Jakiś czas temu, jeszcze w ubiegłym roku, napisał do mnie pan Paweł reprezentujący firmę MAPA ZDROWIA i zaproponował przetestowanie błonnika witalnego. Zgodziłam się na tę współpracę i w Wigilię Bożego Narodzenia dostałam paczuszkę z błonnikiem niczym gwiazdkowy prezent.
Krótko o błonniku, tak dla przypomnienia. Błonnik nie jest jednolitą substancją. Jest to kompleks substancji pochodzenia roślinnego. W jego skład wchodzą celulozy, hemicelulozy, pektyny, gumy, śluzy, ligniny itp. Błonnik nie jest trawiony przez ludzki układ pokarmowy, a więc nie jest też przyswajalny. Mimo to ma bardzo duże znaczenie dla zdrowia człowieka. Błonnikowi zawdzięczamy:
- mniejsze wchłanianie cholesterolu i trójglicerydów i, co za tym idzie, obniżenie ich poziomu we krwi,
- obniżenie poziomu glukozy we krwi,
- obniżenie ciśnienia tętniczego krwi,
- przeciwdziała zaparciom i biegunkom,
- zmniejsza poczucie głodu,
- oczyszcza organizm z toksyn,
- wspomaga proces odchudzania,
- zapobiega nowotworom przewodu pokarmowego.
Skoro wiadomo iż błonnik pochodzi z roślin, to oczywiste jest, że jego najlepszym źródłem są warzywa i owoce. Niestety, większość z nas jada zbyt mało warzyw i owoców co oznacza niedobory błonnika. W tej sytuacji warto sięgnąć po suplement diety np. po Błonnik Witalny. W suplemencie tym znajdziemy tylko dwa składniki, a mianowicie: nasiona babki płesznik (Plantago psyllium) 80% i łupiny z nasion babki jajowatej (Plantago ovata) 20%
Błonnik otrzymałam zapakowany w torebkę z dosyć sztywnej folii wyposażoną w zamknięcie strunowe. Jest to dobre rozwiązanie gdyż pozwala na szczelne zamknięcie torebki. Doceniłam to zabierając swój błonnik do pracy. Nigdy nic mi się nie wysypało.
Torebka zawiera 360 g błonnika, co wystarcza na miesięczną kurację. Błonnik należy zażywać dwa razy dziennie. 6 g (11ml) błonnika należy wymieszać w szklance letniej wody i wypić przed posiłkiem ale nie później niż 5 minut od przyrządzenia napoju. Z odmierzeniem potrzebnej ilości błonnika nie ma żadnego problemu gdyż do torebki dołączona jest plastikowa miarka ułatwiająca to zadanie.

Po wsypaniu do szklanki z wodą ziarna błonnika szybko opadają na dno. Ja odstawiałam szklankę na ok. 5 minut i w tym czasie ziarna wytwarzały śluz przypominający ten z siemienia lnianego. Wtedy wystarczyło zamieszać płyn łyżeczką i wypić. Po wytworzeniu śluzu ziarna nie mają już tendencji do natychmiastowego opadania. Moim zdaniem taki płyn jest właściwie bezsmakowy.
Całkowite oczyszczenie organizmu zapewnia trzymiesięczna kuracja Błonnikiem Witalnym. Ja stosowałam go tylko przez miesiąc. Co mi to dało? Dosyć często męczyły mnie zaparcia. Błonnik uregulował te sprawy i w tej chwili o swoich zaparciach mogę mówić w czasie przeszłym.
Mam wrażenie, że jelita w znacznym stopniu oczyściły się ze złogów. Świadczy o tym takie uczucie lekkości w środku jakiego przedtem nie miałam. Dzięki błonnikowi rzeczywiście mniej jadałam. Pęcznieje on w żołądku i na jedzonko pozostaje mniej miejsca. Mniejsze porcje mi wystarczały, a to sprzyja utrzymaniu w ryzach wagi ciała. Czy schudłam? Niewiele, około 1,5 kg. To schudnięcie wcale nie musi świadczyć o ubytku tkanki tłuszczowej. Równie dobrze może być efektem oczyszczenia jelit. W każdym razie i tak weszłam w jedną parę spodni spośród kilku wiszących bezużytecznie w szafie gdyż jakiś czas temu z nich "wyrosłam". Niestety, nie wiem czy obniżył mi się poziom cholesterolu we krwi. W tym celu należało zrobić odpowiednie badania przed i po stosowaniu błonnika, a ja ich nie zrobiłam.

Podsumowując muszę powiedzieć, że z działania Błonnika Witalnego jestem bardzo zadowolona. Ma mnóstwo zalet i jedną wadę. Tą wadą jest cena,
360 g kosztuje 127 zł. Kupić można go tutaj.