piątek, 18 stycznia 2013
ARGAN bez arganu???
Jakiś czas temu kupiłam sobie dwie maski do włosów węgierskiej marki KALLOS. Jedną z nich jest maska o obiecującej nazwie ARGAN.
Kupiłam tę maskę ponieważ na wielu blogach kosmetycznych czytałam bardzo pochlebne opinie o masce Latte tej samej marki. Pomyślałam więc, że maska ARGAN nie powinna być zła. Po lekturze wielu recenzji maski Latte wiedziałam, że produkty tej marki do naturalnych nie da się zaliczyć. Pewnie dlatego, kupując maskę ARGAN, nie przeczytałam jej składu. A ten skład wygląda tak:
Inci: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Hydrogenated Polysorbutene, Parfume, Panthenol, Dimethicon, Hydrolized Milk Protein, Cyclopentasiloxan, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Czy widzicie w tym skladzie olej arganowy? Bo ja nie. Ja rozumiem, że olej arganowy jest drogi. Rozumiem, że jeśli opakowanie zawierające 275ml maski kosztuje 8 zł, to nie można spodziewać się, że olej arganowy będzie wysoko w składzie. Myślę jednak, że choćby dla przyzwoitości, producent powinien dodać chociaż kilka kropel tego oleju. Bo jeśli nie ma go wcale, to jakim prawem maska nosi nazwę ARGAN? Chyba po to, żeby skusić klientki do zakupu tego produktu.
A jaka jest maska ARGAN w użyciu?
Jest to śnieżnobiały, delikatny krem. Ma bardzo przyjemny zapach, który kojarzy mi się z zapachem budyniu waniliowego. Bardzo dobrze rozprowadza się po włosach i nie spływa z nich. Używam jej nie jako maski, tylko jako odżywki i tak właśnie ten produkt działa. Włosy po jej użyciu dobrze sie rozczesują, są wygładzone i ładnie się błyszczą. Jest wydajna. Używam jej raczej obficie i niewiele ubywa.
Czy kupię ją ponownie? Jeszcze nie wiem. Nie mam pretensji do producenta, że nie jest to produkt naturalny gdyż nigdzie tego nie obiecuje. Natomiast używanie nazwy ARGAN dla kosmetyku w ogóle arganu nie zawierającego jest, moim zdaniem, nadużyciem sugerującym klientkom obecność tego oleju. No cóż, uczciwe to raczej nie jest...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a to ciekawe, muszę przyznać, że rzadko czytam składy i nawet bym o tym nie wiedziała!
OdpowiedzUsuńCzyli jest to jeszcze jeden dowód na to, że warto czytać składy :)
UsuńMoja koleżanka miała tą maskę i była zdziwiona, gdy przeanalizowała skład. To przykład co producenci robią, żeby produkt się sprzedawał.
OdpowiedzUsuńniefajnie :( rzadko zerkam na skład, a pewnie po zobaczeniu 'argan' też bym się na nią skusiła.
OdpowiedzUsuńteż ją miałam i moje odczucia były takie same jak Twoje!:) teraz już się trzymam z daleka od firmy Kallos:D
OdpowiedzUsuńJa zawsze patrze na skład, a nie na opis i zapewnienia producenta, często maski są tak mało odżywcze ze używam jako odżywki tylko i wyłącznie. Firma Kallos, ma w swojej ofercie te prawie bezwartościowe oraz całkiem niezłe i tanie kosmetyki. No i tu trzeba właśnie uważać, skład masek z tej serii można przeczytać na wielu blogach i zauważyć tak jak autorka tego postu , że mało tego ze nie ma tam oleju arganowego, ale składniki odżywcze są po parfum, czyli w ŚLADOWYCH ilościach...
OdpowiedzUsuńPolecam Latte, jak i nową serię masek Silk, Keratin składy krótkie, przyjemne i bardzo odżywcze, delikatne silikony.
pozdrawiam :)
Ja też przeważnie czytam składy. W tym przypadku wiedziałam, że nie jest to produkt naturalny i pod tym względem kupiłam go świadomie. Natomiast nie przyszło mi do głowy, że nie ma tu ani odrobiny arganu. Jeszcze jedna nauczka: należy ZAWSZE czytać składy :)
UsuńA maskami Silk i Keratin chyba się zainteresuję...
średnio:/ jak ktoś czyta składy to się zorientuje ale jeśli nie to nawet nie będzie wiedział że nie ma w skladzie arganu.
OdpowiedzUsuńI pewnie o to chodziło...
UsuńFaktycznie dziwna sprawa...i ten skład nieciekawy.
OdpowiedzUsuńNadanie nazwy "Argan" czemuś, co nie składa się z arganu jest oszustwem i absolutnym nadużyciem- Kallos nie wymyślił takiego słowa, ono istnieje od stuleci, więc nie miał prawa tak nazwać swojego "cudownego" produktu! ;P
OdpowiedzUsuńMyślę dokładnie tak samo.
UsuńArgan bez arganu, no cóż totalne oszustwo.
OdpowiedzUsuńPropylene Glycol - tego za wszelką cenę staram się unikać. Nic dobrego. Glikol propylenowy jest rozpuszczalnikiem, środkiem utrzymującym wilgotność. Potencjalnym skutkiem jego używania może być kontaktowe zapalenie skóry, wysypka a także opóźniona alergia kontaktowa. Jest to substncja toksyczna dla układu oddechowego, immunologicznego i nerwowego.
Cieszę się, że czytam składy.
OdpowiedzUsuńCzasem czegoś w ogóle nie ma, a czasem jest ale tyle że nie ma prawa zadziałać...
Po prostu oszustwo. Mnie takie akcje zniechęcają do całej marki. Od oszustów nie kupuję i już :)
OdpowiedzUsuńNiestety niektórzy producenci nie wiedzieć czemu, nie liczą się z konsumentem.
OdpowiedzUsuńZapraszam do wspólnej zabawy TAG Versatile Blogger Award.
Pozdrawiam
to sie nazywa dobry chwyt marketingowy:/ szkoda gadac wogole o tym :/ sklad dodalam:)
OdpowiedzUsuń