piątek, 15 sierpnia 2014

RECEPTURY BABUSZKI AGAFII - Balsam do włosów wzmacniający



           Dawno nie pisałam o rosyjskich kosmetykach. Wygląda na to, że największy szał na te produkty już minął. Widzę to nie tylko u siebie ale i u innych blogerek kosmetycznych. Czy to znaczy, że z kosmetyków rosyjskich rezygnuję? Z pewnością nie chciałabym rezygnować, tym bardziej, że można znaleźć wśród nich wiele bardzo dobrych produktów, których dodatkowym atutem są przystępne ceny. Jest jednak pewne "ale", które powoduje, że zastanawiałam się, czy w ogóle powinnam pisać o tym kosmetyku. Chodzi mi, oczywiście, o wielką politykę, a konkretnie o to, jak Rosja postępuje w stosunku do Ukrainy. Czy w tej sytuacji powinno się kupować rosyjskie kosmetyki i inne produkty? Z jednej strony, jeśli zbojkotujemy rosyjskie kosmetyki, to może paść kilka polskich sklepów internetowych mających w swej ofercie głównie lub wyłącznie te produkty. Z drugiej strony kupując rosyjskie produkty wspieramy rosyjską gospodarkę, a czy powinno się wspierać agresora? Możemy, oczywiście, powiedzieć sobie "a co nas obchodzi Ukraina?". Tylko jaką mamy pewność, że Rosja zatrzyma się na Ukrainie, czy nie posunie się dalej na Zachód, a więc do Polski?  Balsam do włosów wzmacniający z serii Receptury babuszki Agafii  kupiłam na początku tego roku kiedy to sytuacja na Ukrainie nie była jeszcze aż tak dramatyczna, nie było zestrzelenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego i innych szokujących wydarzeń. Postanowiłam, że skoro mam ten balsam i go używam, to jednak o nim napiszę. Jednak na zakup kolejnych rosyjskich kosmetyków zdecyduję się chyba dopiero wówczas, gdy Rosja zrezygnuje ze swojej awanturniczej polityki.







O balsamie przeczytamy:
"Zawarta w balsamie woda brzozowa jest efektywnym środkiem wzmacniającym korzenie włosów, a starannie dobrany zestaw syberyjskich ziół sprawia, że włosy przestają być łamliwe,  odzyskują siłę na całej swojej długości.
Dzięki zawartości olejów tłoczonych na zimno balsam posiada delikatną teksturę i wyśmienicie pielęgnuje włosy, regeneruje i przynosi ulgę w rozczesywaniu."

I rzeczywiście tych składników ziołowych jest w balsamie dużo. Poza wodą brzozową są to: łopian, róża daurska, sosna karłowa, pokrzywa, dziurawiec, melisa, krwawnik pospolity, prawoślaz, olej wrzosowy, korzeń tataraku, podbiał pospolity.

Całkowity skład balsamu: Aqua with infusion of Betula Alba Bud, enriched by oils: Arctium Lappa, Rosa Daurica, Primus Pumila, extracts: Urtica Dioica, Hypericum Perforatum, Melissa Officinalis, Achillea Millefolium, Althaea Officinalis, Caluna Vulgaris, Acorus Calamu, Tussilago Farfara, Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol, Guar Gum, White Beeswax, Flower Wax, Tocopherol, Niacinamide, Glucosamine, Citric Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Benzyl Alcohol.



t


350 ml balsamu zamknięto w prostokątnej, plastikowej butelce w kolorze oliwkowym. 350 ml to dosyć dużo. Plastik jest dosyć miękki, a więc balsam łatwo się z niej wydobywa tym bardziej, że ma on dosyć rzadką konsystencję. Z włosów jednak nie spływa i łatwo się po nich rozprowadza. Ma przyjemny, kwiatowy zapach, natomiast kolor jest zbliżony do koloru butelki.





 Balsam przeznaczony jest do wszystkich typów włosów. Po jego użyciu włosy rzeczywiście bardzo łatwo się rozczesują i nie plączą się. Po wyschnięciu ładnie się błyszczą i dobrze się układają. Czy rzeczywiście wzmacnia włosy? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć. Co prawda włosy masowo mi nie wypadają ale mam wrażenie, że wypada ich trochę więcej niż np. rok temu. Nie zauważyłam, żeby ten balsam poprawił sytuację. Zużyłam dotychczas jakieś 2/3 butelki tego kosmetyku, no, może trochę więcej. Być może jest to zbyt mało na wzmocnienie włosów, może trzeba zużyć 2-3 butelki żeby uzyskać efekt wzmocnienia? A może, po prostu, moje włosy potrzebują czegoś innego? Oceniam ten balsam jako przeciętną odżywkę ułatwiającą rozczesywanie, nadającą włosom połysk i przyjemną w użyciu.




Ciekawa jestem, co Wy myślicie o ewentualnym bojkocie rosyjskich kosmetyków? Czy, Waszym zdaniem, to dobry pomysł? 

12 komentarzy:

  1. Na łyżeczce wygląda niczym krem z groszku :D Strasznie mnie kuszą te produkty :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudny temat...
    I tak jak piszesz - bardziej by to pewnie zaszkodziło polskim sklepom niż władzom rosyjskim ;), producent w sumie też nie jest winien sytuacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co nie zmienia faktu, że też mam niemiłe skojarzenia z rosyjskimi kosmetykami.

      Usuń
    2. Jednak polskie sklepy mogą przystosować się do sytuacji. Ich właściciele mogą przecież wprowadzić do swojej oferty inne kosmetyki oprócz rosyjskich.
      Producenci rosyjscy nie są winni ale tu sytuacja jest trudniejsza. Często jest tak, że szalonych polityków zatrzymać mogą jedynie obywatele ich własnych państw mający dosyć ponoszenia konsekwencji polityki swoich przywódców. Przykre jest to, że cierpią wówczas zwykli ludzie, ale często innej rady nie ma. Póki co czytałam gdzieś, że prezydent Rosji cieszy się dużym poparciem swoich obywateli. Widocznie jeszcze niedostatecznie odczuli konsekwencje działania swojego prezydenta...

      Usuń
  3. Rozumiem o co chodzi z tą wielką polityką. Trudny to temat. Świat już dawno stanął na głowie. No bo zobacz z tym embargiem na naszą żywność. Przecież to tak naprawdę także jest wymierzone w obywateli Rosji, nie będzie co jeść, ceny żywności pójdą w górę itd. Czyli jednym słowem Putin każe także swoich obywateli. Oby przejrzeli na oczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Prawdopodobnie Putin, podobnie jak niegdyś carowie, ma swoich obywateli w głębokim poważaniu. On tak rozkazuje i tak ma być. Większość Rosjan się z tym godzi i wcale nie pragnie demokracji. Od stuleci są przyzwyczajeni do silnych rządów cara-batiuszki, władza sowiecka też ich nie rozpieszczała i chyba im to odpowiada. Mentalność niewolnika...

      Usuń
  4. Na tej łyżce albo wygląda jak zupa albo ja jestem już poważnie głodna :D Nie mniej jednak słyszałam o nich już tyle dobrego, że chyba w końcu się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z komentatorek twierdzi, że balsam wygląda jak krem z groszku, Ty twierdzisz, że jak zupa :) No cóż, każdy ma swoje skojarzenia :)

      Usuń
  5. Bardzo lubię tą serię, ale tego balsamu jeszcze nie miałam.
    Co do polityki i kupowania rosyjskich produktów też się nad tym zastanawiałam. Ale czy mamy winić ludzi, którzy tam mieszkają, bo się tam urodzili i firmy, które tam działają, a nie koniecznie się zgadzają się z polityką rządu? Myślę, że jest to skomplikowana sytuacja i się nad tym zastanowić i samemu podjąć decyzję czy lepiej jest kupować czy nie kupować tych produktów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwazam ze blog kosmetyczny to nie miejsce na polityczne dyskursy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się ta recenzja. Ciekawy produkt godny uwagi.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...