czwartek, 26 stycznia 2012

Wywiad z Sandrą

Wywiad z Sandrą autorką bloga Natura i uroda.

Wywiad powstał z inicjatywy blogrolle - najlepsze polskie blogi.





Kilka słów o sobie?

Na imię mam Aleksandra. Swój blog piszę pod nickiem "Sandra". W końcu jest to część mojego prawdziwego imienia. Ile mam lat? Sporo... Wystarczy powiedzieć, że jestem już babcią.
Z branżą kosmetyczną nie jestem i nigdy nie byłam zawodowo związana. Teraz jestem już na emeryturze. Ktoś mógłby powiedzieć, że mam dużo czasu. Nic podobnego! Doba jest dla mnie zdecydowanie za krótka. Nie czuję tzw. ciężaru lat, nie narzekam na zdrowie nawet wówczas, gdy coś mi dolega. Staram się być aktywna zarówno fizycznie jak i intelektualnie. Kocham zwierzęta i staram się, w miarę moich skromnych możliwości, im pomagać.

Jak zaczęłaś swoją przygodę z blogiem?

Moje blogowanie nie trwa długo. Pierwszy post na moim blogu pojawił się 25 września ubiegłego roku, a więc zaledwie cztery miesiące temu. Kiedy już zostałam stałą klientką Biolandera, internetowego sklepu z kosmetykami naturalnymi, dosyć często wymieniałam maile z panią Elżbietą, właścicielką sklepu. Miałam po prostu dużo pytań odnośnie tych kosmetyków. Pewnego dnia pani Elżbieta zasugerowała mi prowadzenie bloga kosmetycznego. Na początku odrzuciłam ten pomysł. Nie wierzyłam, że dam sobie radę z takim przedsięwzięciem. Jako człowiek starszej generacji nie jestem z komputerem "za pan brat" w takim stopniu, jak współczesna młodzież. Nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. Jednak myśl rzucona przez panią Elżbietę nie dawała mi spokoju i w końcu postanowiłam spróbować. I tak zostałam blogerką.
Prowadzenie bloga sprawia mi ogromną satysfakcję. Dzięki niemu pogłębiam własną wiedzę na temat kosmetyków i nie tylko, mogę dzielić się tą wiedzą z czytelnikami bloga i stopniowo coraz lepiej poznaję komputer i jego możliwości.

Co skłoniło Cię do kosmetyków naturalnych?

Zaczęło się prozaicznie tzn. od choroby skóry. Jesienią 2009 roku na moim ciele pojawiły się brzydkie, czerwone, swędzące i łuszczące się plamki, które bardzo szybko się powiększały. Zaczęłam przeszukiwać internet i czytać wszystko co znalazłam na temat chorób skóry. Doszłam do wniosku, że moja przypadłość to łuszczyca. Moje objawy zgadzały się z opisami i zdjęciami tej właśnie choroby. W trakcie poszukiwań, na jakimś forum, zetknęłam się z opinią, że przy wszelkich chorobach skóry powinno się myć ciało mydłem z Aleppo. Nigdy wcześniej nie słyszałam o takim mydle, więc znów wszczęłam internetowe poszukiwania i tak natrafiłam na sklep Biolander oferujący duży wybór tych mydeł. Zaczęłam je kupować i stosować. Te mydła bardzo wspomogły moją walkę z łuszczycą. Potem doszłam do wniosku, że mydła to za mało. Przecież, jak każda kobieta, używam również innych kosmetyków: kremów, balsamów, szamponów itp. Obecnie już wszystkie moje kosmetyki pochodzą z Biolandera i nie zamierzam tego zmieniać. Do drogerii, pełnych kosmetyków chemicznych, nie chodzę już wcale, bo nic tam dla mnie nie ma.    

Co jest na Twojej top liście z owych kosmetyków?

Na samym szczycie mojej top - listy są mydła naturalne. Nawet nie przypuszczałam, że jest ich tak dużo. Poznałam wiele mydeł, o których dawniej nawet nie słyszałam. Jestem nimi zafascynowana i chyba dlatego na moim blogu najczęściej piszę właśnie o mydłach.  

Drugie miejsce zdecydowanie zajmują oleje. Jeszcze całkiem niedawno nie zdawałam sobie sprawy z tego, że są wspaniałymi kosmetykami. Dzisiaj bardzo często, zamiast kremu do twarzy (przeważnie na noc, ale czasem też na dzień), używam oleju.  Są to takie oleje jak: arganowy, migdałowy, kokosowy, jojoba i inne. Oleje są niedoceniane przez współczesne kobiety. Nadają się do każdego rodzaju cery. Świetnie się wchłaniają i odżywiają skórę. Olejów używam też w charakterze balsamu do ciała oraz jako odżywki do włosów.

Trzecia pozycja mojej top - listy to glinki. zawsze mam w domu przynajmniej dwa rodzaje glinek. Obecnie jest to marokańska glinka rhassoul i glinka beloun. Glinka rhassoul to materiał na wspaniałe, pełne naturalnych minerałów, maseczki do twarzy. Często używam tej glinki, na przemian z beloun, jako maski do włosów. Świetnie wzmacniają i odżywiają włosy. 

Moim następnym kosmetycznym odkryciem są hydrolaty, zwane też wodami kwiatowymi. Używam ich jako toników do twarzy. Często, przygotowując maseczkę z glinki, zamiast wodą zwilżam ją którymś z hydrolatów.

Wymienione tu przeze mnie produkty wystarczą do zapewnienia sobie wspaniałej, naturalnej pielęgnacji ciała, twarzy i włosów. Jednak, jak wszystkie kobiety, jestem też ciekawa innych kosmetyków i dlatego kupuję również kremy, szampony czy balsamy. Są to kosmetyki naturalne, przeważnie z certyfikatami.  

Podaj nam swój cud przepis?

To właściwie nie jest przepis mojego autorstwa, ale bardzo go lubię i cenię. Mam na myśli "rytuał" hammam.
Jest to bardzo stary zabieg higieniczno - pielęgnacyjny, stosowany od wieków przez kobiety Orientu. To rodzaj peelingu zapewniający dogłębne oczyszczenie i odżywienie skóry całego ciała. W krajach Orientu zabieg ten przeprowadza się w łaźniach publicznych - hammamach. We własnej łazience też możemy wykonać ten rytuał. Co prawda nie odtworzymy atmosfery panującej w prawdziwym hammamie, ale warto się o to pokusić. Niezbędne akcesoria to: czarne mydło Savon Noir, rękawica do peelingu - kessa, naturalne mydło i olej (arganowy, migdałowy lub inny) lub dobrej jakości balsam do ciała. efektem będzie jedwabiście gładka, dobrze nawilzona i odżywiona skóra. O tym, jak wykonać ten peeling, przeczytać można na moim blogu.

Stosujesz naturalne kosmetyki. Czy w odżywianiu też jesteś taka rygorystyczna? Co, według Ciebie, jest w tej kwestii niezbędnym produktem do prowadzenia zdrowego stylu życia i dlaczego?

Od wielu lat zwracam baczną uwagę na to, co jem, ale nie jestem też w kwestii odżywiania bardzo rygorystyczna. Po prostu robię, co mogę w warunkach, w jakich żyję. Ideałem byłoby jadać wyłącznie żywność ekologiczną. Nie jest to jednak takie proste. Mieszkam w małym, powiatowym miasteczku i nie ma tu możliwości zakupu takiej żywności. Trzeba wybierać z tego, co jest dostępne tu i teraz.  

Moim zdaniem nie ma jednego produktu żywnościowego niezbędnego do prowadzenia zdrowego stylu życia. Ja do takich "niezbędnych produktów" zaliczyłabym raczej świadomość i zdrowy rozsądek. I jeszcze odpowiedzialność. Mam na myśli odpowiedzialność za własne zdrowie.

Zdrowe odżywianie nie polega na tym, że je się wyłącznie żywność ekologiczną. Co z tego, że ktoś zrobi surówkę z ekologicznych warzyw, jeśli przyprawi ją np. gotowym sosem do sałatek w proszku? Najważniejszym elementem zdrowego odżywiania jest rezygnacja lub drastyczne ograniczenie przemysłowej, wysoko przetworzonej żywności. Ja taką żywność nazywam "jedzeniem z fabryki". Zamiast kupować gotowe dania w supermarkecie, lepiej jednak "stanąć do garnków" i samodzielnie przygotować obiad. Wiem, że to kosztuje więcej czasu i pracy niż wrzucenie "gotowca" do mikrofalówki lub piekarnika. Mimo wszystko warto to robić, gdyż w ten sposób dbamy o zdrowie własne i rodziny. Wiemy, co się znajduje w potrawach własnoręcznie przygotowanych, a czy równie dobrze wiemy co jest w potrawach gotowych? Czy sprawdzamy ile jest tam konserwantów, ulepszaczy, poprawiaczy smaku, wyglądu, zapachu? Te wszystkie dodatki nie są obojętne dla zdrowia. Kumulują się w naszych organizmach i, po latach, owocują różnymi przewlekłymi chorobami zwanymi szumnie cywilizacyjnymi. 
Czasem, gdy jestem w supermarkecie, lubię dyskretnie spoglądać do wózków innych klientów. Włos się jeży na głowie, gdy się zobaczy, co się znajduje w tych wózkach. Dominują przetworzone produkty pełne chemii. Czy jedząc takie coś latami można zachować zdrowie? Bardzo wątpię.

Mówiąc o zdrowym stylu życia nie możemy ograniczać się tylko do naturalnych kosmetyków i zdrowej żywności.  Powinno się  pamiętać również o aktywności fizycznej i intelektualnej, co pomoże zachować sprawność (fizyczną i intelektualną) do późnych lat. O to wszystko powinniśmy zadbać sami i nie oczekiwać, że o nasze zdrowie będą dbali lekarze. Tak właśnie rozumiem odpowiedzialność za własne zdrowie. Własne i najbliższych.

Jakie jest Twoje ekologiczne postanowienie noworoczne?

Moim ekologicznym postanowieniem noworocznym jest stosowanie, w większym niż dotychczas zakresie, ekologicznych środków czystości. To jest również jeden z elementów zdrowego trybu życia. Mam zamiar stosować więcej gotowych, ekologicznych środków czystości jak również w większym stopniu wykorzystywać stare, tzw. babcine sposoby np. używanie sody oczyszczonej, octu czy boraksu.
Chcę jeszcze bardziej ograniczyć obecność szkodliwej chemii w życiu moim i mojej rodziny i w ten sposób zapewnić nam lepsze zdrowie. Chciałabym zachęcić wszystkich do podobnego postępowania. Zainteresowanych zdrowym stylem życia, w tym naturalnymi kosmetykami, zapraszam na www.naturaiuroda.blogspot.com  
Dziękuję za uwagę. Sandra.

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...