niedziela, 25 listopada 2012

LUVOS Maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini



               Nie tak dawno przez blogi poświęcone kosmetykom naturalnym przeszła fala zachwytów nad kosmetykami rosyjskimi. Ja też uległam temu trendowi i dwa razy zamawiałam rosyjskie kosmetyki w sklepie Kalina. Nie żałuję i z pewnością jeszcze nie raz zrobię tam zakupy. 
Teraz, dla odmiany, na wielu blogach można znaleźć entuzjastyczne wręcz recenzje kosmetyków Luvos. Myślicie, że nie jestem ich ciekawa? Jeszcze jak i na pewno wkrótce na niektóre z nich się skuszę. Póki co mam okazję przetestować dwie maseczki do twarzy tej marki. Wchodziły one w skład nagrody wygranej w rozdaniu u Łucji z Agulkowego Pola.
Dzisiaj wypróbowałam jedną z nich, a mianowicie Maseczkę łagodnie peelingującą z olejkiem z pestek brzoskwini. 


 

Maseczka zapakowana jest w podwójną saszetkę i wystarcza na dwukrotne użycie.




Kosmetyki Luvos Heilerde produkowane są na bazie ziemi (glinki) lessowej zawierającej wiele cennych minerałów. Glinka ta, w połączeniu z naturalnymi składnikami roślinnymi, tworzy wysokiej jakości kosmetyki o wielu walorach pielęgnacyjnych. Glinka lessowa występuje również w wielu miejscach w Polsce np. na Wyżynie Sandomierskiej gdzie niegdyś mieszkałam. Dzięki lessowi gleba jest bardzo urodzajna. Jest to prawdopodobnie zasługa wielu minerałów zawartych w tej glince.
Wracajmy jednak do maseczki. Jej skład wygląda tak:




Maseczka ma postać gładziutkiego kremu w kolorze beżowym.




Ma bardzo ładny, delikatny zapach. Według mojej oceny jest to zapach kwiatowy. Ilość kremu zawarta w jednej saszetce z powodzeniem wystarcza na pokrycie skóry twarzy, szyi i dekoltu. Mimo iż maseczka jest peelingująca, to przed jej nałożeniem, na wszelki wypadek, przetarłam skórę tłustej strefy T (mam cerę mieszaną) peelingiem. Producent zaleca, aby maseczkę trzymać na oczyszczonej twarzy 10 - 15 minut, a potem spłukać. Tak też zrobiłam. Efekt? Dobrze oczyszczona i gładziutka buzia. Skóra była też delikatnie natłuszczona. Po spłukaniu maseczki wklepałam tylko trochę kremu w suchą skórę policzków. Maseczka zdała egzamin. Moim zdaniem warto ją kupować.

Warto zwrócić uwagę, że maseczka posiada certyfikat BDIH, niemieckiej organizacji certyfikującej. Znak BDIH na opakowaniu jest gwarancją kontrolowanego, czysto biologicznego produktu kosmetycznego, który jest przyjazny zarówno dla ludzkiej skóry jak i dla środowiska naturalnego.




9 komentarzy:

  1. Uwiebiam maseczki Luvos. To moje ostatnie odkrycie kosmetyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też się z nimi zaprzyjaźnię. Teraz jeszcze bardziej będą mnie kusiły pozostałe kosmetyki Luvos :)

      Usuń
  2. Słyszę o niej po raz pierwszy, ale moja skóra lubi ziemię. Chętnie ją przetestuję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie znam tych masek ;) ale fajny kolor ma :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też zachwyciła ta maseczka i chyba skuszę się na inne produkty tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Obecnie jestem niemal Luvos'ową wyznawczynią, ha ha ;P
    Ale nie mam innego wyjścia, jak czuć wobec tych kosmetyków entuzjazmu- po prostu sumienie nie pozwoliłoby mi na inną reakcję, bo bardzo pomogły mojej tłustej i wrażliwej zarazem cerze :)

    A maseczki to wybitnie sztandarowe produkty Luvos Heilerde- peeling'ująca i antystresowa są według mnie "the best of the best" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że maseczka się sprawdziła :) Tak trudno jest dobrać kosmetyki do rozdaniowej paczuszki. Ja także ją bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie znałam wcześniej tej firmy ale podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...