Do zrobienia własnej pasty do zębów zainspirowała mnie ewel autorka bloga Śliwki robaczywki. Zamieściła na swoim blogu post (klik) z kilkoma przepisami na kokosowe pasty do zębów. Postanowiłam spróbować i oto jest:
Oczywiście nie obyło się bez eksperymentów i bardziej lub mniej udanych prób. Nie jest to moja pierwsza pasta nadająca się do użytku. Pierwsza wyglądała tak:
Była śnieżnobiała i wyglądała pięknie. Dla mnie jednak była zbyt łagodna. Używając jej nie czułam "szorowania" zębów. Wrażenia były takie jakbym myła zęby np. masłem. Postanowiłam dodać do niej glinkę. Miałam wówczas w domu jedynie marokańską glinkę rhassoul więc jej dodałam. Po tym zabiegu pasta wyglądała tak:
Swoją ciemną barwę pasta zawdzięczała, oczywiście, glince. Może nie wyglądała zbyt pięknie, ale za to działała wspaniale. Doczyszczała zęby znacznie lepiej niż pasta ze sklepu.
Pasta widoczna na pierwszym zdjęciu jest znacznie jaśniejsza gdyż dodałam do niej glinki białej (kaolinowej), a nie marokańskiej.
Jak robiłam pastę? Kierowałam się przepisami z bloga Śliwki robaczywki, ale nie przestrzegałam ich dokładnie. Były dla mnie inspiracją.
Nie podam dokładnego przepisu na pastę gdyż, prawdę mówiąc, robiłam ją na tzw. oko.
Składniki pasty:
- olej kokosowy,
- soda oczyszczona,
- glinka,
- mydło,
- napar rumianku,
- stewia,
- ksylitol,
- olejki eteryczne
na tarce jarzynowej starłam troszkę mydła Alep. Mydła nie potrzeba dużo, mydlanych wiórków miałam 3 łyżeczki. Mydło rozpuściłam w mocnym naparze rumianku. Gdy przestygło przelałam do miksera, dodałam olej kokosowy (płynny) i miksowałam do połączenia się składników. Potem dodałam sodę i glinkę i nadal miksowałam.
Gdy składniki się połączyły dodałam 4 saszetki (po 1g) stewii i kilka łyżeczek ksylitolu. Oprócz tego do pasty poszły olejki eteryczne: miętowy i pomarańczowy. W trakcie miksowania pastę należy "próbować", żeby stwierdzić, czy już wystarczy środków słodzących i olejków eterycznych, czy też jeszcze należy ich dodać. Są to przecież sprawy indywidualne.
A tak wyglądają moje obie pasty:
Mają one konsystencję właściwą dla pasty i gdybym mogła umieścić je w tubkach, to można by było wyciskać je na szczoteczkę. Niestety, nie mam tubek i pasty musiałam umieścić w pojemniczkach. Jest to rozwiązanie dobre, jeśli pasty używa jedna osoba. Gdyby kilka osób wkładało swoje szczoteczki do pojemniczka z pastą to nie byłoby to zbyt higieniczne.
Swoją najnowszą pastę zamknęłam w takim słoiczku:
Jak już pisałam, pasta bardzo dobrze czyści zęby. Jest aromatyczna i przyjemna w użyciu. Jest tłusta (olej kokosowy) i tę tłustość wyczuwa się myjąc zęby. W niczym to jednak nie przeszkadza tym bardziej, że olej kokosowy jest jadalny. Nie znajdziemy w niej fluoru, SLS-u ani innych chemicznych ulepszaczy i konserwantów. Nie twierdzę, że już zawsze będę używała wyłącznie własnej pasty. Z pewnością nie raz sięgnę po tę ze sklepu, ale swoją też czasem zrobię.
A co Wy sądzicie o takiej paście?
ja mam mieszane uczucia:) Chciałabym spróbować, ale mam chyba poglądy średniowieczne (chociaż oni chyba nie myli zębów i mieli problem z higieną;D). W każdym razie moje poglądy chyba są zbyt konserwatywne i ufam tylko paście sklepowej:)
OdpowiedzUsuńKażdy wybiera to, co uważa za stosowne :)
Usuńmnie by się chyba nie chciało robić pasty :P zwłaszcza, zę noszę aparat i potrzebna mi pasta w tubie kilka razy dziennie także poza domem
OdpowiedzUsuńale pomysł ciekawy
No tak, w Twojej sytuacji pasta w tubce jest niezbędna.
UsuńNa Zrób Sobie Krem znajdziesz pojemniczki tubki właśnie. Są one przystosowane do tworzenia własnych "mikstur" i zamykania i do takich tubek - żaden problem! :)
Usuńhttps://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Tubka-30%2C-50-lub-100-ml/432
Może jest to bardziej tubka na krem ale przecież kombinowanie- w małych ilościach - jeszcze nikomu nie zaszkodziło. :)
Nie mogę się doczekać wypróbowania pasty :-)
OdpowiedzUsuńJa to mam jednak dobrze (tu chwalę się Czytelniczkom, że Sandra to moja Mama i dostaję do wypróbowania różne kosmetyki własnej produkcji :-), którymi jak na razie jestem zachwycona - moi faworyci to masło do ciała i olejek nagietkowy).
Wracając do pasty - ta szara z glinką jak na mój gust zbyt delikatna :-) Ciekawa jestem tej białej.
A jak tam serum? Zrobione? :-)))
Gratuluję super Mamy :-)
UsuńDoczekasz się, doczekasz. A serum jeszcze nie zrobiłam.
UsuńPffff ;-) A tak liczyłam na to serum jutro.... pocieszę się pastą do zębów, o :-)
UsuńOjej, dostaniesz pastę do zębów i inne obiecane kosmetyki :)
Usuńeee.. pasta do zębów hmm..
OdpowiedzUsuńtego jeszcze nie widziałam! tak jak koleżanka powyżej, ja też nie mogłabym raczej zaufać takim pastom domowym :)
OdpowiedzUsuńNie bardzo wiem czego tu się obawiać. Przecież wiem co dałam do tej pasty i że nie ma w niej nic co szkodzi zębom czy w ogóle zdrowiu. Jej składniki, oprócz oleju kokosowego i naturalnych olejków eterycznych, można znaleźć w wielu sklepowych pastach. No ale po to mamy prawo wyboru żeby każdy wybierał co zechce :)
Usuńgłównie chodziło mi o to, czy pasta taka dobrze doczyści zęby, po Twoim poście wiem jednak, że tak:)
UsuńJeszcze nie "dorosłam" do past do zębów wasnej roboty. Boję się że zęby nie byłyby wystarczająco wyczyszczone ;/
OdpowiedzUsuńMoje zęby po tej paście wybielały. Zawiera sodę, a soda znajduje się w każdej paście wybielającej.
UsuńSuper sprawa Sandro! Ja trochę z lenistwa nie ekpsrymentuję. Dziwię sie jednak dziewczynom komentującym, że boją się takiej robionej pasty w domu. Myślę, że gdybyśmy bardziej wiedzieli czym "karmi" nas przemysł kosmetyczny to dopiero zaczęlibyśmy się bać :) Podoba mi się skład tej pasty. Myślę, że nie jedna markowa firma z górnej półki mogłaby mieć w ofercie taką pastę. Tak sobie myślę czytając powyższe komentarze, że strach bierze się z niewiedzy ... Ot, taka mała dygresja. Gratuluję Sandro i czekam na następne posty z Twoimi autorkimi kosmetykami.
OdpowiedzUsuńDzięki Łucjo :)
UsuńGdyby faktycznie jakaś firma miała w ofercie taką lub podobną pastę to po pierwsze: musiałyby tam być konserwanty, a po drugie: jestem pewna, że taka pasta byłaby bardzo droga, no bo przecież naturalna. Tymczasem taka domowa drogo nie wychodzi. Nie wiem dokładnie ile, bo musiałabym dokładnie odmierzać składniki i przeliczać, a przecież tego nie robiłam.
Napewno z niewiedzy :-)
UsuńOj przemysł nas "karmi" ale jakoś dalej trzeba żyć.
wygląda ciekawie. Pewnie jak bede miała troche wolnego czasu to wyprobuje.
OdpowiedzUsuńSpróbować zawsze warto.
UsuńCiekawa receptura. Podziwiam Twoje dokonania na niwie kosmetyków robionych w domu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak daleko mieszkam od Twojej miejscowości bo napewno bym wpadła na tą pastę :) oczywiście ze swoją szczoteczką do zębów :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na "degustację" :)
UsuńŚwietny post. Ja wydaję fortunę na pasty naturalne bez fluoru, a tu taki fajny przepis (wręcz spadł mi z nieba). Na pewno wypróbuję! :)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa czy spodoba Ci się taka pasta.
UsuńNa pewno. Myłam już solną pastą (słone jak niewiem) - więc ta nie powinna stanowić problemu ;)
UsuńPodziwiam kreatywność... i odwagę...
OdpowiedzUsuńJako posiadaczka nadwrażliwych odsłoniętych szyjek nie zdecydowałabym się na pastę z dodatkiem sody, co najwyżej kokos, glinka i olejki eteryczne
hehe masz pomysly:) ale bardzo mi sie podoba chociaz jak narazie neichce mi sie robic ale moze kieds sie skusze na ta pascioche
OdpowiedzUsuńMożna dodać węgla aktywowanego (dobrze wybiela), a na olejki zwracajcie uwagę pod kątem atestu PZH i /lub badań dermatologicznych. Ponieważ w związku z rosnącą popularnością i popytem na olejki, wytwarza się różnymi metodami nie zawsze gwarantującymi bezpieczne wewnętrzne stosowanie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis, ale do takiej super pasty domowej roboty pasowałaby bardziej szczoteczka bambusowa. Ostatnio takie gdzieś wypatrzyłam, ale niestety jeszcze nie posiadam (cena 10 zł + przesyłka odracza moje zakupy ;P)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetny pomysł dla rodziców aby przekonać dzieci do higieny jamy ustnej. Wiekszość problemów z zębami u dzieci to właśnie wina braku umiejętności rodziców do zmotywowania dziecka. Można z robienia takiej pasty uczynić współną przygodę zakończoną współnym myciem zębów. Rewelacyjny pomysł. Mam zamiar zachęcać rodziców moich najmłodszych pacjentów do wspólnego wytwarzania pasty.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe, nie słyszałem, że można zrobić sobie pastę do zębów. Zapytam mojego dentystę w warszawie co o tym sądzi. Wolę zapytać specjalistę.
OdpowiedzUsuńMoja dentystka wspominała mi kiedyś o pastach DIY. Na pewno nie warto dodawać do niej węgla, bo ściera i niszczy szkliwo.
OdpowiedzUsuńO super pomysł, chętnie skorzystam :)
OdpowiedzUsuńStosując naturalne pasty do zębów z fluorem trzeba często kontrolować stan szkliwa u dentysty. Pasty bez fluoru czasem mogą nie zabezpieczać dostatecznie szkliwa.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł
OdpowiedzUsuńo i super nie trzeba kupować
OdpowiedzUsuńNiezwykle cenne wskazówki. Rewelacyjny jest ten wpis
OdpowiedzUsuń