Lubię włoskie kosmetyki i poznałam już kilka włoskich marek. Teraz przyszła pora na kolejną, a mianowicie na ESPRIT EQUO. Kosmetyki tej marki tworzone są z naturalnych surowców pochodzących z ekologicznych, certyfikowanych upraw, a inspiracją do ich tworzenia jest kultura Wschodu wraz z jej tradycyjnymi rytuałami dbałości o ciało. Spośród kosmetyków tej marki wybrałam Krem arganowy do twarzy intensywnie nawilżający.
O kremie przeczytałam:
Intensywnie nawilżający krem na dzień i na noc. Dzięki zamierzonemu połączeniu oleju arganowego i oleju jojoba z kwasem hialuronowym, dociera do głębokich warstw skóry utrzymując równowagę hydrolipidową i dostarczając właściwą ilość niezbędnych substancji, aby skóra była stonowana i jędrna. Miękka i jedwabista struktura kremu sprawia, iż szybko się wchłania dając poczucie iż cera jest promienna i w dobrej kondycji. Efekt długotrwałego nawilżenia w połączeniu z działaniem ochronnym. Stanowi doskonały podkład pod makijaż.
W składzie kremu znajdziemy wiele wartościowych składników jak masło shea, olej jojoba, oliwa z oliwek, sok z aloesu, hydrolat z róży damacseńskiej, wspaniałe nawilżacze czyli kwas hialuronowy i glicerynę. Bardzo wysoko w składzie, bo na drugim miejscu znajduje się olej arganowy. Jest to składnik szczególnie ceniony przez producenta kosmetyków Esprit Equo i znajdujący się w większości produktów tej marki. Całkowity skład kremu wygląda tak:
Krem arganowy jest kosmetykiem treściwym, jego konsystencja też jest niezbyt lekka. Moim zdaniem jest to kremik idealny na obecną porę roku. Po aplikacji pozostawia na skórze cieniutką, lepką warstwę ale, na szczęście, warstwa ta szybko się wchłania i spokojnie można nakładać makijaż. Producent zaleca używanie kremu na dzień i na noc. Ja używam go głównie na dzień, na noc zastosowałam go zaledwie kilka razy. Krem spisuje się bardzo dobrze. Wyraźnie nawilża skórę pozostawiając ją miękką i gładką. Aż się chce ją dotykać :)
Ze składu kremu wynika, że są w nim substancje zapachowe. Mamy tam "Parfum (Fragrance), Citral, Citonellol" itd. Jednak gdy wącham krem to zapachu prawie nie wyczuwam. Bardzo słabo czuję przyjemny zapach, którego nie potrafię określić słowami. Czasem zastanawiam się czy mi się tylko wydaje, czy on rzeczywiście tam jest :)
Krem, podobnie jak wszystkie kosmetyki marki Esprit Equo, posiada certyfikat Cosmetici Biologici. Jest to certyfikat nadawany przez CCPB (Controllo e Certificazione Prodotti Biologici) prestiżową, niezależną jednostkę kontroli i certyfikacji, cieszącą się międzynarodowym uznaniem.
Krem otrzymujemy w opakowaniu typu airleess zawierającym 50 ml kosmetyku. Jest to opakowanie często stosowane przez producentów kosmetyków ale w tym przypadku zupełnie się nie sprawdziło. Krótko po tym jak zaczęłam używać tego kremu butelka, pomimo licznych naciśnięć, nie dozowała kremu, a czasem "wypluła" go tyle, że starczyłoby pewnie na trzy aplikacje, a nie tylko na jedną. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego jak rozciąć plastikowe opakowanie airless i przełożyć krem do szklanego słoiczka.
Tym sposobem otrzymałam pół słoiczka kremu o pojemności 60 ml czyli troszkę więcej niż pół oryginalnego opakowania. Szkoda by było zmarnować tyle naprawdę dobrego kremu. Nawet etykietkę udało mi się zdjąć i nakleić na słoiczek :) Nie sądzę, że wszystkie opakowania kremów tej marki są tak złej jakości. Prawdopodobnie trafił mi się jakiś niewydarzony egzemplarz. Najważniejsze jednak, że z kremu jestem zadowolona.
Znacie kosmetyki Esprit Equo?
Dla mnie mógłby być za ciężki, bo moja skóra często nie lubi się z tak treściwymi formułami.
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to musisz używać lekkich kremów.
UsuńLubię takie konsystencje zwłaszcza na zimę. Szkoda, że trafiło Ci się felerne opakowanie, ale dobrze że udało Ci się przełożyć do słoiczka :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Takie kremy są idealne na jesień i zimę :)
UsuńAle go wykończyłaś do końca :))))))))))
OdpowiedzUsuńJeszcze nie ale już niewiele zostało :)
UsuńElegancko to wykombinowałaś :)))) Słoiczek wygląda jak oryginalne opakowanie :)
OdpowiedzUsuńMusiałam coś wykombinować żeby nie zmarnować fajnego kremu. Na pomysł przeniesienia etykiety wpadłam dopiero po rozcięciu oryginalnego opakowania i dlatego etykietka na słoiczku nie jest kompletna. Gdybym to zrobiła przed rozcięciem to słoiczek mógłby udawać oryginał :)))
UsuńDobry pomysł z tym przełożeniem kremu. Ja także nie lubię marnować kosmetyków, które się sprawdzają. Marki oczywiście nie znam.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Nie po to kupuje się kosmetyki żeby je wyrzucać. Gdyby to były jakieś resztki kremu, to pewnie bym odpuściła ale pół opakowania to jednak szkoda tym bardziej, że jestem z tego kremu zadowolona.
UsuńChyba już czas wypróbować ten krem.
OdpowiedzUsuńfajnie tu u Ciebie! blog warty polecenia :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać takie wątki! miło spędzam czas na tym blogu!
OdpowiedzUsuńInteresujący blog oraz ciekawy wpis
OdpowiedzUsuńArtykuł dobry , zresztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis
OdpowiedzUsuń