czwartek, 9 maja 2013
KHADI Szampon - peeling ziołowy
Szampon ten kupiłam dosyć dawno, bo na początku stycznia. Długo zbierałam się do napisania recenzji, a to dlatego, że sprawił mi trochę kłopotu. Oto "bohater" dzisiejszego postu:
O szamponie tym możemy przeczytać:
"Proszek do mycia włosów jest bardzo łagodny, jednocześnie skutecznie oczyszcza włosy i skórę głowy".
Skład szamponu: Sapindus Mukurossi Peel Extract (Reetha), Acacia Concinna (Shikakai), Emblica Officinalis (Amla), Adatoda Vasika (Bansa), Eclipta Alba (Bhringaraj), Azadirachta Indica (Neem), Ocimum Sanctum (Tulsi), Trigonella Foenum-Greacum (Methi, Bockshornkllee), Lawsonia Enermis (Henna), Citrus Medica Limonum (Citrozone), Rosa Sinensis (Hibiscus), Syzygium Cumini (Jamun), Mangifera Indica (Mango)
Skład wspaniały, to przecież plejada indyjskich ziół do pielęgnacji włosów! Tylko jak używać tego proszku? Na stronie sklepu znalazłam taki sposób użycia: "Wsyp kilka łyżek proszku do szklanki wody i gotuj przez 10 minut. Przelej do szklanego naczynia i odstaw na całą noc. Następnego dnia odcedź wodę od ziół i użyj jej zamiast szamponu na mokre włosy. Pozostaw na kilka minut na włosach i następnie spłucz."
Dziwny wydał mi się ten przepis, a przede wszystkim bardzo niedokładny. Bo co to znaczy "kilka łyżek"? 2-3 łyżki to już jest kilka, 5 czy 6 to też kilka. Czyli właściwie nie wiadomo jakie powinno być stężenie tego wywaru. Poza tym, jeśli to ma być szampon - peeling, to co ma spełniać rolę peelingującą jeśli odcedzimy zioła? Zamówiłam jednak ten szampon. Trochę liczyłam na to, że może na opakowaniu będzie podany dokładniejszy sposób użycia. Niestety, tak nie było.
Opakowanie szamponu to estetyczna, metalowa puszka z zieloną etykietą zawierająca 150 g ziołowego proszku. W środku znajdowała się torebka foliowa z proszkiem.
Szampon stał przez jakiś czas i czekał na swoją kolej, a ja go nie używałam, bo nie bardzo wiedziałam jak się do tego zabrać. W końcu postanowiłam spróbować.
Do rondelka wlałam szklankę wody, wsypałam trzy kopiaste łyżki ziół i gotowałam.
Powstała brunatna zawiesina z kremową pianką. Wyglądało to trochę jak kawa z pianką. Tylko zapach nie przypominał kawy, była to ostra ziołowa woń. Gotowałam 10 minut po czym przelałam szampon do szklanego słoiczka i pozostawiłam na noc.
Następnego dnia rano, przed myciem głowy, poszłam do kuchni odcedzić szampon. Tu czekała mnie niespodzianka. Mój szampon przybrał konsystencję pasty, zioła wchłonęły całą wodę. I jak to cedzić? Żeby mikstura dała się przecedzić dolałam trochę chłodnej, przegotowanej wody i przecedziłam. Umyłam tym włosy, rozczesałam i czekałam aż wyschną. Niestety, po wyschnięciu włosów okazało się, że ten szampon to kompletna porażka! Włosy po umyciu wyglądały dużo gorzej niż przed myciem! Wróciłam do łazienki i umyłam głowę tradycyjnym szamponem, żeby wyglądać jak człowiek.
Pierwsze podejście do tego szamponu skończyło się niepowodzeniem. Zdenerwowało mnie to i nawet, w pierwszym odruchu, chciałam wyrzucić resztę proszku. Powstrzymałam się jednak. Szampon znów poszedł w odstawkę i czekał na kolejny eksperyment. W końcu doczekał się.
Tym razem do szklanki wody wsypałam też trzy łyżki proszku. Były to łyżki mniej kopiaste niż poprzednio. Nie miałam cierpliwości gotować tego przez 10 minut i poprzestałam na pięciu czy sześciu. Przelałam zawiesinę do porcelanowej miseczki i zostawiłam na noc. Następnego ranka okazało się, że szampon ma postać gęstej zawiesiny.
Nie bawiłam się już w żadne cedzenie. Doszłam do wniosku, że to nie ma sensu. Na lekko zwilżone włosy nałożyłam ziołową zawiesinę i wtarłam ją trochę w skórę głowy. Weszłam do wanny i przez całą kąpiel zioła pozostawały na włosach. Na końcu jeszcze trochę zwilżyłam włosy wodą i myłam je jak tradycyjnym szamponem. Oczywiście ten szampon nie wytwarza żadnej piany, wszak nie zawiera żadnego detergentu. Tylko sproszkowane zioła i woda. W trakcie tego mycia włosy pod palcami były bardzo tępe. Obficie je spłukałam żeby usunąć dokładnie drobinki ziół. Nie nakładałam żadnej odżywki gdyż chciałam zobaczyć efekt tego mycia. Włosy całkiem dobrze się rozczesały. Po wyschnięciu okazało się, że wyglądają bardzo ładnie. Były miękkie, jedwabiste i błyszczące. Teraz byłam naprawdę zadowolona i nie miałam już ochoty na wyrzucanie pozostałego proszku :)
Nie będę tego szamponu używała codziennie gdyż trochę za dużo z nim zachodu. Mam zamiar raz w tygodniu urządzić sobie takie mycie głowy, tym bardziej, że zioła indyjskie to wspaniała odżywka dla włosów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
chętnie bym go wypróbowała, ale ze względu na moje lenistwo tak pewnie się nie stanie :D raczej nie chciałoby mi się go przygotowywać :D
OdpowiedzUsuńNo tak, jest z tym trochę zachodu. Codziennie też by mi się nie chciało tego robić ale raz w tygodniu mogę się poświęcić :)
UsuńZioła indyjskie są dobre dla włosów, choć moje trochę przesuszają, ale z drugiej strony dodają im objętości i blasku. Ja bym pewnie zrobiła tak, jak Ty i też nie wiedziałabym, jakie mają być te proporcje. ;-P
OdpowiedzUsuńDla mnie niezrozumiałe jest dlaczego producent podaje tak dziwny i nielogiczny sposób użycia. Przecież nawet gdyby dało się to odcedzić, to otrzymamy płyn prawie tak rzadki jak woda, a więc jak to utrzymać przez kilka minut na włosach?
Usuńjakos nie chcialby mi sie z nim bawić,wole tradycyjne odżywki ziolowe albo plukanki.
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
Ja pewnie straciłabym cierpliwosć i proszek leżał by u mnie przez wieki:) Podziwiam jednak Twoją wytrwałosć, jestem pewna, że szampon będzie dobrze oddziaływał na włosy, nawet jesli używać go raz w tygodniu:)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz się z nim spotykam. Lubię takie nowinki więc z chęcią bym go wypróbowała:)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego szamponu! Chętnie bo wypróbuję :) bo uwielbiam ziołowe, naturalne kosmetyki :).
OdpowiedzUsuńo ekstra musze koniecznie kiedys wypróbować
OdpowiedzUsuńPróbowałam tego szamponu :) Jeżeli chodzi o sam produkt to jego największym minusem jest to, że trzeba to bełtać i puszka zaczęła mi rdzewieć ;)
OdpowiedzUsuńciekawy sposób na mycie włosów :) Od czasu do czasu do czasu warto zafundować sobie taki zabieg bo na co dzień faktycznie odpada...
OdpowiedzUsuńMi też pewnie nie chciałoby mi się z nim tyle bawić :D Fajnie, że udało Ci się znaleźć na niego sposób!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie umiem obchodzić się z takimi produktami. Raczej to nie produkt dla mnie. Boję się, że te zioła przyciemnią mi włosy.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy te zioła nadają się dla blondynek. Ja mam ciemne włosy więc nie miałam takich obaw :)
Usuńtego się nie cedzi i nie gotuje ;-) bierzemy 3 proszki reetha, amla i shikakai po 2 łyżki stołowe kazdego i zalewamy 30 łyzkami stołowymi wrzątku odstawiamy na minimim 2 godziny i myjemy głowe..ja zostawiam na noc przy krótkich włosach ta porcja wystarcza na 2 mycia...myję tak głowę od przeszło roku włosy się bardzo poprawiły ....nie używam szamponu odżywek lakieru..nic..te proszki nmają wszystko czego potrzebują moje włosy są błyszczące i nie pusza, nie elektryzują się są odżywione.......mieszanką trzymamy na włosach około 15 min...lub dłużej ..w tym czasiekilka razy masujemy wcieramy ją to bardzo przyjemne uczucie masażu skóry głowy....potem spukujemy...jż po pierwszym użyciu miałam uczucie tak czystych włosów jak nigdy w życiu.....
OdpowiedzUsuńno tak trzeba robic dla zdrowia
OdpowiedzUsuń