Nie jestem biegła w robieniu własnych kosmetyków i dlatego rzadko je robię. Najlepiej wychodzą mi proste masełka do ciała ale też dawno żadnego nie robiłam. Używałam gotowych maseł i kremów do ciała lub po prostu olejków. Przyszedł więc czas żeby to zmienić i wczoraj ukręciłam masełko. Wygląda tak:
Takie masełko robię przeważnie ze składników jakie akurat mam w domu. Bazą z reguły jest masło karite. Tak było i tym razem. Do zrobienia masła użyłam:
- masło karite - ok. 100g,
- oliwa z oliwek extra virgin - 50 ml,
- olej z pestek wiśni - 50 ml,
- olej z awokado - ok. 30ml,
- witamina E w płynie,
- olejki eteryczne.
Gdy masło całkowicie się stopiło dodałam do rondelka pozostałe oleje i odstawiłam aby mieszanina tłuszczów przestygła.
Gdy zawartość rondelka była już zimna przelałam wszystko do plastikowej miski, takiej z wysokimi ściankami. Dodałam witaminę E, olejki eteryczne dla zapachu, rozmieszałam i wstawiłam miskę do lodówki. Olejki eteryczne dodajemy według własnego uznania w zależności od tego, jaki zapach chcemy uzyskać. Po kilkunastu minutach miskę wyjmuję z lodówki i miksuję używając miksera z końcówką do ubijania piany z białek. Zmiksowany tłuszcz wygląda tak:
Moja miska z wysokimi ściankami ma intensywny, pomarańczowy kolor i dlatego tak to wygląda. Właśnie ze względu na miksowanie potrzebna jest miska głęboka, z wysokimi ściankami. Chodzi o to, żeby nie zachlapać tłuszczem wszystkiego wokół nas i nie mieć dodatkowej pracy w postaci sprzątania kuchni :)
Po zmiksowaniu miska znów wędruje do lodówki. Wyjmujemy ją co kilka minut i miksujemy. Tłuszcz coraz bardziej gęstnieje.
Gdy osiągnie konsystencję gęstego majonezu, masełko możemy uznać za gotowe.
Teraz przekładamy kosmetyk do pojemnika, w którym zamierzamy go przechowywać. Ja przełożyłam masło do ceramicznego słoiczka ozdobionego rysunkiem lawendy.
Zrobione w ten sposób masło ma lekką, delikatną konsystencję przypominającą mus. Bardzo łatwo rozpuszcza się od temperatury ciała, a więc dobrze rozprowadza się po skórze i szybko się wchłania. Nie ma potrzeby przechowywania masełka w lodówce. Nie zawiera ono wody, a więc z pewnością nie zepsuje się zanim zdążę je zużyć. Teraz "lawendowy" słoiczek z masełkiem zdobi moją łazienkową półkę, a ja z przyjemnością używam samodzielnie wykonanego kosmetyku.
Czy Wam też zdarza się "popełniać" własne kosmetyki? Jeśli tak, to pochwalcie się :)
Świetny pomysł! Muszę wypróbować koniecznie, uwielbiam masła do ciała :)
OdpowiedzUsuńTo tak samo jak ja :) Też uwielbiam wszelkie mazidła do ciała :)
UsuńOstatnim kosmetykiem jaki sama zrobiłam były chyba mydełka peelingujące. Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu, ale kiedyś spróbuje Twojego masełka :)
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś zrobiłam mydełka ale były to tzw. przetopki. Samodzielnie od podstaw mydła jeszcze nie robiłam. Może jeszcze kiedyś się skuszę :)
UsuńŚwietnie Ci wyszło:) może też kiedyś spróbuję:)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Warto spróbować. Czasem wykorzystuję w ten sposób resztki masła karite czy innych olejów którym grozi przeterminowanie.
Usuńjakie piękne opakowanie! :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba :) Kupiłam ten słoiczek z myślą o takich samorobionych mazidłach i, jak widać, przydaje się :)
UsuńŚwietny pomysł ;) Masełko wygląda bardzo apetycznie i chętnie bym się ni posmarowała :D
OdpowiedzUsuńMasz rację, że wygląda apetycznie, zupełnie jak masełko do smarowania pieczywa :)
Usuńmi się zdarza;) Dokładnie takim sposobem robiłam swoje pierwsze masło pomarańczowe, tylko wyszło mi niestety zbyt rzadkie;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Prawdopodobnie dałaś za dużo płynnych olejów i dlatego było rzadkie.
UsuńCiekawa jestem czy masło było pomarańczowe dlatego, że dałaś olejek pomarańczowy dla zapachu, czy był tam jeszcze jakiś inny pomarańczowy składnik?
w sumie w lodówce, było stałe, ale jak tylko na moment wyjęłam wyraźnie się topiło - tak, na pewno za dużo olejów w stosunku do maseł - popracuję nad recepturą :D
Usuńtylko olejek pomarańczowy i między innymi masło mango - tak je nazwałam, bo niezwykle pachniało pomarańczami - zasługa olejku:)
:)
ale super, jak nic spróbuje zrobić własne masełko :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, bo warto. Ma się nie tylko fajny kosmetyk ale i satysfakcję z jego własnoręcznego wykonania :)
UsuńJa jeszcze nigdy nie ukręciłam masełka, zawsze kupuję gotowce, muszę koniecznie to zmienić, ale pewnie poczekam, aż maluch odrośnie mi na tyle żeby nie trzeba było cały czas na rękach...A Twoje masełko wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno wypróbuję! Dzięki za pomysł :)
OdpowiedzUsuńJa robię własne peelingi i balsamy do ciała w kostce :)
Takie domowe kosmetyki zawsze cieszą. I wiemy co jest w środku :)
OdpowiedzUsuńArtykuł mnie bardzo zaciekawił, fajnie teraz wiem więcej.
OdpowiedzUsuńOgólnie fajna strona :) Pozdrawiam
na mrozne dni
Bardzo ciekawe masełko. Jak na razie kupowałam gotowe ale może warto spróbować zrobić samemu.
OdpowiedzUsuńSzczytem moich zdolności jest domowy peeling kawowy :)
OdpowiedzUsuńKiedyś robiłyśmy na zajęciach z Chemii kosmetycznej krem :)
OdpowiedzUsuńwyszło super to masełko, jak na razie wybieram gotowe kosmetyki ale może kiedyś i ja się skuszę
OdpowiedzUsuńJa polecam spróbować zamiast miksera użyć spieniacza do mleka :-) sama też robię kremy przeróżne i takim spieniaczem jest dużo łatwiej i szybciej ;-)
OdpowiedzUsuń