturalnych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Kosmetyki Sylveco są dobre jakościowo, naturalne, polskie i na dodatek niedrogie. Chyba więcej oczekiwać nie można :)
UsuńMam i uwielbiam. Jest wybawieniem przy stosowaniu retinoidów;)
OdpowiedzUsuńNawet nie znałam tej marki, a koniecznie muszę zobaczyć czy dostanę u mnie w mieście ;-)
OdpowiedzUsuńNa pewno wypróbuję. Pozdrawiam!
Mnie krem brzozowo-nagietkowy z betuliną uratował skórę po ogromnym przesuszeniu. Stosuję go na noc i przed wyjściem na mróz. Mam również lekki krem nagietkowy i też jest świetny. Planuję teraz zakup ich kremu pod oczy. Ale na pewno przetestuję również i inne ich produkty:)
OdpowiedzUsuńfaktycznie piękny skład, krótki i treściwy;)... mnie nęci ciągle sylveco, w końcu się zapewne na coś skuszę:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dużo słyszałam o nim. Fajna konsystencja, taka masłowa :P
OdpowiedzUsuńA na moim blogu KONKURS, do wygrania naturalne kosmetyki firmy Love Me Green. Wspaniałe nagrody czekają :) Są również nagrody pocieszenia :P
http://gadzetyprobki.blogspot.com/2014/01/konkurs-wygraj-naturalne-kosmetyki.html
Jestem go ciekawa. :-)
OdpowiedzUsuńKupiłam go mamie w prezencie, jest z niego stuprocentowo zadowolona, teraz mnie prosi żebym przynosiła jej więcej produktów Sylveco:) Kosmetyki naprawdę godne polecenia!!!
OdpowiedzUsuńChętnie bym spróbowała ten kosmetyk.
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuńSuper ciekawy wpis
OdpowiedzUsuń