środa, 5 czerwca 2013

LOVE ME GREEN Balsam do Ciała




               Wśród kosmetyków LOVE ME GREEN, które otrzymałam do testowania, znajduje się balsam do ciała. LOVE ME GREEN  produkuje trzy rodzaje balsamu, mi przypadł w udziale Organiczny Nawilżąjący Balsam do Ciała Karite Exotique



Dobrze się stało, że dostałam właśnie ten balsam gdyż moja sucha skóra bardzo potrzebuje nawilżenia.

Na stronie producenta możemy przeczytać:
"Organiczny balsam do ciała opracowany w celu nawilżenia*, odżywienia i ochrony skóry. Jego stosowanie daje efekt długotrwałego nawilżenia i odnowy warstwy lipidowej - nawet bardzo suchej skóry. Balsam wyjątkowo szybko się wchłania pozostawiając na powierzchni skóry naturalny połysk, nie zostawiając tłustego filmu. Skóra staje się jedwabiście gładka.
* Nawilżenie górnych warstw naskórka." 

Ponadto producent zapewnia, że produkt nie zawiera parabenów, Phenoxyethanol, Silikonów, EDTA, mineralnych olejów pochodzących z przemysłu petrochemicznego, etoksylowanych produktów. Zapach na bazie olejków pochodzenia roślinnego. Konserwanty akceptowane przez ECOCERT.



 Skład balsamu (INCI) przepisany z opakowania:
Aqua (Water), Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Caprylic/Capric Triglyceride, Dicaprylyl Ether, Octyldodecanol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Arachidyl Alcohol,  Cera Alba (Beeswax), Behenyl Alcohol, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Squalane, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, Arachidyl Glucoside, Hippophae Rhamnoides (Seabuckthorn) Fruit/Berry Oil, Xanthan Gum, Lupinus Albus (Hydrolyzed Lupine) Protein, Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Sodium Hydroxide, Sorbic Acid, Sodium Benzoate, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Limonene, Linalool, Citral, Geraniol, Citronellol, Farnesol, Cinnamal, Eugenol, Benzyl Benzoate, Cinnamyl Alcohol.
* from organic farming"

Bardzo długi ten skład. Prawdę powiedziawszy wolę kosmetyki zawierające mniejszą ilość składników. Dlaczego zaznaczyłam, że jest to skład przepisany z opakowania? Dlatego, że różni się on od składu tego balsamu widniejącego na stronie producenta. Uznałam, że skład wypisany na opakowaniu jest bardziej wiarygodny. I tu ciekawa sprawa. Balsam nosi nazę Karite Exotique. Moim zdaniem taka nazwa wyraźnie sugeruje, że w składzie kosmetyku znajdziemy masło karite (Butyrospermum Parkii). Niestety, w składzie balsamu masła karite nie ma. Jest natomiast w składzie na stronie producenta. Różnic zresztą jest więcej. Wracając do masła karite, to jeśli producent miał jakieś powody aby usunąć je ze składu (prawdopodobnie chodziło o cenę kosmetyku), to należało również zmienić jego nazwę. Pozostanie przy dotychczasowej nazwie jest po prostu nie w porządku.  Zupełnie jak ta odżywka do włosów o nazwie ARGAN, tyle, że bez arganu. Pamiętacie? Tyle tylko, że odżywka kosztowała grosze, co też nie jest usprawiedliwieniem, a balsam, o którym mówimy, jest kosmetykiem drogim. Uważam, że producent kosmetyków wyraźnie aspirujących do miana produktów ekskluzywnych, powinien wystrzegać się tego typu nieścisłości.

Co mogę powiedzieć o samym balsamie? Zamknięty jest w plastikowej butelce z bardzo ładną etykietą. Butelka zawiera 200 ml balsamu i jest zaopatrzona w pompkę. Pompka działa bez zarzutu i dozuje potrzebne porcje balsamu.
Balsam ma lekką, kremową konsystencję i piękny, delikatny, żółty kolor. 



Zapach balsamu też bardzo mi się podoba. Jest to delikatny orzechowo - migdałowy aromat. Wyczuwam w nim również lekką nutkę wanilii. Zgodnie z obietnicą, balsam szybko się wchłania. Nie widzę, co prawda, połysku na skórze, ale prawdą jest, że nie pozostawia tłustej warstwy. Nie mam też zastrzeżeń co do wydajności. Używam tego balsamu codziennie od trzech tygodni i mam jeszcze trochę więcej niż pół butelki.
A jak działa na skórę?  Gdy dostałam ten balsam byłam prawie pewna, że nie będzie dobry dla mojej skóry. Już od dawna nie kupuję żadnych balsamów czy mleczek do ciała. Są to kosmetyki zbyt słabe dla mojej suchej skóry. Używam maseł (kupnych i własnej roboty) i olejków. Są to produkty bardziej treściwe i potrafią zaspokoić potrzeby mojej skóry.
Jednak tu balsam LOVE ME GREEN całkowicie mnie zaskoczył i to pozytywnie. Bardzo dobrze sobie radzi z moją suchą skórą! Jest ona gładka, rzeczywiście nawilżona, nie ma widocznych objawów suchości. Po prostu balsam świetnie spełnia swoje zadanie. Uważam więc, że jest to dobry kosmetyk. Szkoda tylko, że z tym masłem karite, którego nie ma, tak nieciekawie wyszło.


15 komentarzy:

  1. balsam wygląda bardzo treściwie i ciekawie, moja sucha skóra też pewnie by go polu biła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe, ze Twoja skóra by go polubiła. Ja z działania tego balsamu jestem bardzo zadowolona :)

      Usuń
  2. Ja mam z LMG balsam "Makadiamia i miód", który - mimo iż nazwa tego nie sugeruje - ma w składzie masło shea :)
    Faktycznie, szkoda, że w przypadku Twojego balsamu takie niedopatrzenie ze strony producenta, ale najważniejsze, że z działania jesteś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z działania jestem zadowolona. Jednak takie niedopatrzenia, niezależnie od tego czy umyślne czy nie, podkopują zaufanie do firmy.

      Usuń
  3. No tak. Argan bez arganu, karite bez karite. Nie wiem co kierowało firmą. Sami na swojej stonie piszą, aby nie kupować kota w worku. A jak postępują? We mnie takie firmy nie wzbudzają zaufania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie wzbudzają zaufania. Używałam tego balsamu przekonana, że zawiera karite. Przeczytałam sobie skład na stronie firmy i do głowy mi nie przyszło, że na butelce jest inny. Dopiero gdy zabierałam się do pisania recenzji, skład, jak zawsze, wzięłam z opakowania i zauważyłam różnice. Balsam jest dobry i zużyję go do końca, ale poczułam się potraktowana trochę jak głupek, któremu można każdy kit wcisnąć, mówiąc kolokwialnie :)

      Usuń
    2. Ja tam bym się czuła oszukana. Bo może w ogóle te kosmetyki to jakaś lewizna? Sprawdzałaś czy rzeczywiście przebadane i zarejestrowane?

      Usuń
  4. Z tego co widzę to skład został zmieniony na stronie Producenta. Jest taki sam jak na opakowaniu.
    Co z tą firmą jest nie tak? Agulkowe Pole coś pisała o certyfikatach tej firmy... Ile jeszcze wyjdzie takich spraw? :/ Nie wiem co myśleć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, skład na stronie producenta został zmieniony. Być może to była pomyłka. Dla mnie i tak bardziej wiarygodny jest skład na opakowaniu. Myślę jednak, że główny problem jest w nazwie kosmetyku. Nazwa "Karite Exotique" sugeruje, moim zdaniem, że w składzie balsamu znajduje się masło karite, a więc wprowadza klientów w błąd.
      Co do certyfikatów, to kosmetyki Love Me Green po prostu ich nie mają. Na opakowaniu żadnego z kosmetyków, które mam, nie ma symbolu żadnej organizacji certyfikującej.

      Usuń
    2. No to mało śmieszne. Po pierwsze CELOWE wprowadzanie w błąd, po drugie zero certyfikatów. No to pięknie. Człowiek kupuje kota w worku i ma klaskać uszami, że podobno ekologiczne? Diabli wiedzą.

      Usuń
    3. To, że kosmetyk nie posiada certyfikatów nie oznacza, że jest to zły kosmetyk. Uzyskanie certyfikatu wiąże się z dużymi kosztami poniesionymi przez producenta, a to z kolei przekłada się na znacznie wyższą cenę kosmetyku. Tylko po co pisać, że laboratorium posiada certyfikaty. O ile się nie mylę, to certyfikowane są produkty, a nie laboratoria.
      Kupując kosmetyk patrzę przede wszystkim na skład. Jeśli skład kosmetyku jest w porządku, to brak certyfikatu mi nie przeszkadza. Cieszę się, że mogę dobry kosmetyk kupić w przystępnej cenie. Natomiast kosmetyki LMG certyfikatów nie mają, ale do tanich, niestety, nie należą.

      Usuń
    4. Sprawa z certyfikatem firmy Love Me Green została wyjaśniona.
      Zapraszam do przeczytania komentarzy w tym poście:
      http://agulkowepole.blogspot.com/2013/06/kosmetyki-naturalne-ekologiczne.html

      Usuń
  5. Brak certyfikatów też mnie zastanawia, skoro chcą sprzedawać kosmetyki w dość wysokich jednak cenach, mogliby się o nie postarać. Balsam, o którym pieszesz, testowałam z próbek i aż załuję, że sie na niego nie zdecydowałam - ten zapach! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No Ciekawią mnie te kosmetyki coraz bardziej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czym Cię ciekawią? Opakowaniem? Stosujesz opakowanie cy ściemniane certyfikaty? A może produkty wyprodukowane w diabli wiedzą jakim laboratorium, które podobno ma jakieś certyfikaty, ale producent nie che podać co to za laboratorium, bo konkurencja.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...